Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1 mln zł odszkodowania za błąd lekarzy dla zielonogórzanki. Zapłaci wojewoda dolnośląski

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
– Proszę sobie wyobrazić, że matka dowiedział się o błędzie lekarz dopiero podczas pobytu w Centrum Zdrowia Dziecka, wcześniej nikt o tym nie wspominał – podkreśla mecenas Hubert Szarata.
– Proszę sobie wyobrazić, że matka dowiedział się o błędzie lekarz dopiero podczas pobytu w Centrum Zdrowia Dziecka, wcześniej nikt o tym nie wspominał – podkreśla mecenas Hubert Szarata. Piotr Jędzura
W wyniku błędu lekarzy dziecko jest opóźnione w rozwoju i cały czas leży. Popełniono go w szpitalu w Oławie w 1997 r. 1 mln zł odszkodowania zapłaci wojewoda dolnośląski.

- To była trudna i długa sprawa – mówi mecenas Hubert Szarata z zielonogórskiej kancelarii Baczańska Szarata. Trwała w sumie osiem lat. – Na rozprawy do wrocławskiego sądu przejechaliśmy w sumie aż 6 tys. kilometrów – podlicza mecenas Szarata. Przez te osiem lat opinie wydało wielu biegłych z dziedziny medycyny. Określili oni wyraźnie, że powodem ciężkiej i nieodwracalnej choroby chłopca jest błąd lekarza podczas porodu w oławskim szpitalu.

Zaczęło się 27 sierpnia 1997 r. Chłopiec urodził się w szpitalu w Oławie w 41 tygodniu ciąży. Tuż przed porodem kobiecie zrobiono USG i zalecono cesarskie cięcie. Lekarzom kończył się jednak dyżur, więc zlecieli cesarkę drugiej zmianie. Ta również nie wykonała zabiegu.

Kobieta rodziła siłami natury. Mało tego, podczas porodu podano kobiecie leki rozkurczowe, po których zemdlała i doszło do zatrzymania akcji porodowej. Dziecko w końcu się urodziło. Natychmiast zostało zaintubowane, podano mu tlen i poddano wentylacji.

Jeszcze tego samego dnia noworodek został przewieziony do szpitala we Wrocławiu. Na oddział trafił w bardzo ciężkim stanie. Do tego doszło wodogłowie. Dziecko leżało tam 13 dni.

Zobacz też: 75-letnia kobieta otrzymała odszkodowanie za wydarzenia zielonogórskie

To nie koniec dramatu. 16 października 1997 r. maluszek w związku z wodogłowiem został poddany operacji wstawienia zastawki Pudenza w Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 4 we Wrocławiu. Okazało się, że zabieg wykonano nieprawidłowo, i po pół roku operację powtórzono. Tym razem dziecku wstawiono dodatkową zastawkę drenująca torbiel. Potem była jeszcze seria zabiegów związanych z niewydolnością wszczepianych urządzeń. Tak było aż do 2002 r. Wtedy w Warszawie dokonano operacyjnej wymiany urządzeń. Tam też matka dowiedziała się, że stan dziecka może być wynikiem błędu lekarskiego podczas porodu.

Niestety maluszek stracił wzrok, doszło do porażenia mózgowego, padaczki, małomózgowia oraz dostał poważnych problemów urologicznych.

Podczas wielu badan płodu nie stwierdzono żadnych schorzeń dziecka. Mógł normalnie się urodzić i cieszyć życiem. Dziś ciężko i nieuleczanie chory chłopiec wymaga stałej i kosztownej opieki. Miesięczny koszt leków dla dziecka wynosi 2 tys. zł. Dziecko jest w znaczy stopniu opóźnione w rozwoju i cały czas leży. Samo nie wykona żadnej, nawet najprostszej czynności.

Sprawa dotycząca błędu lekarskiego do sądu trafiła przed ośmioma laty. Pozwanym został wojewoda dolnośląski, któremu podlegał szpital w Oławie. – Proszę sobie wyobrazić, że matka dowiedział się o błędzie lekarz dopiero podczas pobytu w Centrum Zdrowia Dziecka, wcześniej nikt o tym nie wspominał – podkreśla mecenas Szarata.

Zobacz też: Dziura w drodze zniszczyła samochód? Masz prawo ubiegać się o odszkodowanie [WIDEO]

Po wieloletnim procesie sąd we Wrocławiu uznał winę lekarzy w Oławie. Sąd uznał, że błąd lekarski spowodował 100 procentowy uszczerbek na zdrowiu dziecka i tym samym przyznał odszkodowanie w całości.

Chory chłopiec dostanie ponad milion złotych odszkodowania. Do tego wojewoda dolnośląski (w tamtym czasie szpital podlegał wojewodzie) będzie mu wypłacał ponad 2 tys. zł renty każdego miesiąca. Wysokość renty będzie poddawana waloryzacji. – Z pewnością żadna kwota nie jest w stanie zwrócić zdrowia małemu dziecku, ale z pewnością pozwoli na znacznie lepszą jego terapię i to mnie najbardziej w tej sprawie satysfakcjonuje. W leczeniu pomoże z pewnością również przyznana dożywotnia renta – mówi mecenas Szarata.

Wyrok został utrzymany mocy po apelacji. Stronie zostaje już tylko kasacja, która jednak nie ma większego sensu.

To już drugie tak wysokie odszkodowanie wywalczone przez mecenasa Szaratę. Około 700 tys. zł musi zapłacić nowosolski szpital za błąd lekarski, w którego efekcie zdrowe dziecko nigdy już nie będzie się ruszać. Chodzi o Krzysia z miejscowości koło Sławy, który zachorował we wrześniu 2008 r. Miał wysoką gorączkę sięgającą 40 stopni. Dziecko cierpiało na ślinotok, wymiotowało. Roczny chłopczyk dostał tików nerwowych i ataki padaczkowe.

Zdrowe kiedyś dziecko, dziś nie chodzi. Ma stałe napady padaczkowe. Krzyś jest opóźniony ruchowo, nie mówi prawidłowo, a kontakt z nim jest bardzo trudny. Do końca życia będzie wymagał stałej opieki. – Dziecko nie wykonuje samodzielnie żadnej czynności – podkreśla mecenas Szarata. Dziecko dziś ma już osiem lat i jest upośledzone umysłowo w stopniu głębokim.

Sąd przyznał dziecku wysokie odszkodowanie i dodatkowo rentę od szpitala uznając, że lekarze nie podali dziecku odpowiednich leków i zaniedbali leczenie.

Przeczytaj też: Szpital w Nowej Soli zapłaci ogromne odszkodowanie za błąd lekarski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska