Jak bumerang wraca sprawa dofinansowania klubu z miejskiej kasy. Wiele wskazuje na to, że nie wystartuje on w ogóle do konkursu o 200 tys., które prezydent Janusz Kubicki przekazał na sport. Powód? Żeby się ubiegać o pieniądze, trzeba mieć zabezpieczony wkład własny w wysokości 60 proc.
- Prezydent zakpił z nas, z radnych. Nie liczy się z nikim. Zrobimy wszystko, żeby przystąpić do tego konkursu. Ale boję się, że nie damy rady - denerwuje się członek zarządu Lechii UKP, poseł PiS-u Jerzy Materna.
Przypomnijmy, w budżecie miejskim pozostało pół miliona złotych, które wstępnie Kubicki chciał przekazać na sport kwalifikowany. Potem jednak prezydent wpadł na pomysł, żeby z tej kwoty 300 tys. zł przeznaczyć na hospicjum przy parafii św. Józefa Oblubieńca. Radni zaakceptowali ten pomysł. Uchwałę przegłosowali jednomyślnie. Na sport zostało więc 200 tys. zł. Okazuje się jednak, że bez zabezpieczenia finansowego Lechia UKP nie może nawet przystąpić do konkursu o te pieniądze. Zdaniem Materny to celowy zabieg Kubickiego. - Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy mieć futbol w Zielonej Górze? Bo z takiego zachowania wynika, że nie. A szkoda młodej drużyny, która dobrze sobie radzi w II lidze. Jeśli nie dostaniemy pieniędzy przyszłość klubu stanie pod znakiem zapytania - oburza się poseł PiS-u.
W sztabie Kubickiego dziwią się takiej reakcji. - Przecież to, jakie są zasady przystąpienia do konkursu, wiadomo było już od sierpnia. Wtedy właśnie radni przegłosowali uchwałę, która reguluje jego warunki. Powiem więcej, te warunki prezydent konsultował ze środowiskiem sportu. Pretensje są więc niezfrozumiałe - komentuje szef prezydenckiego gabinetu Tomasz Nesterowicz.
(mat)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
