- W niedzielę zostałeś w czeskich Raczicach młodzieżowym mistrzem świata w ósemce. Dotarło to już do twojej świadomości?
- Nie bardzo, dopiero się oswajam z tą myślą. Było naprawdę trudno. Najszybciej minęła mi trzecia pięćsetka finałowego wyścigu. Pamiętam z niej tylko pojedyncze klatki. Świadomość wróciła na samym finiszu. Sternik krzyczał, że dopływamy na pierwszym miejscu. To była dodatkowa dawka adrenaliny. Jeszcze dołożyliśmy, by nie stracić złota.
- Jak układał się ten wyścig?
- Po starcie i w połowie dwukilometrowego dystansu zajmowaliśmy trzecie miejsce. Po minięciu półmetka padło hasło: ,,Ruszamy!''. Finisz zaczęliśmy między 1.000. a 1.500. metrem. Na celowniku mieliśmy prawie półtora sekundy przewagi nad Niemcami oraz dwie i pół nad Brytyjczykami.
- Długo pływacie w obecnym składzie?
- Dokładnie miesiąc i dwa tygodnie. Nie za długo, ale z drugiej strony wystarczająco, by zdobyć tytuł mistrzów świata. Myślę, że czeka nas całkiem ciekawa przyszłość. Jak dołożymy wspólną pracę i poprawimy technikę, to możemy zagrozić kolegom z seniorskiej ósemki.
- Nie mieliście jeszcze okazji zmierzyć się z nimi?
- Związek nie dopuszcza do takiej konfrontacji. Oni pływają w praktycznie niezmienionym składzie od 1999 roku, są bardzo hermetyczni. W ostatnich dwóch, trzech latach nie zanotowali jednak znaczącego progresu wyników. Jeśli chcielibyśmy się z nimi zmierzyć w oficjalnych regatach, to musielibyśmy pojechać w przyszłym roku za własne pieniądze na Puchar Świata do Lucerny. Kto wie, czy się nie zdecydujemy na taki krok. Obecnym reprezentantom jest potrzebna kontrkadra.
- Czy ósemka jest twoim wioślarskim przeznaczeniem?
- Z racji 202 cm wzrostu i 89 kg wagi jestem skazany na długie wiosła. W reprezentacyjnej osadzie siedzę na drugiej dziurze za szlakowym i wiosłuję z lewej strony. W ósemce pływam już trzeci sezon, choć podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Atenach wystartowałem też w czwórce bez sternika, zajmując z kolegami piątą pozycję. W tym roku skończę wiek młodzieżowca. Od przyszłego, już jako senior, widzę się w mniejszych typach łodzi - czwórce i dwójce bez sternika. Mój problem polega na tym, że mam za małą masę ciała w stosunku do wzrostu i... nie mogę przytyć.
- Jakie masz jeszcze sportowe plany na bieżący sezon?
- Najważniejsze będą dwa starty w klubowej dwójce bez sternika. Podczas najbliższego weekendu popłynę z Michałem Chrustowskim w młodzieżowych mistrzostwach Polski w Kruszwicy, a potem, dla odmiany z Maciejem Mattikiem, w długodystansowych mistrzostwach kraju. O zagranicznych regatach nic jeszcze nie wiem. Zobaczymy, czy władze PZTW spojrzą na nas łaskawym okiem.
- Pomaga ci obecność w gorzowskim klubie dwóch mistrzów olimpijskich: Tomasza Kucharskiego i Michała Jelińskiego?
- Jak ich widzę, to od razu zwiększa się moja motywacja do pracy. Bo zdaję sobie sprawę, co można osiągnąć w tym sporcie. Tomek został niedawno trenerem, więc często rozmawiamy podczas zajęć. Jego uwagi są niezwykle pomocne.
- Mam jeszcze pytanie o występ w Racicach naszej żeńskiej ósemki z gorzowianką Kornelią Nitzler w składzie. Czy brązowy medal tej osady należy uznać za sukces?
- Myślę, że tak, bo dziewczyny miały przed startem nieprzyjemny wypadek. Silny wiatr przewrócił na ich ósemkę potężny stelaż i dziewczyny musiały się przesiąść do innej łodzi. Miały zaledwie dwa dni na opływanie nowego sprzętu, więc i tak wyszły z opresji obronną ręką.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?