MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wziął rower miejski i pojechał nad morze. Co za gość! "Nie dowierzali, że jadę z Zielonej Góry" | ZDJĘCIA, FILM

Michał Korn
Mariusz Kapała
Wideo
od 16 lat
Znany nam już dobrze Krzysztof Fechner, który ma na koncie między innymi amerykańskie piekło, czyli 4884 kilometry przez 12 stanów z zachodu na wschód USA, tym razem wziął... rower miejski i ot tak pojechał sobie nim nad morze. Przygoda życia? Dla niego jedna z wielu! Pan Krzysztof udowadnia, że marzenia się spełniają. Jesteście ciekawi, jak na takiej trasie sprawdziła się miejska damka? Pewne jest jedno, łatwo nie było! "- To było niezapomniane przeżycie" - mówi.

Spis treści

Mordercze wyjazdy rowerowe to jego specjalność

Krzysztof Fechner, na co dzień kierowca Miejskiego Zakładu Komunikacji w Zielonej Górze jest świeżo po czerwcowym maratonie, w czasie którego na jednośladzie przejechał Stany Zjednoczone. Mierząc się z ekstremalnymi warunkami pogodowymi, jak deszcze, upały, pustynny skwar, 4800 kilometrów pokonał w 11 dni, 8 godzin i 52 minuty! Od jego wyczynu minęło już trochę czasu, zdążył się już zregenerować co najmniej sto razy i wpadł na dość... szalony pomysł pojechania nad morze rowerem miejskim. Liczący blisko 300 kilometrów odcinek z Zielonej Góry do Dziwnówka pokonał w około dwanaście godzin. Wyjazd na podbój Wybrzeża rozpoczął się 16 września o 5 rano a zakończył około godziny 20.

Czytaj więcej:

Dołożył "stówkę" nad morze

- Przejechałem dystans 300 kilometrów z Zielonej Góry do Dziwnówka rowerkiem miejskim. Słuchajcie, nie jest to proste, ponieważ na co dzień jeżdżę innym rowerem o innej geometrii. Trzeba było się trochę przesiąść. Ten rower ma pozycję taką bardziej luksusową i jest duży opór wiatru. Chciałem utrzymać średnią prędkość 26 km/h, bo w tamtym roku jechałem do Gorzowa i z powrotem, zrobiłem średnią 26, nie chciałem być gorszy, dołożyłem stówkę - opowiada z wielkim uśmiechem na twarzy przesympatyczny Krzysztof Fechner z Zielonej Góry.

Dodajmy, że rower miejski firma Nextbike wypożyczyła za darmo. Po drodze oczywiście nie brakowało przygód, ale tych pozytywnych, bo udało się panu Krzysztofowi i ekipie spotkać wielu życzliwych ludzi.

Jak spisywała się miejska damka w trasie?

- Ogólnie sam rower dobrze się spisał, to są dobre rowery i przyjemnie mi się jechało, to była fantastyczna przygoda. Spotkałem się z naprawdę życzliwymi kierowcami. Na stacjach się zatrzymywaliśmy, jechaliśmy grupą około sześciu osób, którzy chcieli ze mną przeżyć tę przygodę. Na trasie dołączali do nas inni ludzie, inni kolarze i utworzyła się dość spora grupa. Przygoda była fantastyczna, pogoda nam dopisała, więc wszystko, co miało się udać udało się w stu procentach - mówi nasz rozmówca.

Wiemy, że na około miesiąc przed wyprawą pan Krzysztof odpuścił sobie rower, ale nie stanowiło to dla niego problemu, aby dotrzymać tempa kolegom, którzy w przeciwieństwie do niego jechali na, delikatnie mówiąc, nieco bardziej wypasionych jednośladach.

Nie dowierzali, że jadę z Zielonej Góry

- To było niezapomniane przeżycie, przygoda i fajnie promowaliśmy zdrowy styl życia. Rozmawialiśmy z ludźmi na stacjach czy w knajpach, gdzie się zatrzymywaliśmy. Patrzyli i widzieli "Rower Miejski Zielona Góra", pytali, czy to autentycznie tyle kilometrów? Byli bardzo zdziwieni, ale odpowiadaliśmy, że "tak", jedziemy z Zielonej Góry. Dopytywali czy jedziemy w jakimś celu charytatywnym, bo chcieli się dołożyć finansowo. Odpowiadałem, że nie, że promuję zdrowy styl życia, jazdę na rowerze miejskim i zdrowie - wspomina.

Po udanym podboju naszego Wybrzeża ekipa zielonogórska ekipa wróciła do Winnego Grodu pociągiem.

- Bardzo chciałbym podziękować Urzędowi Miasta i województwu lubuskiemu, dzięki czemu mogę robić takie inicjatywy i promować zdrowy styl życia - dodaje Krzysztof Fechner.

"A co on jest ku... Robocop?" Regeneruje się i jedzie dalej!

Krzysztof Fechner ma 43 lata i na co dzień jest kierowcą autobusu Miejskiego Zakładu Komunikacji w Zielonej Górze. W grudniu 2022 roku przyznał, że jest zwykłym człowiekiem, który wozi ludzi autobusem i jak każdy ma marzenia. Siedem lat temu zajął się kolarstwem szosowym, które wciągnęło go na dobre. Kiedy przejechał najdłuższy wyścig w Polsce, objechał kraj w 11 dni i zajął drugie miejsce, miał trochę odpocząć. I oczywiście odpoczywa! Regeneruje się i wpada na coraz to ciekawsze pomysły, dzięki którym promuje rower, kolarstwo i zdrowy tryb życia.

Odkryj tajemnice Lubuskiego:

- Wspieramy takie wydarzenia, ponieważ jesteśmy również sportowcami, dziś już amatorskimi, ale wiemy jak ważny jest sport w życiu każdego człowieka. Dlatego też tworzymy jako producent kompleksy suplementacyjne wspierające to, aby być aktywny i mieć dobre osiągi tak, jak w przypadku Krzysztofa zarówno w Ameryce, jak i teraz podczas tego wypadu nad morze - zaznacza Emin Akdogan, przedstawiciel firmy Nutrivi, która wspiera pana Krzysztofa.

Przed nim morderczy wyścig po Indiach

Krzysztof Fechner w 2024 roku chce zdobywać punkty dla Zielonej Góry podczas rywalizacji o tytuł Rowerowej Stolicy Polski. Być może uda się pobić rekord kraju albo nawet Guinnessa? W listopadzie z kolei liczy na start w kolejnym morderczym wyścigu kolarskim, tym razem po Indiach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska