Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy z Gorzowa wykonali plan - podsumowanie sezonu 2013

Paweł Tracz
Drugi sezon z rzędu Niels Kristian Iversen był niekwestionowanym liderem Stali Gorzów. Zatrzymanie go w naszym klubie będzie zapewne priorytetem dla działaczy.
Drugi sezon z rzędu Niels Kristian Iversen był niekwestionowanym liderem Stali Gorzów. Zatrzymanie go w naszym klubie będzie zapewne priorytetem dla działaczy. Bogusław Sacharczuk
Przed sezonem Stal Gorzów była skazywana na spadek z ekstraligi. Tymczasem mogła być w play offie i bić się o medale.

Przed sezonem na gorzowskich działaczach suchej nitki nie zostawiali czasami nawet kibice "Staleczki". I trudno było się im wszystkim dziwić, skoro z wicemistrzowskiego składu ubyło aż trzech liderów, a w ich miejsce przyszli średniej klasy wyrobnicy. Zamiast Tomasza Golloba, Michaela Jepsena Jensena i Mateja Zagara w Gorzowie mieliśmy Daniela Nermarka, Tomasza Gapińskiego oraz... Pawła Hliba, Łukasza Jankowskiego i Adriana Gomólskiego. Zestaw cokolwiek egzotyczny nawet na pierwszą ligę, a co dopiero na ekstraklasę.

Początek sezonu zdawał się potwierdzać obawy fanów, bo w pierwszych trzech kolejkach stalowcy nie zdobyli choćby punktu. Porażki bolały o tyle mocniej, że dwie zanotowaliśmy na swoim torze. Jak się później okazało, tych punktów zabrakło do awansu do czołowej czwórki, choć i tak piąte miejsce trzeba uznać za ogromny sukces.

Na początku sezonu kompletnie zawodził zwłaszcza Daniel Nermark. Szwed, który miał Kalkulowaną Średnią Meczową na poziomie ośmiu punktów, zupełnie nie przypominał zawodnika, który w 2012 roku błyszczał w barwach częstochowskiego Włókniarza. W dodatku niedoszły lider Stali zanotował groźną kontuzję. Ta nie tylko wykluczyła go z jazdy na kilka miesięcy, ale poważnie ograniczyła pole manewru trenerowi Piotrowi Paluchowi. W dodatku zawodził Gapiński, więc z dnia na dzień atmosfera gęstniała.

Na szczęście, szkoleniowiec miał w kapeluszu "królika", który tchnął ducha w rozbity mentalnie zespół.
"Królikiem" okazał się niedoceniany Linus Sundstroem. 22-letni rodak Nermarka jeszcze nigdy nie startował w ekstralidze, ale ryzyko działaczy się opłaciło. Już w debiucie Szwed wygrał bieg decydujący o zwycięstwie w Tarnowie. Sukces na torze mistrza Polski otworzył nowy, lepszy rozdział "Staleczki" w tym sezonie. Coś zaczynało się rodzić dobrego, a Sundstroem był tego pozytywnym elementem.

Przełomem były derby Ziemi Lubuskiej. Efektowne 50:40 ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra, kandydatem do złota potwierdziło, że w zespole tkwi potencjał. Inna sprawa, że o jakikolwiek sukces byłoby znacznie trudniej, gdyby nie forma Nielsa Kristiana Iversena. "Człowiek z innej planety" - to chyba najtrafniejsze określenie dyspozycji Duńczyka, który w tym sezonie m.in. strzelił "oczko" w Bydgoszczy. Jego 21 punktów nie dało wygranej z Polonią, ale koledzy z "żółto-niebieskiego" pokładu już wiedzieli, że na pokaźną zdobycz swego niekwestionowanego lidera mogą liczyć o każdej porze.

W drugiej części sezonu, w której gorzowianie zanotowali serię sześciu meczów bez porażki, coraz lepiej radzili sobie junior Bartosz Zmarzlik i Tomasz Gapiński. Bez fajerwerków, ale na przyzwoitym poziomie punktował też kapitan Krzysztof Kasprzak. Cała trójka miała wzloty i upadki, ale generalnie nie zawiodła. Ale nie tylko dzięki nim w rundzie rewanżowej Stal nie bez powodu aspirowała do play offu.
Gdy stalowcy sięgnęli po utalentowanego swego czasu wychowanka Pawła Hliba, z każdego kąta w Polsce słychać było chichot. 27-latek wrócił do ekstraligi po pięciu latach, ale najpierw musiał zmierzyć się z nadwagą. Intensywne treningi pozwoliły mu błyskawicznie zbić zbędne kilogramy. Ponieważ serca do ścigania nigdy mu nie brakowało, w wielu meczach po walce wyrywał rywalom pojedyncze punkty. Prezes klubu Ireneusz Maciej Zmora słusznie chce przedłużyć z nim umowę na kolejny sezon.

Bo "Hipek" w wielu miejscach dostawał kolejne szanse, ale drugie życie zyskał dopiero w Gorzowie. Jeśli nie zaniedba się zimą, a przy okazji dostanie lepszy sprzęt, to znów może być solidnym ligowcem.
Drugim miłym zaskoczeniem był 18-letni Adrian Cyfer, który na początku sezonu ustąpił miejsca starszemu o trzy lata Łukaszowi Cyranowi. Gdy wrócił do składu, wciąż mu się nie wiodło. Dopiero drugie miejsce w półfinale Brązowego Kasku dodało mu wiary w siebie. Od połowy lipca "Cyferek" był więc innym zawodnikiem: walecznym, pewnym punktem drużyny.

Niestety, zbyt spóźniony finisz nie pozwolił wicemistrzom Polski awansować do czwórki. Już za metą, Stal czeka jednak dodatkowe - najtrudniejsze od 11 lat - okrążenie. W klubie mówią otwarcie: mamy finansowe kłopoty i zewsząd szukamy pomocy. Pytanie, czy znajdą się jednak chętni, by podać tlen jednemu z najbardziej utytułowanych klubów żużlowych w Polsce.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska