Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Ze straży pożarnej nie można się wyleczyć - mówi pani Monika

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Monika Kuszkowska poradzi sobie nie tylko z ogniem, ale także wtedy, gdy trzeba wyswobodzić z samochodu rannego w wypadku.
Monika Kuszkowska poradzi sobie nie tylko z ogniem, ale także wtedy, gdy trzeba wyswobodzić z samochodu rannego w wypadku. Archiwum prywatne
Mamy już zgłoszenia w plebiscycie Strażak Roku! Monika Kuszkowska walczy w kategorii: ochotnik, a Nikola Meise - dziewczyna/żona strażaka

- W straży jestem już od dziesięciu lat i pewnie będę jeszcze bardzo długo. Z tego przecież nie można się wyleczyć – mówi mam z uśmiechem Monika Kuszkowska. Jest strażakiem ochotnikiem w Lubniewicach. – Zaczynałam w drużynie dziecięcej, później byłam w młodzieżowej, a od trzech lat jestem w OSP – wylicza 23-latka.

Strażą pożarną M. Kuszkowska zainteresowała się za sprawą trojga starszego rodzeństwa: Michała, Marcina oraz Magdy. – Cała trójka należała do straży. Przesiadywała w remizie sporo czasu, a ja z nimi. Sprzęt strażacki, wozy strażackie widziałam więc na co dzień. A gdy zawyła syrena i rodzeństwo jechało na akcję, to jeśli nie była ona za daleko, wsiadałam na rower i jechałam za nimi! I tak się wciągnęłam – wspomina pani Monika.

Nie bez znaczenia było też to, że remiza znajduje się 50 metrów od jej domu. Syrenę strażacką słychać tu za każdym razem, gdy informuje strażaków o pożarze.
– Jej dźwięk zawsze będzie na mnie robił wrażanie – przyznaje 23-latka. Dziś jest jedyną kobietą spośród 20 osób, które w Lubniewicach jeżdżą na akcje. Odwagi może się uczyć od niej wielu mężczyzn.
- W zeszłym roku był duży pożar w Gliśnie. Paliła się tam chlewnia. Weszłam ze sprzętem do gaszenia do środka – wspomina tamtą akcję lubniewiczanka. Bierze udział w każdej akcji strażaków (a tych w każdym miesiącu jest nie mniej niż trzy). Nic dziwnego, na dźwięk syreny stawia się w remizie bardzo szybko.

Dziwić nie powinien też wybór serca 23-latki. Dlaczego? Jej chłopak też jest strażakiem. – Poznałam go w innej jednostce i przyciągnęłam do naszej, w Lubniewicach – śmieje się ochotniczka, która w naszym plebiscycie Strażak Roku startuje w kategorii: ochotnik.

Strażakiem jest też narzeczony Nikoli Meise z Przytocznej (ona z kolei startuje w kategorii: żona/dziewczyna strażaka). Jak się poznali? – Wraz z kobiecą drużyną sportowo-pożarniczą wyjeżdżałam na zawody strażackie, na które jeździł też mój przyszły mąż, Grzegorz Basiński – wice-naczelnik OSP w Przytocznej – opowiada pani Nikola.

Czy trudno jest być dziewczyną strażaka?- Kosztuje to sporo nerwów. Przecież strażacy jeżdżą też do dużych pożarów. Czasami palą się hale czy stolarnie. Trzymam wówczas kciuki, by cało i zdrowo wrócił do domu. Widziałam wiele filmów, które pokazują, jak niebezpieczna bywa praca strażaka. Dobrze jednak wiem, że straż pożarna to pasja mojego narzeczonego – mówi 21-latka. Zdarza się, że gdy oboje są w sklepie na zakupach, a zawyje syrena strażacka, pani Nikola wiezie narzeczonego do remizy, wraca stamtąd dokończyć zakupy i z całym towarem jedzie na miejsce akcji, by porobić kilka zdjęć na facebookową stronę strażaków ochotników z Przytocznej.

Ich zaręczyny były tradycyjne, w rodzinnym gronie, i nie było w nich - jak sobie żartują - „elementu pożarniczego”. Narzeczeni planują to jednak odbić sobie przy okazji ślubu. – Grzegorz chce założyć wtedy mundur, a do ślubu chcemy oczywiście pojechać wozem strażackim – snuje plany pani Nikola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska