Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystarczy popatrzeć

Renata Ochwat
IZABELA SZYBCZYŃSKA Mieszka w Witnicy, pracuje w Gorzowie. Karate uprawia od 12 roku życia.
IZABELA SZYBCZYŃSKA Mieszka w Witnicy, pracuje w Gorzowie. Karate uprawia od 12 roku życia. fot. Sławomir Sajkowski
Rozmowa z IZABELĄ SZYBCZYŃSKĄ, mistrzynią karate i walki z mieczami

- Dlaczego mówią o pani samurajka? - Kiedyś zobaczyłam miecz samuraja i od razu zrodziła się fascynacja, która szybko przeszła w ćwiczenie się we władaniu nim. Tu liczy się dokładność ruchu, gesty, umiejętność odtworzenia choreografii walki sprzed setek lat. Walczę też kijami kobudo. To wszystko klasyczne japońskie techniki walki.

- Jesienią zdobyła pani pierwsze miejsce indywidualnie w pucharze Polski Nakayama Cup, trzecie w zespole, a w międzynarodowych zawodach karate w Legnicy była trzecia. Na czym polegało współzawodnictwo? - To zawody w kata, czyli imitacji walki z przeciwnikiem. Trzeba niezmiernie precyzyjnie wykonać wszelkie gesty. Szczególnie trudne to jest w zespole i dlatego szalenie się cieszę, że udało nam się stworzyć grupę i już odnieść sukces.

- Kiedyś mówiła pani, że nie lubi startów, zawodów, bo to nie jest najważniejsze. Dlaczego więc znów pani startuje? - Prowadzę własną szkołę Do Shotokan. Dla moich uczniów sukcesy na zawodach są potwierdzeniem klasy mistrza. Przecież trudno komuś uwierzyć na słowo, że jest dobry. Niby świadczą o tym moje uprawnienia, I Dan, czyli pierwszy stopień mistrzowski i prawo do prowadzenia kursów instruktorskich. Ale medal na zawodach to dla innych jest... medal!

- A co się dla pani liczy w tej dyscyplinie najbardziej? - Droga do równowagi wewnętrznej. Karate to przede wszystkim szkoła życia. Ja uprawiam odmianę Shotokan, czyli łagodniejszą, bardziej harmonijną od równie popularnej Kyokushin. Cenię w niej sobie właśnie dochodzenie do skupienia, spokoju, jedności umysłu i ciała. I tego przede wszystkim chcę też uczyć innych. Jeśli jednak ktoś z moich podopiecznych wybierze drogę sportowca wyczynowego, to naturalnie też to zaakceptuję.

- Czy kiedykolwiek musiała pani zrobić użytek z tego, że ma pani czarny pas? - Tylko raz i to bez walki. Kiedyś na dyskotece popchnęła mnie celowo jedna dziewczyna. Wystarczyło jedno spojrzenie i poszła sobie na drugi koniec sali. To też jest w karate - umiejętność koncentracji do tego stopnia, że nawet wzrok mówi.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska