Marta Świątkowska i Joanna Turakiewicz-Pietras wpadły na pomysł założenia wydawnictwa, które tworzyłoby wartościowe treści dla dzieci. Mają już na koncie książeczkę ekologiczną, którą zakupił zielonogórski ZGK, miasto Słubice i gmina Żagań, ale to „Bajka Powitajka” od początku była ich najważniejszym projektem, który bardzo chciały zrealizować.
Zaczęło się od całkiem innej bajki, którą Joanna pokazała kilku znajomym, w tym Marcie: - I ona po przeczytaniu zadzwoniła i powiedziała „wiesz, jeśli ja, dorosła, nie mogłam się oderwać, a na końcu miałam gulę w gardle ze wzruszenia, to ją trzeba wydać.” - wspomina autorka tekstu Joanna Turakiewicz-Pietras – Powiedziałam wtedy, że tę nie, bo to jest bajka moich dzieci, ale napiszę inną.
Wspieramy Lokalny Biznes!
Bajka Powitajka, czyli książka dla każdego dziecka
- Zaczęłam przeglądać w sieci bajki ze stronami personalizowanymi, bo takie najbardziej lubią moje dzieci. Zastanawiałam się, jak temat ugryźć, żebyśmy z naszą nie były jednymi z wielu. I wtedy przyszło mi do głowy, że może akcja powinna się toczyć tam, gdzie dziecko mieszka. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę o bajce, jak próbowałam przekazać Asi swoją wizję: że zależy mi na tym, żeby bajka zaczynała się od narodzin dziecka, i żeby to właśnie dziecko było jej głównym bohaterem, mała Ania, Staś, żeby każdy mógł wpisać inne imię. - dopowiada druga z zielonogórzanek.
Bajka uczy, że każde dziecko jest inne
To było, jak iskra rozpalająca płomień. Dziewczyny zaczęły się przerzucać pomysłami: że ma być o tym, jak dziecko dorasta, uczy się kolejnych czynności i poznaje okolicę. I może nie powinno być taty, bo są dzieci, które go nie mają. Ale są też dzieci bez mamy albo takie, które w ogóle wychowują się bez rodziców. I jeszcze, że nie każde dziecko nauczy się jeździć na rowerze, a nawet chodzić, a książka, która trafi do każdego domu, musi szanować uczucia wszystkich rodzin. Nie może ranić, pokazując coś, czego niektórzy nigdy nie osiągną. I jeszcze, żeby można było coś wpisać, coś wkleić na pamiątkę. I żeby jak najdłużej towarzyszyła dziecku i jego rodzinie. Tak powstała opowieść nakierowana przede wszystkim na codzienne czynności, wydarzenia i emocje, która rośnie z dzieckiem od maleńkości do początków szkoły podstawowej.
Obserwuj nas na Instagramie
Zielonogórska Bajka Powitajka rośnie razem z dzieckiem.
Jak książka może rosnąć?
-„Bajka Powitajka” jest napisana na trzech poziomach trudności, które w książce oznaczone są wielkością tekstu i cyferką w kółeczku na początku akapitu. - tłumaczy Joanna. Dla najmłodszego czytelnika, takiego, który dopiero zaczyna przygodę z czytaniem przeznaczone jest zdanie największą czcionką i oznaczone cyferką 1. To są bardzo proste zdania, na ogół z miejscem na wpisanie imienia dziecka: „Kubuś śpi”, „Karolinka jedzie na pierwszy spacerek” i zawsze odnoszą się do ilustracji. Bardziej rozbudowany, ale nadal prosty przekaz ma akapit oznaczony dwójką – jego, wraz z pierwszym, czyta się 4-5 latkom. Najstarszym dzieciom czyta się już całą stronę. Tutaj zdania są bardziej rozbudowane i dotykają aspektów bliższych 6-7 latkowi.
W bajce nie ma też rodziców, poza pierwszym rozdziałem, w którym mama cieszy się z narodzin maluszka. W dalszej części pozostawiono wolne miejsca do dowolnego uzupełnienia.
Bajkę Powitajkę tworzy dziewięć rozdziałów
Książkę tworzy 9 rozdziałów, z czego 8 to historyjki dotyczące codzienności. Jest o pierwszym dniu maluszka, pierwszym spacerku, jedzeniu, urodzinach, emocjach, snach, o tym czym jest dom i jak należy o niego dbać.
– Starałam się w tekście połączyć punkt widzenia dzieci i dorosłych na takie kwestie jak na przykład jedzenie. Dorosłym zależy, żeby dzieci zjadały wszystko z talerzy, miały zbilansowaną dietę itp. A dla dziecka jedzenie, to coś całkiem innego. Ono poznaje smaki, wyrabia sobie zmienne w czasie gusta, uczy się swojego ciała. Poznaje czym jest głód, jak go zaspokoić i kiedy skończyć, bo jest już najedzone. Dlatego w rozdziale o jedzeniu dziecko zadaje sobie pytanie, dlaczego nie może jeść tego, co lubi w dowolnych ilościach albo dlaczego dorosły może nie zjeść zupy, a ono musi. To punkt wyjścia do rozmowy, ale też do przemyślenia dla rodzica, czy czasem nie zaufać
dziecku, kiedy mówi, że naprawdę się najadło.
ZOBACZ TEŻ
Koronawirus nie przeszkadza w rozbudowie galerii Focus Mall....
Sroczka Sprytka i bachsik Ciekawka to też bohaterowie książki Zielonogórska Bajka Powitajka
– Druga część to przygoda, którą dziecko przeżywa w towarzystwie przyjaciół – bystrej sroczki Sprytki i bachusika Ciekawka. To kolejne akcenty zielonogórskie w książce: - Wiedziałam, że przygody dziecko musi przeżywać we śnie. Sen jest demokratyczny. Wszystkich traktuje równo – opowiada Joanna – We śnie każdy może dolecieć dokąd chce, nawet jeśli na co dzień nie może bez pomocy zrobić kroku.
Ostatnia część książki to strony albumowe: trzy rozkładówki z miejscem na zdjęcie i zapiski o ważnych wydarzeniach, zdobywanych umiejętnościach, największych przysmakach na poszczególnych etapach dzieciństwa. Ostatnia rozkładówka poświęcona jest na zapiski członków rodziny, ich wspomnienia z własnego dzieciństwa.
Polub nas na fb
Bajkowa mapa miasta
- Kiedy zastanawiałam się, czego brakuje mi w albumach, które kiedyś w prezencie dostały moje dzieci, od razu pomyślałam o stronie przeznaczonej dla rodziców, dziadków i innych ważnych osób w ich życiu. Ja już niestety nie mogę zapytać dziadków, jacy byli kiedy byli mali, ale moje dzieci już mają te wspomnienia w swoich „Bajkach Powitajkach”. Mam wrażenie, to to najważniejsze dla nich strony. - tłumaczy Marta.
Książkę kończy bajkowa mapa miasta z zaznaczonymi miejscami, które „wystąpiły” w książce.
Zielonogórska Bajka Powitajka dzieje się w starej i nowej Zielonej Górze
„Matką chrzestną” swojego projektu nazywają Wioletę Haręźlak (dyrektor departamentu edukacji i spraw społecznych zielonogórskiego magistratu), która w pomyśle zakochała się z marszu: - Przygotowałam sobie na spotkanie 6 zdań, bo wiedziałam, że to osoba, która lubi konkret. Zabrakło mi powietrza w płucach, kiedy po dwóch zdaniach usłyszałam „Podoba mi się. Chcę ją do ZGranej Rodziny” - śmieje się Joanna
Akcja „Zielonogórskiej Bajki Powitajki” dzieje się na terenie starej i nowej Zielonej Góry. O lokalnym charakterze przesądzają nie tylko miejsca w niej wskazane, ale i dwójka bohaterów, którzy temu głównemu, czyli dziecku, towarzyszą od pierwszych chwil życia. To bachusik Ciekawek i sroczka Sprytka.
Przewodnik po mieście
- Wiedziałam też, że przewodnikiem dziecka musi być bachusik. Pierwotnie ptakiem był gołąb, ale zmieniło się to na spotkaniu w urzędzie miasta. Rozmawiałyśmy z dyrektor Wioletą Haręźlak i Anną Frejman z programu ZGrana Rodzina. Pani Ania zapytała „a jaki jest ten zielonogórski ptak, jest taki, którego mamy tak dużo...”, na co pani dyrektor wykrzyknęła: „Sroka! Mamy ich najwięcej w Europie!”. Pozostało mi tylko nadać jej imię – śmieje się Joanna.
ZOBACZ TEŻ
SULECHÓW: Co to za okaz? Waligóra zachwyca wszystkich. Zobac...
Ilustracje do Bajki Powitajki wykonała świebodzinianka
Bardzo ważne są w książce ilustracje, wyjątkowo piękne, baśniowe. Wykonywała je pochodząca ze Świebodzina Maggie Bidej-Jodko: - Ilustracje stanowiły wyzwanie. Miały być nie tylko zachwycające, ale odnosić się do tych elementów tekstu, które skierowane są do najmłodszych. Maggie pracowała po nocach przez 36 dni, żeby dotrzymać terminu w drukarni. Wyszło lepiej, niż się spodziewałyśmy. Kiedy dostała hasło „sroka macha skrzydłami”, ptak zdawał się wyfruwać z kartki. A kiedy my prawie posprzeczałyśmy się o kolorowe powietrze, przy którym upierała się Asia, Maggie je po prostu namalowała. - wspomina Marta.
Część ilustracji jest neutralna, część łatwo da się przerobić na dowolne inne miasto, które chciałoby zakupić „Powitajkę”, ale niektóre typowo lokalne, jak bachusik na tle kamienicy „Pod Filarami”, Palmiarnia, czy pałac w Zatoniu, gdzie toczy się akcja baśniowej części książki.
Czy Bajka Powitajka spodoba się innym?
Z ofertą na „Bajkę Powitajkę” zielonogórskie wydawnictwo planuje zwrócić się do innych samorządów: - Książkę z drukarni dostałyśmy 6 marca. Zdążyłyśmy przygotować ofertę i szykowałyśmy się na turnee po samorządach z jej prezentacją. To miał być intensywny czas, a wylądowałyśmy z dziećmi w domu. Zresztą jak wielu przedsiębiorców, którym na drodze stanął koronawirus. Na razie więc cieszymy się, że bajka jest i trafia do zielonogórskich rodzin. Mam nadzieję, że pokochają ją jak my same. - podsumowuje Marta Świątkowska.
ZOBACZ TEŻ
Szok! Że aż tyle się działo! Łezka się w oku kręci, gdy zoba...
POLECAMY TEŻ
Koronawirus spustoszył te znane miejsca w lubuskich miastac...
Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?