Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeby karp święta dobrze zapamiętał

Karolina Wołotowska [email protected] 530 97 47 80
www.sxc.hu
Śmierć przez uduszenie. Minuty, jak godziny, w foliowym worku, który rwie skórę na kawałki, a skrzela rozrywa chlorowana woda - to życie karpia zanim trafi na wigilijny stół. Możemy temu zapobiec!

- Ludziom to się w głowach poprzewracało. Chciałem, jak co roku, kupić żywego karpia. I zapakować w foliową siatę. Potem oczywiście wypuściłbym go do wanny. Wnuki zawsze się z nimi bawią. Do świąt swobodnie by popływał, a potem wylądowałby na wigilijnym stole. Ale w sklepie nie sprzedali mi! Bo niby ochrona zwierząt i humanitarne traktowanie - bulwersuje się jeden z naszych Czytelników i pyta, co to za rewolucje?

Dbajmy o karpie

Karpie życie, a właściwie śmierć, nie jest łatwa. Ryby głosu nie mają, ale ludzie tak. I to właśnie obrońcy zwierząt przemówili w ich sprawie. Bo jak twierdzą karp to żywa istota i też czuje. - Ma dobrze rozwinięty układ nerwowy, odczuwa ból podobnie jak ssaki - tłumaczy Ewa Rudzińska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. Dlatego nie skazujmy ich na zbędne cierpienie.

W jaki sposób? Nie przenośmy żywego karpia w reklamówce. Nie tylko ociera sobie skórę dotkliwie ją raniąc, ale nie może oddychać. - Ten rodzaj transportu jest niezgodny z ustawą o ochronie zwierząt - ostrzega E. Rudzińska. I dodaje, że zgodnie z obecnymi przepisami, że humanitarne warunki transportu to takie, w których ryba jest przewożona bez zbytecznego cierpienia. - Więc zastanówmy się, czy zamknięci w pomieszczeniu bez tlenu czulibyśmy się dobrze? Oczywiście, że nie! Podobnie jak karp - mówi pani Ewa.

Ale już od stycznia 2012 roku w życie wejdzie nowelizacja ustawy. Ta będzie dokładnie mówiła, co nam wolno, a czego nie - W niej będzie bezpośrednio wskazane, że nie można transportować żywych ryb bez wody - tłumaczy Rudzińska. Widać jednak już teraz, że w ciągu kilku lat świadomość ludzi się zmieniła. Dostrzegają to nie tylko obrońcy praw zwierząt, ale zwykli ludzie. - Nigdy kupuję żywego karpia. Nie miałby kto go zabić u mnie w domu. Tacy wszyscy sa delikatni. Ale zauważam też, że coraz rzadziej ludzie wychodzą z karpiem miotającym się w siatce. To dobry znak - kwituje Marta Suchocka.

Patrzmy jak się z nim obchodzą w sklepach

Poza tym zwracajmy szczególną uwagę, w jakich są w sklepie przetrzymywane. To znaczy patrzmy, czy w basenie pływają swobodnie. Jeżeli mają rany na ciele, a pyszczki wystawiają, żeby łykać powietrze atmosferyczne. Jeśli tak to zaalarmujmy obrońców zwierząt.

Jak dobrze obchodzić się z karpiami wie Bartosz Domagała, pracownik hali w jednym z hipermarketów. Wszystkiego dowiedział się na specjalnym szkoleniu. - Żeby zabić karpia szybko i bezboleśnie celujemy w splot czołowy, uderzając drewnianą pałką - mówi. I dodaje, że nigdy nie robi tego na oczach klientów a tym bardziej dzieci. - Zanosimy rybę na zaplecze. I tam kończymy jej żywot na metalowym stole - opowiada.
A jeśli chcemy wziąć do domu żywego karpia, żeby do świąt pływał w wannie?

- To możemy sprzedać, ale pod warunkiem, że klient ma wiaderko lub inne naczynie, do którego możemy wlać odpowiednią ilość wody. Zasada jest taka, że na 1 kg karpia ma w nim być 2 kg wody - relacjonuje pan Bartosz. Pamiętajmy jednak, że jeśli chcemy wziąć żywego karpia ze sobą do domu, to wcześniej przygotujmy mu już wodę. - Woda z kranu jest chlorowana. Powoduje ona, że skrzela ryb się niszczą i sprawia im to ból. Zanim wpuścimy do niej karpia powinna odstać 48 godzin - mówi E. Rudzińska. Chociaż w ten sposób możemy umilić rybie ostatnie chwile życia.

A, że idą święta i już niedługo wśród wigilijnych potraw znajdzie się karp, sprawmy by w tym roku nie patrzył na nas z wyrzutem.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska