Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko pozamykane

ARTUR MATYSZCZYK 068 324 88 64 [email protected]
Mieszkańcy Tuplic załamują ręce. - Idzie zima. A my żyjemy tylko z tego, czym obrodzą lasy - mówią.

Stanisława Rudzińskiego spotykamy, gdy na rowerze wraca z lasu. Mężczyzna ściga się z czasem. Chce zdążyć zanim śnieg pokryje ziemię. A las przestanie wydawać swoje owoce. Owoce, dzięki którym tupliczanie mogą żyć. - Bezrobocie, to nasz największy problem - martwi się S. Rudziński. - Żyjemy praktycznie tylko z tego, co da nam las. Ja zdążyłem jeszcze przed mrozem nazbierać trochę grzybów. Żona pojedzie je sprzedać. Będzie trochę grosza.

Wszystko pozamykane

Kiedyś w Tuplicach były cegielnie, był tartak. Miejscowość żyła także dzięki PKP. Teraz wszystko pozamykane. Torowiska są zarośnięte. Cegielnie umarły śmiercią naturalną. Roboty nie ma. - Dobrze, że chociaż lasu nikt nie zamknie. Bo byśmy na dobre poumierali - krzywi się S. Rudziński.
Irenę Kucharską zagadujemy, gdy jest na spacerze z córką. Obie kobiety na pytanie jak im się żyje w Tuplicach milkną na chwilę. Po chwili odpowiadają: - Dobrze, że lasów wokół mamy dużo. One dają nam życie. Żal tylko, że idzie zima.
W podobnym tonie wypowiada się wielu tupliczan. Ludzie boją się mrozu. Nie dlatego jednak, że minusowa temperatura będzie doskwierać im. Boją się, bo mróz zabierze im jedyne źródło dochodu. - To smutne. Ale prawdziwe. Zimą bowiem nie rośnie nic, co mogli by zbierać ludzie. Pierwsze "skarby" las wyda dopiero w kwietniu - potwierdza zielonogórski gajowy Marek Wojtyła.

Jest iskierka nadziei

Czy zła sytuacja może się zmienić? Zdaniem wójta gminy - tak. Chociaż państwo nie ułatwia zadania gminom, pojawiła się iskierka nadziei. - Zdaję sobie sprawę, że nie jest najlepiej. Nie tylko zresztą u nas. Bezrobocie doskwiera także sąsiednim gminom. Jest jednak szansa, że w gminie pojawi się inwestor - mówi wójt, Tadeusz Rybak.
Jak się dowiedzieliśmy tym inwestorem jest krakowska firma, która ma przejąć budynki po Państwowych Zakładach Zbożowych. - Jestem po wstępnych rozmowach. Firma chce najpierw zatrudnić od 20 do 30 osób a docelowo nawet 50 - mówi Rybak.
Wójt dodaje, że gmina chce także przejąć teren 12 hektarów po tartaku. - Jego poprzedni właściciel zostawił nas z potężnym zadłużeniem. Jeśli przejęcie się uda, zaproponujemy teren prywatnemu inwestorowi - zapowiada wójt.
Mieszkańcom nie pozostaje nic innego jak mieć nadzieję, że zapowiedzi zamienią się w fakty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska