- To nie był jakiś tam eksces, a oskarżony nie był jakimś Kowalskim, tylko idolem młodzieży i kibiców, którzy traktują żużel jak czarną religię. Wyrok jest sygnałem dla społeczeństwa, że nie ma równych i równiejszych wobec prawa - powiedział sędzia Krzysztof Rawo. Ogłosił wyrok - rok w zawieszeniu na 3 lata, 14 tys. zł odszkodowania dla pobitego, dozór kuratora. - To słuszna kara, nie będziemy się odwoływali - zapewnia Krzysztof Łopatowski, obrońca Pawła H. Tuż przed ogłoszeniem wyroku żużlowiec jeszcze raz przeprosił pobitego i kibiców.
Rok w zaparte
Dzisiejszy proces zaczął się od nieoczekiwanego zwrotu - odczytania przez Pawła H. oświadczenia, wyraźnie napisanego ręką adwokata. ,,Przyznaję się do zarzutów, pragnę przeprosić pokrzywdzonego, kibiców i kolegów z toru. Nie będę niczego wyjaśniał ani odpowiadał na pytania'' - przeczytał żużlowiec, jeżdżący obecnie w drużynie PSŻ Poznań.
Do pobicia doszło w nocy z 17 na 18 listopada 2007 r. w jednym z gorzowskich barów. Napadniętym okazał się Paweł L., policjant z brygady antyterrorystycznej.
- Stałem przy barze, patrzyłem na salę jak się ludzie bawią. Nagle ktoś mi chlusnął alkoholem w twarz. Usłyszałem krzyk ,,nie wiesz k... kto ja jestem, nikt mi nic nie zrobi''. Potem uderzył mnie pięścią w twarz. Ciosy zadawali mi jeszcze dwaj jego kumple, a on uderzył mnie w twarz butelką. Cały się zakrwawiłem - przypomniał Paweł L.
Do dziś ma blizny na twarzy, boli go oko i opada powieka. Musiał wystąpić z brygady antyterrorystycznej. Napastnikami okazali się Paweł H. oraz ojciec i syn Arkadiusz i Marian P. Żużlowiec wyszedł z aresztu po wpłaceniu 20 tys. zł kaucji. Wszyscy zaprzeczali aby pobili policjanta, twierdzili, że w ogóle go nie znają. Sąd grodzki w sierpniu minionego roku wyrokiem nakazowym ukarał Pawła H. ośmioma miesiącami, a Arkadiusza i Mariana P. siedmioma miesiącami ograniczenia wolności. Mieli w tym czasie pracować społecznie po 20 godzin miesięcznie na rzecz miasta. Odwołali się od tego wyroku i dalej utrzymywali, że są niewinni. Ale Arkadiusz P. ,,pękł'' w grudniu minionego roku. Przyznał się do pobicia i zgodził na dobrowolne poddanie karze. Dostał pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 10 tys. zł odszkodowania dla pobitego.
Targi o cierpienia
Połowę dzisiejszego blisko pięciogodzinnego procesu, zajęły pyskówki między obrońcą żużlowca i Dariuszem Majchrzakiem, pełnomocnikiem pobitego policjanta. Zarzucali sobie nieznajomość procedury karnej, nazywali zachowanie ,,bazarowym''. Najostrzej jednak targowali się obrażenia i cierpienia pobitego policjanta i zażądane przez niego 20 tys. zł odszkodowania. Obrońca żużlowca uznał kwotę za wygórowaną. - Mamy kryzys finansowy w żużlu, a poza tym kontrakt Pawła H. na 90 tys. zł jest w zasadzie ,,papierowy'' - uzasadniał. Uznał, że wystarczy 10 tys. zł, strona przeciwna spuściła na 15 tys. W końcu zawarto ugodę na 14 tys. zł i skaczący sobie do oczu mecenasi już na korytarzu sądu zrobili niemal ,,niedźwiadka''.
- Mogło tego w ogóle nie być, ale stało się. Mody jestem i może trochę szalony. Dobrze że mam to już za sobą, dużo mnie to nauczyło - powiedział nam Paweł H. po wyjściu z sądu.
Ponieważ Mariusz P. na dzisiejszej rozprawie nadal nie przyznawał się do pobicia, jego sprawę sąd wyłączył do odrębnego postępowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?