Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielonogórzanie zaczęli 2010 rok od zwycięstwa

(flig)
Marcin Flieger rozgerał wczoraj bardzo dobry mecz. TO dzięki niemu Intermache Zastal wygrał w Pruszkowie
Marcin Flieger rozgerał wczoraj bardzo dobry mecz. TO dzięki niemu Intermache Zastal wygrał w Pruszkowie fot. Tomasz Gawałkiewicz
O ile w końcówce meczu w Pruszkowie pokazali klasę, o tyle o pierwszej chciałoby się szybko zapomnieć.

Najważniejsza wiadomość to zwycięstwo. Czy jednak koszykarze muszą denerwować fanów? Czemu atuty pokazują dopiero kiedy rywal ich przyciśnie i wygrywa już tak wysoko, że wydaje się iż prawie ma zwycięstwo w kieszeni? Wydaje się, że w meczach ze słabszymi drużynami, nawet zakładając ich wielką mobilizację, nasi mają więcej atutów. Wystarczy jednak, że przeciwnik postawi strefę i już jest wielki problem.

Tak było we wczorajszy wieczór w Pruszkowie. Gospodarze wyszli skoncentrowani, z wielkim sercem do gry i chęcią odniesienia zwycięstwa. Nasi zupełnie odwrotnie. Byli ospali i zdekoncentrowani. W niczym nie przypominali ekipy, która już za trzy miesiące chce znaleźć się w ekstraklasie. Zaczęło się dobrze, bo od szybkiego 6:0 dla nas. Ekipa z Pruszkowa szybko jednak doszła do siebie. Przez chwilę było remisowo, ale końcówka należała do Znicza Basketu. Jeszcze przed końcem pierwszej kwarty trafił Amerykanin z polskim paszportem, Janavor Weatherspoon i gospodarze prowadzili 24:15.

Druga kwarta była fatalna w wykonaniu naszych. Nic im nie wychodziło. Przegrywali pod koszami, byli gorsi jeśli chodzi o celność, popełniali błędy. Jedynie Marcin Flieger pokazywał klasę, pozostali znacznie od niego odbiegali. A przewaga rosła. To było już nie osiem czy dziewięć, ale kilkanaście punktów. Skończyło się na 42:27. Statystyki były porażające. Mieliśmy 12 zbiórek, przy 22 rywali. Na siedem prób za trzy punkty żadna nie zakończyła się powodzeniem. Owszem, gospodarze grali dobrze, wszystko im wychodziło, ale gdyby nasi spisywali się przynajmniej poprawnie, wynik byłby zupełnie inny.

Początek trzeciej kwarty to dalsza część dramatu. Miejscowi nie dość, że nie tylko utrzymali przewagę ale ciągle uciekali. Kiedy w 27 min trafił Weatherspoon i było 53:34, wydawało się, że można już chyba zapomnieć o zwycięstwie. Ale zielonogórzanie wreszcie zaczęli grać jak wicelider. Dwie trójki Jarosława Kalinowskiego osobiste Fliegera, trafienie Mateusza Jarmakowicza i poprawka Fliegera. Było 53:46. Intermarche Zastal wrócił do gry. Przed czwartą kwartą było 55:48. W ostatniej zmęczeni gospodarze jeszcze się bronili i prowadzili, ale nasi już jakby wiedzieli, że ich mają.

W 37 min trafił Kalinowski i było 67:67, chwilę później po rzucie Jarmakowicza po raz pierwszy od bardzo długiego czasu Intermarche Zastal prowadził. Potem bardzo ważną trójkę rzucił Marcin Chodkiewicz. Zielonogórzanie już nie dali rywalom pograć. Za to jak zaprezentowali się w końcówce należą się im wielkie brawa. To ważne żeby mimo własnych słabości zwyciężyć. Tylko dlaczego było aż tak źle na początku?

ZNICZ BASKET PRUSZKÓW - INTERMARCHE ZASTAL ZIELONA GÓRA 71:78 (24:15, 18:12, 13:21, 16:30)

ZNICZ BASKET: Wetaherspoon 19, Radwan 14, Aleksandrowicz i Briegmann po 6, Nowak 5 oraz: Fraś 8, Suliński 3, Czubek 0.
INTERMARCHE ZASTAL: Fliger 31, Jarmakowicz 17, M. Chodkiewicz i Kukiełka po 6, Kus 2 oraz: Kalinowski 13, Rajewicz 3, Busz i Wojdyła 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska