Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe szkiełko: Zaczynamy sezon

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz archiwum GL
Chwila oddechu i jedziemy dalej. Kto jedzie, ten jedzie powiedzą w Gorzowie. W Zielonej Górze zacierają ręce i podobnie jak w Częstochowie, Toruniu i Tarnowie rozpatrują szanse.

Najpierw półfinały, a potem finał. W wielkiej czwórce jest jeden zespół przewidywalny aż do bólu. To Włókniarz. Wiadomo, kto i ile może "zrobić" u siebie, na wyjeździe też wiadomo. Na drugim biegunie Unibax. To dopiero jest zespół zagadka. Możliwość zastępstwa zawodnika za Chrisa Holdera i "odkurzony" Ryan Sullivan daje morze możliwości. W Toruniu - trenerów, menedżerów i doradców jest tam bez liku - ktoś będzie musiał dokonać wyboru i wziąć pełną odpowiedzialność. Toruńska ruletka już w sobotę. Dzień później drugi półfinał i tutaj zagadek jakby mniej. Tak zielonogórzanie, jak i tarnowianie mają moc. Obrońcy tytułu bez gwiazd, ale z wyrównaną drużyną. Jeśli wszyscy pojadą to… drżyjcie rywale. Mocniejszy w pierwszej linii jest Falubaz, ale odwód to już wielka niewiadoma. I tu, tak jak w przypadku Unii, można powiedzieć jeśli pojadą to… na zielonogórzan nie będzie mocnych. W tej parze jest jeszcze coś. To coś, to jakaś niewytłumaczalna niemoc ogarniająca żółto-biało-zielonych, gdy przychodzi im ścigać się w Tarnowie. To jest problem.

Dałem się wciągnąć w półfinałowe ważenie szans. Tak jakoś się porobiło, że obecny czas przypomina mi żużlową zimę. Papierowe dywagacje, transfery i liczenie pieniędzy. Z tymi transferami to nie przesadzam. Liga niby w pełni, ale sześć drużyn już rozpoczęło operację sezon 2014. Regulamin zabrania, ale działać trzeba. Taki próbny balon nikomu krzywdy nie zrobi, ale sensacja jest. Paru prezesów ma niezłą zabawę. Na tapecie są także finanse i tu jest już mniej śmiesznie. Rozpoczęło się liczenie i w niektórych klubach - złośliwi twierdzą, że we wszystkich - sporo jest pod kreską. Pukają wierzyciele, przypominają się banki, bo czas spłaty kredytu jest już blisko. Tymczasem radosna twórczość w naszym żużlu nie zna granic. W Bydgoszczy liczą na pieniądze z międzynarodowych imprez, które zamierzają zorganizować w przyszłym roku. Gwarancji nie mają żadnych. Chcą wystartować w organizowanym przez BSI wyścigu o Grand Prix i finał DPŚ czyli przebić ofertę innych polskich miast. Brytyjczycy zacierają ręce. Chętnych nie brakuje, więc cena idzie w górę. Wyścig dopiero się zaczyna.

Zawodnicy też ścigają się o elitę. Spokój wygrał Krzysztof Kasprzak. On obok Jarosława Hampela w przyszłym roku pojedzie o mistrzostwo świata. Polskie ambicje są większe, ale więcej naszych w elicie, to raczej nie będzie. Tomasz Gollob jeszcze liczy się w grze o ósemkę. Rok temu, może dwa lata temu, mógłby liczyć na przychylność organizatorów, ale dziś to mało prawdopodobne. Grand Prix ma konkurencję i to konkurencję z Polski. Wojna trwa, więc ofiary być muszą. Martin Smolinski, który skutecznie zapukał do elity - Niels Kristian Iversen poza ósemką to mało prawdopodobne - to dla BSI gwiazdka z nieba. Grand Prix Niemiec za chwilę będzie odpowiedzią na niemiecki finał indywidualnych mistrzostw Europy. Jesteśmy świadkami żużlowej ekspansji. Ekspansji za nasze czyli polskich miast pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska