Zobacz ludzi, którzy mają świra na punkcie autobusów i tramwajów

Pierwszy to jelcz M11. Liczy sobie niemal 20 lat, a na liczniku ma około... półtora miliona kilometrów. Na zewnątrz nie było po nim tego widać, bo specjalnie na niedzielną imprezę został przez miłośników wypucowany, a pracownicy MZK podmalowali go tu i tam białą farbą. Ale już w środku łatwo dostrzec, że to dziadek na kółkach...

Drugi, jelcz 120M, to w sumie nastolatek (kursuje od 1996 r.), ale z milionem kilometrów na osiach. Swego czasu był powiewem nowoczesności - miał plastikowe foteliki, porządne wykończenie, wszyscy chwili siedzieć na końcu, gdzie był rząd siedzeń...

Oba są ostatnimi egzemplarzami w swojej ,,klasie'' na stanie MZK. Już nie będą kursować na regularnych liniach. Firma chce jednak zachować je dla celów historycznych.

No to... jazda!

Do kierownicy w jelczu M11 przymierzył się także szef stowarzyszenia miłośników Paweł Kamyszek.
(fot. fot. Tomasz Rusek)

Ale zanim obie maszyny przejadą na zawsze do magazynu, w obroty postanowili wziąć je członkowie Gorzowskiego Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej (GKMKM).

Na pożegnanie obu pojazdów przyjechało w niedzielę rano do zajezdni około 40 osób, w tym miłośnicy m.in. z Łodzi, Radomia, Warszawy, Zielonej Góry, Szczecina i Poznania. - Ktoś się tłukł kilka godzin z Warszawy, żeby następne kilka godzin tłuc się autobusem po Gorzowie? - pytaliśmy zdziwieni. - Tak - odpowiedział uśmiechnięty prezes GKMKM Paweł Kamyszek. Wytłumaczył rozsądnie, że ,,im więcej się najeździmy, na więcej nam wystarczy''.

Fani autobusów z całej Polski, zanim wsiedli do starego jelcza, przez kilkanaście minut krążyli po placu manewrowym Miejskiego Zakładu Komunikacji i co chwilę pstrykali zdjęcia innym autobusom. Potem było jeszcze pamiątkowe zdjęcie przed dwoma jelczami, błyskawiczny kolportaż ulotek o M11 i o 10.10 odjeżdżaliśmy z bazy MZK.

Informatyk za kółkiem

Miłośnicy zaczęli objazd o 10.10. Zakończą go dziś późnym wieczorem.
(fot. fot. Tomasz Rusek)

Za kółkiem siedział Paweł Kozak. Pod krawatem, w garniturze, prezentował się naprawdę elegancko. To informatyk z wykształcenia, który - zamiast grzebać w komputerach - woli prowadzić autobusy. - Jako dzieciak, gdy jechałem do szkoły, stałem zaraz za kabiną kierowcy i patrzyłem na deskę rozdzielczą. Fascynowały mnie te guziki, przełączniki... Po studiach postanowiłem, że połączę pasję i z pracą i zostanę kierowcą. Potem przyłączyłem się do klubu miłośników - opowiadał reporterowi.

Zgodnie z planem do 16.00 fani komunikacji będą pomykać M11 po podgorzowskich gminach i trasach miejskich, które ten model najczęściej obsługiwał. Potem przesiądą się na trzy godziny do autobusu 120M. Nim objadą nowe trasy. Tradycją jest, że podczas wszelkich przystanków miłośnicy porozstawiają statywy, by strzelić jelczom kilka fotek.

Co takiego jest w jelczach, że w wolny dzień 40 osób chce w nich się tłuc po podgorzowskich wioskach? - Ten dźwięk silnika.. Ten zapach... Nowe solarisy tego nie mają - mówili nam zgodnie przed odjazdem w trasę.