Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zimowa promocja

Rafał Darżynkiewicz [email protected]
Żużlowe szkiełko

Raptem miesiąc minął od zakończenia sezonu, a mnie już się wydaje jakby minęło ich co najmniej trzy. To chyba główny powód mojej wieloletniej niechęci do zimy.

Całe szczęście, że warkotu motocykli będzie można posłuchać w Sanoku. Będzie to już tradycyjnie taki miły przerywnik, a zarazem pomost pomiędzy tym, co było późną jesienią, a tym co będzie wczesną wiosną. Mnie i nie tylko mnie, pozostaje ice speedway.

Znam jednak takich, szczerze im zazdroszczę, którzy z żużlem nie rozstają się nawet w grudniu i styczniu. Wystarczy wypad do Australii i można mieć to, co się lubi niekoniecznie będąc żużlowcem. To jest jakiś pomysł, ale niestety dopiero na kolejną zimę.
Muszę powrócić do sprawy babskiego żużla. Ten powrót jest trochę złośliwy. Pamiętacie Sylwię Pszon? Z naszych urodzonych nad Wisłą żużlowych kobitek to właśnie ona przed laty jeździła na żużlu.

Śmigała tu i ówdzie uświetniając różne imprezy. Nie potrzebowała zezwoleń, licencji, czy zmian regulaminowych. Tak po prostu jeździła. Podkreślam jeździła! Zastanawiam się, czy "gwiazdę" ostatnich tygodni Kingę Wachowską ktoś kiedyś widział na motocyklu?

Ta bohaterka walki o żużlowe prawa kobiet zapowiada treningi, ale wiosną. Na razie mówi o swoich marzeniach, a to siedząc na trybunach, a to krzątając się w warsztacie. Ktoś by pomyślał: przecież przygotowuje motocykl!

Na obrazkach, które pokazywały największe serwisy informacyjne panna Kinga nawet dzierży w dłoni śrubokręt, nawet coś tam dokręca. Mój wzrok przykuły paznokcie… naszej "gwiazdy". Po krótkich konsultacjach z piękniejszą częścią naszego społeczeństwa stwierdzam co następuje, cytując diagnozę: "Z takimi tipsami to trudno o pisanie na komputerze, a co dopiero regulację sprzęgła w motocyklu żużlowym". Co z tego wynika? Ano tyle, że panna Kinga zakręciła męski żużlowy światek wokół paluszka z tipsem oczywiście. Ma talent kobitka. Talent do robienia szumu.

Może to i dobrze. Medialnie żużel dzięki niej istnieje nawet w zimie. Kinga W. jest znana, ma swoje pięć minut, a że nigdy nie stanie pod taśmą, to już naprawdę jest bez znaczenia. Popularyzacja speedway'a jest potrzebna na wszystkich frontach. Taki Takeshure Chinyama i Roger Guerreiro. Obaj gościli ostatnio na Stadionie Śląskim. Po golu wbiegli na tor żużlowy i…dawaj ustawiać się w bloki startowe niczym sprinterzy. To dopiero profanacja.

Jeśli mogę ją wybaczyć obywatelowi Zimbabwe, to już nasz Roger powinien wiedzieć, że na takiej nawierzchni naśladować powinien żużlowca, a nie lekkoatletę. Tu widzę rolę dla drugiego trenera Legii Jacka Magiery.

Częstochowianin w Legii robi dobrą promocję speedway'owi. Co i rusz wyciąga kogoś na żużel, by wyjaśnić przybyszom z choćby nieżużlowej Hiszpanii fenomen tej dyscypliny w naszym kraju. Na wiosnę czas na dwójkę "lekkoatletów".

Jak się okazuje mnie też udziela się mania żużlowych wymysłów. To pewnie syndrom zimy, choć kalendarzowo to ciągle jesień mamy. Wyobraźmy sobie taki oto początek brazylijskiej telenoweli: spotyka się Polak Roger ze Szwedem Antonio Linbaeckiem. Niemożliwe?

Szanse na pozytywne efekty takiej promocji widzę ogromne. To już bardziej prawdopodobne niż licencja "Ż" w rękach Kingi Wachowskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska