Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymyślił Kiko

RENATA OCHWAT 722 57 72 [email protected]
Przez rozświetlone okna sali katechetycznej przy placu Jana Pawła II widać, jak na rusztowaniu siedzi drobna brunetka. Coś poprawia przy postaci mężczyzny. Po chwili kładzie się, aby popatrzeć z dystansu. Znów wraca do obrazu. Iwona Markowicz-Winiecka maluje biblijną scenę Rozesłania.

Centralną postacią malowidła jest Chrystus, który właśnie zmartwychwstał i poleca swoim 11 apostołom: Idźcie i głoście. - Jest ich 11, bo to moment po samobójczej śmierci Judasza - objaśnia malarka. Poprawia coś w twarzy jednego z apostołów. Nie jest zadowolona z efektu, odkłada pędzle. Wróci do tej twarzy za chwilę lub innego dnia. - Tu się nie da nic na siłę - tłumaczy.

Wymyślił Kiko

I. Markowicz-Winiecka zaczęła malować biblijną scenę trochę przez przypadek, choć ona sama nie lubi tego określenia. - Grupa ludzi związanych z parafią wymyśliła sobie, że chcą w sali malunek. Ktoś z nich pomyślał o mnie. Pomyślałam, dlaczego nie, mogę im to zrobić - mówi. Pomysłodawcy chcieli koniecznie przenieść na ścianę jedną z ikon Kiko Argüello, charyzmatycznego Hiszpana, który w pewnym momencie miał dość blichtru dostatniego życia wziętego madryckiego malarza. Rzucił wszystko, zabrał ze sobą gitarę i zamieszkał na biednym madryckim przedmieściu. I zaczął malować ikony. Bardzo szybko się okazało, że ikony Hiszpana podobają się na całym świecie. - Myślę, że zamawiający chcieli mieć ten obraz, bo te wizerunki działają na wyobraźnię, uczucia - mówi malarka.

I tak moje

Kiedy I. Markowicz-Winiecka zabrała się za projektowanie, okazało się, że nie da się wiernie przenieść wizerunku - Sala jest wysoka na 3 m i dość szeroka. Dlatego trzeba było nieco zmienić rozstawienie figur - tłumaczy. Pracę zaczęła od rozrysowania całego projektu i przeniesienia szkicu na ścianę. Dopiero potem zaczęła się malarska robota. - To malarstwo na suchym tynku. Jest to prostsza technika niż fresk. Nie potrzebuję żadnych pomocników murarskich. Poza tym tu już był tynk, nie należało więc mnożyć kosztów przez nakładanie nowego - wyjaśnia.
Metoda pracy nad dziełem jest prosta - najpierw maluje, potem schodzi z rusztowania, aby zobaczyć efekt, potem znów na rusztowanie, za chwilę z rusztowania na ziemię. Bywa, że jednego dnia robi to dziesiątki razy. A niekiedy tylko kładzie się na rusztowaniu. I też wystarczy.
Zaznacza, że choć to nie jej kompozycja, układ kolorów, to jednak murales nosi jej piętno. - Przecież tym postaciom nadaję inne rysy, to mój sposób malowania, moja ulubiona technika laserunku (farby kładzione wielokrotnie cieniutkimi warstewkami dają efekt przejrzystości, świetlistości, lekkości). To jest po prostu moje - mówi.

Sacrum od zawsze

Temat sakralny nie jest żadną nowością w twórczości I. Markowicz-Winieckiej. Bywalcy wernisaży wiedzą, że problem wiary człowieka jest na stałe wpisany w jej twórczość. Jest obecny przez zadumę, filozoficzne ujęcie tematu. Prawdziwie sakralne tematy zagościły w jej twórczości na dobre dwa lata temu. Spędziła kilka tygodni na plenerze w klasztorze na świętej dla prawosławia górze Garbarce. Po powrocie do Gorzowa zaczęła malować anioły - smutne, jak mówią koneserzy jej malarstwa. - Ten malunek to prosta kontynuacja tego, co robię w pracowni przy sztalugach. Tyle, że to jest odpowiednio większe - mówi.
Tłumaczy, że ze względu na miejsce malowidło właściwie maluje się samo. - Nie lubię o tym mówić, zresztą nie jestem pewna, czy w ogóle trzeba - mówi.
Ma nadzieję, że ostatecznie Rozesłanie ukończy latem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska