1/14
2/14
Jeśli komuś wydaje się, że przejście strażackiej komory dymowej to bułka z masłem, to jest w wielkim w błędzie.
Ta metalowa konstrukcja przypominająca labirynt zostaje zadymiona, włączone zostają błyski, nagrzewnice i słychać dźwięki pożaru w całkowitych ciemnościach.
3/14
Dopiero zmęczony strażak w pełnym oprzyrządowaniu i z aparatem tlenowym wchodzi do komory.
4/14
Jest jeszcze jedno utrudnienie. – Zanim strażak wejdzie do środka musi zmęczyć się biegając na bieżni i chodząc po drabinie– wyjaśnia mł. bryg. Dariusz Mach, szef zielonogórskich strażaków.