Nadgarstek strzelił panu Piotrowi w pracy, 21 kwietnia po południu. W czwartek rano poszedł do lekarza rodzinnego. Zielonogórzanin jest lakiernikiem w firmie Tabor Szynowy, pracuje ciężko właśnie rękoma, lekarka od razu skierowała więc pacjenta na prześwietlenie.
Zielonogórzanin od razu poszedł do pracowni rtg w Poliklinice. Ale dopiero w środę był opis zdjęcia. Przez te wszystkie dni P. Rakiel chodził bez gipsu i konsultacji specjalisty. Gdy Czytelnik w czwartek przeczytał opis zdjęcia i informację o złamaniu, od razu ruszył do rodzinnego. - Na początku nie chcieli mnie tam nawet zarejestrować, ale wszedłem do gabinetu poprosić panią doktor o wizytę. I przyjęła mnie.
Lekarz jest już zajęty...
Lekarka nie tylko sprawdziła opis zdjęcia, ale też natychmiast skierowała pacjenta do ortopedy. W książeczce RUM napisała "Pilne!" i zaznaczyła, że pacjent czekał już trzy dni na zdjęcie.
Tak uzbrojony zielonogórzanin ruszył do specjalisty. Zaczął od Polikliniki. - Tam jednak usłyszałem, że nie mam szansy na wizytę. Wysłali mnie do Aldemedu na Sulechowską - opowiada P. Rakiel.
Na Sulechowskiej pacjent usłyszał, że może liczyć na wizytę w maju. Przypomniał, że chodzi przecież o pilną sprawę, ale nie podziałało... - Usłyszałem, że teraz to pilne już nie jest. I że muszę dalej załatwiać lekarza sam - opowiada pacjent.
Kolejna przychodnia przy ul. Wyszyńskiego. I znów pacjent pocałował klamkę. - Tam dowiedziałem się, że lekarz jest na urlopie i muszę przyjść w maju - opowiada.
I w ten sposób w czwartek w południe, przed długim weekendem, zielonogórzanin został ze złamanym nadgarstkiem sam, bez pomocy, bez gipsu... Aż trafił do redakcji.
Pacjent może sie poskarżyć
Zainterweniowaliśmy przede wszystkim w Narodowym Funduszu Zdrowia. - Nie może być tak, że pacjent ze złamaniem nie został opatrzony przez tydzień - stwierdziła rzecznik lubuskiego oddziału Sylwia Malcher - Nowak. - Czytelnik może się zgłosić się do rzecznika praw pacjenta w naszym oddziale. Na pewno będziemy interweniować w jego sprawie.
Zanim jednak zielonogórzanin zgłosił sprawę w NFZ, jego problemami przejęła się inspektor BHP w zakładzie pracy. Rzutka kobieta... - Jak usłyszała moją opowieść, poszła ze mną do Aldemedu - opowiada P. Rakiel. - No i po jej interwencji zarejestrowano mnie do ortopedy.
Do lekarza zielonogorzanin dotarł w czwartek po południu. Założono mu gips na złamany nadgarstek, na sześć tygodni. Kontuzja okazała się bardzo poważna. Nie wiadomo, czy sześć tygodni gipsu pomoże. Może potrzebne będą śruby... - Jak pomyślę, że miałem jeszcze tydzień chodzić bez tego gipsu - denerwuje się P. Rakiel.
Dla zielonogórzanina sprawa przyjęcia przez specjalistę jest już zakończona. Ale wcale taka nie musi być... - Nadal może on interweniować w sprawie w tej sprawie u rzecznika praw pacjenta - mówi S. Malcher - Nowak. - Rzecznik poprosi przychodnie o wyjaśnienia.
My spróbowaliśmy w piątek telefonicznie umówić się pilnie do ortopedy. W kilku przychodniach usłyszeliśmy, że najlepiej po południu pójść do szpitala. Tam na pewno pomocy nam nie odmówią. W Aldemedzie najpilniej wyznaczono nam termin na 5 maja. W Poliklinice zwykłą wizytę umówiono dopiero w czerwcu. Ale tam padła też jakaś propozycja: - Jeśli skierowanie ma dzień, góra dwa i sprawa zaznaczona jest jako pilna, można po południu przyjść pod pokój 312 i po prosić lekarza o przyjęcie.
- Nasza pani inspektor bhp to naprawdę mi pomogła... - komentuje zielonogórzanin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?