Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórska Palmiarnia produkuje długi

Alicja Bogiel 68 324 88 46 [email protected]
Ryszard Łazarczyk przyprowadził do Palmiarni syna Kacpra. Dzieciom nowa Palmiarnia się podoba, ale szefostwo restauracji woli klientów gastronomicznych od wycieczkowiczów (fot. Mariusz Kapała)
Ryszard Łazarczyk przyprowadził do Palmiarni syna Kacpra. Dzieciom nowa Palmiarnia się podoba, ale szefostwo restauracji woli klientów gastronomicznych od wycieczkowiczów (fot. Mariusz Kapała)
300 tys. zł chce od miasta prezes spółki zarządzającej Palmiarnią. Za wycieczki, które oglądają palmy. No i ma jeszcze jeden pomysł: mamy płacić za parking.

Po ostatniej sesji dotyczącej programu naprawczego Zielonogórskiego Zakładu Usług Miejskich radni lewicy raczej nie mieli wątpliwości, że miejska spółka jest w dobrych rękach i wychodzi powoli na prostą. Prawicowi samorządowcy wręcz przeciwnie. – Przede wszystkim nie poznaliśmy tego programu naprawczego – mówi Jacek Budziński, szef klubu PiS. Bożena Ronowicz dodaje z goryczą, że lepiej byłoby zamknąć gastronomię w Palmiarni i wpuszczać tam same wycieczki. Wyszłoby taniej... –A do tego prezes wyprowadza koszty na zewnątrz – mówi radna. I chodzi jej o to, że za zieleń w Palmiarni, czyli palmy i inne daktylowce, płaci obecnie Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, a nie ZZUM. Chodzi o 5 tys. zł miesięcznie. Niewiele? Rocznie daje to już 60 tys. zł.

Marian Ziętkiewicz, szef ZZUM-u, na tematy „polityczne” milczy. Ale podkreśla, że prowadził gastronomię w całym kombinacie hutniczym, że stracił finansowo, biorąc miejski zakład. Po co więc go w ogóle brał? – To był wyzwanie – odpowiada.

Teraz rządzenie miejską restauracją jest nie tylko wyzwaniem, ale i niezłym kłopotem. Głównie dla miasta. Miesięczne koszty funkcjonowania budynku i restauracji sięgają 85 - 100 tys. zł. Sam prąd kosztuje 30 tys. zł... Tymczasem w najlepszych miesiącach obrót restauracji to 300 tys. zł. Wniosek jest prosty: Palmiarnia produkuje długi. Do tej pory zrobiła ich ok. 1 mln zł.

Czytaj też: Czy zielonogórska Palmiarnia to tonący statek?

Jak twierdzi prezes Ziętkiewicz, długi są ostatnio coraz mniejsze. Bo prezes wziął się za koszty. W ramach wspomnianego programu naprawczego. Wyprowadził np. ze spółki koszty utrzymania zieleni. Zakład komunalny płaci też za tereny wokół Palmiarni. Można by powiedzieć - kreatywna księgowość.

Prezes Ziętkiewicz pokazuje kolejne tabelki z cyframi. Minus 200 tys. zł na płacach. – Na samym zarządzie prawie 20 tys. zł miesięcznie oszczędzamy – mówi. – Ja mam pensję 7,5 tys. zł, poprzedni zarząd kosztował 27 tys. zł.

Były też zwolnienia. Bo nie może być tak, że „trzy osoby zajmują się organizacją imprez w jednej Palmiarni”...

Kolejny minus w kosztach ma być na telefonach, samochodach... Oczywiście pracowników. –Przy procesie inwestycyjnym zwykle rodzi się rozrzutność. Potem trzeba koszty wziąć w ryzy – komentuje prezes.

Czytaj też: Zakład usług miejskich w Zielonej Górze do naprawy

Program naprawczy zawędrował nawet do... toalety. Bo można na niej zarobić. – Albo płacić mniej firmie sprzątającej, która resztę dochodów będzie miała z opłat – kalkuluje Ziętkiewicz. Niepłatna ubikacja to podobno teraz problem. Do Palmiarni przychodzą całe wycieczki na darmowe siku. Do 16.00 miałyby być więc opłaty.

Szatnia też być może będzie płatna. No i parking też.... Nie, nie parking przy restauracji. Chodzi o miejski plac parkingowy, na którym zatrzymują się autobusy turystyczne. – Głupota – ocenił pomysł kierowca Mariusz Tomala, którego spotkaliśmy na tym parkingu. – Wszystkie okoliczne uliczki będą zastawione autami...

W programie naprawczym jest też inna ciekawa pozycja – 300 tys. zł rocznie dotacji od miasta. – Potraktujmy to tak: tysiąc złotych dziennie za wycieczki szkolne, które tu przychodzą, a w restauracji nie zostawiają pieniędzy - mówi prezes Ziętkiewicz. Prezydent Janusz Kubicki jest zdumiony: - Pierwsze słyszę. To raczej nie wchodzi w rachubę.

W rozmowie z nami szef miejskiej spółki nic nie mówi o: lepszym zarządzaniu restauracją, nowych usługach, zwiększeniu przychodów... Sam zastrzegł, że nie ma mowy o rozdzieleniu Palmiarni od Zakładu Pogrzebowego, który dotuje miejską restaurację.

Po naszym pytaniu prezes przyznał, że od ubiegłego tygodnia działa wreszcie w Palmiarni GASTRO (program komputerowy kontrolujący koszty restauracji i dyscyplinujący pracowników). Dopytywany mówi o planach postawienia przy cmentarzu sali i organizowania tam styp z jedzeniem z Palmiarni.

Na dodatkowe dochody prezes ma inny pomysł - chce pomieszczenia nad zakładem pogrzebowym przy ul. Masarskiej wydzierżawić prawnikom. Pod warunkiem, że będą udzielać również porad spadkowych lub związanych z usługami pogrzebowymi.

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska