Nastolatek trafił w kwietniu do słubickiego szpitala, bo grając w piłkę mocno uderzył się w stopę. Na pogotowiu lekarz kazał opatrzyć nogę, ale zdjęcia nie zlecił. Polecił zgłosić się następnego dnia do poradni chirurgicznej.
Rano (było to w piątek) ojciec zawiózł tam Krzyśka. Chłopak mówił lekarzowi, że nie może ruszać palcami, ale ten stwierdził, że to tylko mała rana. Dla pewności kazał zrobić zdjęcie i pokazać mu je...w poniedziałek. Ojciec zrobił zdjęcie tego samego dnia i poszedł pokazać lekarzowi, który był już na oddziale, bo miał dyżur. Gołym okiem widać było złamanie. Mimo to lekarz znów powtórzył, że Krzysiek ma przyjść do poradni... w poniedziałek.
Ponieważ chłopak zwijał się z bólu w sobotę znów trafił na pogotowie. Stamtąd wysłano go natychmiast do szpitala w Gorzowie. Gdy się tam znalazł od razu trafił na stół operacyjny. Połamane palce zespolono drutami. - Nie chciały się zrastać dlatego Krzysiek od kwietnia do sierpnia miał nogę w gipsie - mówił nam wczoraj jego ojciec Edward Niedużak. Sprawę zaraz po wypadku zgłosił do słubickiej prokuratury. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania.
- Odwołałem się do sądu, uznał zasadność zażalenia i nakazał wszczęcie postępowania - relacjonował. Od szefa prokuratury Mariusza Nowaka wiemy, że dochodzenie w tej sprawie trwa. Zostało przedłużone do 15 października, bo śledczy czekają na opinię biegłego, który w piątek ma obejrzeć Krzyśka.
M. Nowak wyjaśnił nam też, dlaczego początkowo odmówiono wszczęcia postępowania.
- Prokurator prowadzący tę sprawę uznał, że złamanie 4 i 5 palca stopy nie stwarza bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - tłumaczył. - Powołał się na szereg orzeczeń i uznał, że taką sprawę może ewentualnie rozpoznawać rzecznik odpowiedzialności zawodowej lub sąd cywilny z powodu cierpienia, na które mogli narazić chłopaka lekarze - tłumaczył.
Wczoraj o tej sprawie chcieliśmy porozmawiać z szefem szpitala Zygmuntem Basiem, ale nie udało nam się do niego dodzwonić. Wcześniej mówił nam, że do czasu wyjaśnienia nie będzie jej komentował.
Wicestarosta Leopold Owsiak powiedział nam natomiast, że w każdym szpitalu zdarzają się jakieś niedociągnięcia, ale zarząd powiatu jak i szefostwo szpitala natychmiast na nie reagują. Opowiadał, że z powodu skarg pacjentek doszło na przykład ostatnio do zmiany na stanowisku ordynatora ginekologii. - Niedawno mieliśmy też dwie debaty z lekarzami na temat jakości udzielanej pomocy - podkreślał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?