Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytek tętni życiem

Eugeniusz Kurzawa
Oranżeria to największe pomieszczenie w domu pomocy społecznej. Jest w niej jasno, przestronnie, nadal są rośliny i dlatego chętnie przebywają tu pensjonariusze.
Oranżeria to największe pomieszczenie w domu pomocy społecznej. Jest w niej jasno, przestronnie, nadal są rośliny i dlatego chętnie przebywają tu pensjonariusze. fot. Bartłomiej Kudowicz
Wnętrza domu pomocy społecznej, zaprojektowane przez wybitnego artystę belgijskiego Henry'ego van de Velde, odzyskują dawny blask.

- Stosujemy zasadę, żeby odtwarzać wygląd dawnych wnętrz zgodnie w projektami van de Velde, ale z drugiej strony pomieszczenia te wykorzystujemy według naszych obecnych potrzeb - wyjaśnia Agnieszka Szeląg, dyrektorka DPS.

Na szczęście nie jest to sprzeczne z pierwotnym przeznaczeniem pokojów, bo zarówno sanatorium gruźlicze sprzed 100 lat, jak i dzisiejszy DPS spełniają zbliżone funkcje. Przykładem pogodzenia dawnych i współczesnych potrzeb choćby pokój bilardowy.

- Dziś jest tutaj salka telewizyjna - pokazuje szefowa placówki. Jednak obok telewizora stoi stół bilardowy w starym stylu. To świeży nabytek.

- Dowiedziałam się, że w Ostrowie Wlkp. jest do kupienia secesyjny bilard. Informację tę znalazł w internecie pan konserwator Markowski i zadzwonił do mnie. Pojechałam tam i kupiłam bilard dla Stowarzyszenia Henry'ego van de Velde.

Zaglądanie pod tynk

Dyrektorka DPS jest też prezeską stowarzyszenia. Stara się o promocję patrona i wierne odtwarzanie wyglądu przeszło stuletniego zabytku. Dlatego jeśli może, kupuje lub przyjmuje dary. Krzesła do pokoju bilardowego w stylu epoki podarowali Holendrzy.

W sumie zrekonstruowano już sporo pomieszczeń. Poza salką bilardową i stołówką, pokojami administracji, także polichromię klatki schodowej. Prace konserwatorskie przeprowadził toruński konserwator zabytków, dr hab. Dariusz Markowski.

- Trzebiechów to jest wielkie odkrycie, cud, że to tak znakomicie się zachowało - powiedział "GL" D. Markowski, znawca secesji, pracownik naukowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. - W niektórych miejscach na oryginalnym malowaniu nałożono cztery, pięć lub sześć warstw farby.

Przy ich zdejmowaniu konserwator korzystał ze skalpela, podgrzewał farbę, stosował rozmaite techniki specjalistyczne. D. Markowski korzystał też z kopii starych zdjęć, na których widać "freski" projektowane przez van de Velde biegnące po ścianach.

Zgodnie z tymi wskazówkami, niczym archeolog, ściągał stare warstwy, odkrywał ślady belgijskiego artysty i odtwarzał. Choć niekiedy spotykało go rozczarowanie, oryginał nie przetrwał próby czasu i kolor lub malunek były nieczytelne.

Decyzja ministra

Można zwiedzać

Zainteresowani zwiedzeniem zabytku, obejrzeniem izby pamięci Henry'ego van de Velde, mogą się umawiać z dyrekcją domu pomocy społecznej, tel. 0 68 351 41 26.

- W ostatnim czasie zadbaliśmy o odnowienie pokoju dziennego, 26 pokojów mieszkańców oraz oranżerii - oprowadza A. Szeląg. - W oranżerii jest teraz oryginalna kolorystyka ścian, stolarka drzwiowa, odnowiona podłoga. Nowe rattanowe meble pozwalają pensjonariuszom na wygodny wypoczynek.

Do ministra kultury dyrektorka wysłała projekt o wartości 175 tys. zł, za które można by odnowić polichromię korytarzy, holu i przywrócić wygląd ścianom. Miejmy nadzieję, że minister doceni wartość jedynego w kraju zabytku ze śladami van de Velde.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska