Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

25 lat wolności. Czy jest nam z tymi zmianami do twarzy?

Sandra Soczewa, Magda Weidner, Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
- Nauczyłam się, że mogę marzyć - mówi Agata Kowalewska z Zielonej Góry.
- Nauczyłam się, że mogę marzyć - mówi Agata Kowalewska z Zielonej Góry. Archiwum Prywatne
Od zmiany ustrojowej minęło 25 lat. Rocznice skłaniają do podsumowań, dlatego marszałek Elżbieta Polak zaprosiła panie do udziału w Lubuskim Kongresie Kobiet.

- Wiele Polek w okresie transformacji politycznej i społeczno-gospodarczej odegrało ważną rolę i sięgnęło po sukcesy w różnych dziedzinach życia, odważnie realizując przy tym swoje marzenia - mówi marszałek.
A my zaproponowaliśmy kobietom, by już opowiedziały o wolności swoim własnym głosem.

Mogę robić więcej

Agata Kowalewska mieszka w Zielonej Górze od 1968 roku. Pracowała jako pielęgniarka w szpitalu, obecnie jest na emeryturze. Ale ciągle w ruchu. Prowadzi zajęcia sportowe dla pań, między innymi w podzielonogórskich Cigacicach.

- Czy kobiety miastowe, czy nie, czy z takiej Polski, czy też innej, to zawsze mają takie same problemy: wychować i wykształcić dzieci, poprowadzić dom oraz pogodzić to wszystko z pracą zawodową - zauważa pani Agata. - Mam wrażenie, że przed tą wolnością my, kobiety byłyśmy jednak jakoś tak bardziej razem. Wspierałyśmy się, spotykałyśmy, spędzałyśmy razem wolny czas. Dziś, w mojej ocenie, tego już nie ma. Ale są inne możliwości! Kiedyś nie mogłabym wykazać się kreatywnością indywidualnie. Żeby prowadzić zajęcia sportowe, musiałabym mieć zgodę, na przykład ze szpitala, chodzić, prosić, pytać. A teraz wszystko zależy tylko ode mnie! Wynajmuję salę gimnastyczną, płacę za nią i już - mogę realizować swoje marzenia o tym, by właśnie tak pomagać innym kobietom. Owszem, gdy przeszłam na emeryturę, próbowałam należeć do jakiegoś klubu seniora, stowarzyszenia, ale nie, to nie dla mnie. Mam niepokorny charakter i myślę, że te 25 lat wolności tylko go wzmocniły. Nauczyły, że można się realizować w każdym wieku, bo jak nie czekasz, aż ci dadzą, to masz. Tak się do wielu rzeczy przyzwyczailiśmy w tej naszej wolnej Polsce, że człowiek nie widzi czasami, ile ma teraz szans, okazji. A że trzeba czasami coś poświęcić, by spełniać swoje marzenia? Powiem tak: każda pasja kosztuje. I każda wolność ma swoją cenę. Ale mnie jest z nią do twarzy, że takim zwykłym babskim językiem zakończę.

Wciąż trzeba się przebijać

Marta Bejnar-Bejnarowicz z Gorzowa jest architektem, działa w inicjatywie obywatelskiej "Ludzie dla miasta". Jej zdaniem ostatnie 25 lat wolności przysporzyło kobietom więcej obowiązków. Kiedyś zajmowały się tylko domem i dziećmi, teraz muszą jeszcze pracować. Nie stać nas, jako społeczeństwa, na to, żeby miały wybór. Pani Marta akurat chce działać zawodowo, ale ma koleżanki, które wolałyby zostać w domu z dziećmi. Ale chociażby po to, żeby zarobić na buty dla nich, muszą iść do pracy. - W tym aspekcie nadal brakuje wolności - ocenia gorzowianka.

Wykonuje męski, budowlany fach. Na rynku pracy funkcjonuje od 10 lat. - Nadal widzę dysproporcje między tym, jak traktowani są mężczyźni, a jak kobiety. W swoim zawodzie jako kobieta muszę więcej udowodnić - spostrzega. Ale sądzi też, że kobiety są skuteczniejsze. Tu idealnie pasują słowa Margaret Thatcher: "Jeśli chcesz, by coś zostało powiedziane - powierz to mężczyźnie. Jeśli chcesz, by zostało zrobione - powierz to kobiecie".

- Uważa się, że mężczyźni mają bardziej analityczny umysł i jest im łatwiej. Nie muszą się przebijać. Ale to, co zmieniło się na dobre, to na pewno dostęp do edukacji. Wspaniała sprawa - mówi pani Marta. - Kiedy studiowałam, na moim kierunku przeważali faceci. Teraz już zaczyna się to, na szczęście, zmieniać. Kobiety też są wspaniałymi technikami. W kontekście społecznym nie odczuwam wielkich różnic. Ale może spowodowane jest to tym, że wykonuję męski zawód i jestem bezkompromisowa. Panie, które nie potrafią zawalczyć o swoje, mogą mieć większe problemy.

Jestem pełna dumy

Dla Bogumiły Ulanowskiej z Nowej Soli ostatnie 25 lat to jeden z najważniejszych okresów w jej życiu - zarówno tym rodzinnym, jak i zawodowym. Doczekała się wnuka, wybudowała dom, zasadziła niejedno drzewo, nauczyła się nurkować. W tym roku jej firma produkcyjna "Omni Modo" obchodziła 23-lecie istnienia. Z jednoosobowej urosła do blisko 30-osobowej, której produkty trafiają do najdalszych zakątków świata. Droga do tego była trudna i wyboista.

- Na początku działalności kobieta - właścicielka firmy była ewenementem i wielu mężczyzn z niedowierzaniem na mnie patrzyło - wspomina pani Bogumiła. Nie miała ani kapitału na start, ani doświadczenia. Czasy były wówczas niepewne: szalejąca inflacja, ciągłe zmiany przepisów. Wielu ludzi nie wierzyło, że transformacja będzie trwałym procesem. Jako szefowa bywała też kierowcą, sprzątaczką. Jak trzeba było rozładować tira z tkaninami, to i to robiła. A w domu czekał na nią kilkuletni synek. Niejednokrotnie musiała mu tłumaczyć, że nie pójdą do kina lub na spacer, bo trzeba zostać dłużej w pracy. Dziś syn ma własną firmę i rozumie mamę.

Rynek z biegiem lat się zmieniał, a wraz z nim również zakres działalności "Omni Modo". Nie udałoby się, gdyby nie pracowitość, elastyczność, staranność, góralski charakter właścicielki i - przede wszystkim - zgrana załoga. - Na naszym rynku niewiele jest firm z tak długim stażem jak moja - ocenia pani Bogumiła. - Teraz, gdy patrzę wstecz, uważam, że dziś dużo łatwiej jest rozpocząć działalność gospodarczą. Dostępne są środki na jej rozpoczęcie: zarówno te unijne, jak i z urzędu pracy. Są organizacje wspomagające. Sama jestem Ambasadorką Przedsiębiorczości Kobiet i mentorką oraz członkinią rady programowej Lubuskiego Kongresu Kobiet, który też wspiera kobiety na różnych płaszczyznach. Organizacja Pracodawców Ziemi Lubuskiej pomaga w rozpoczęciu działalności, szkoli, doradza. Jako członkini jej zarządu oraz koordynatorka nowosolskiego oddziału pani Bogumiła niedawno była na konferencji, na którą przyjechały kobiety z wielu krajów Unii Europejskiej. Wyjechała stamtąd pełna dumy, bo okazało się, że to my, Polki, jesteśmy najbardziej przedsiębiorcze w Europie. - Co trzecia firma w kraju należy do kobiety - mówi. - Jesteśmy twórcze i pełne pasji. To, co nas ogranicza, to mała wiara w siebie. Czas to zmienić! I właśnie dlatego działam społecznie i wspieram inne panie. Daje mi to wiele satysfakcji i zadowolenia, bo w czasach, gdy ja zaczynałam, byłam zdana na siebie. Myślę, że dobrze wykorzystałam ostatnie 25 lat i wreszcie mogę nazwać się spełnioną kobietą. Mam szczęśliwą rodzinę, czas na swoje pasje i pomaganie innym.

Wyszłyśmy przed szereg

Kinga Jakimowicz z Zielonej Góry, właścicielka pracowni cukierniczej Torcik, otrzymała dotację w ramach projektu "Lubuski Przedsiębiorca". Zawsze wiedziała, że będzie prowadziła własny biznes. Po szkole średniej studiowała i jednocześnie pracowała w różnych branżach. Przyglądała się, jak powinna wyglądać firma, jakie są prawa rynku - jak radzą sobie na nim kobiety, a jak mężczyźni. Nie zauważała różnic, a wręcz przeciwnie. Wydawało się jej, że coraz więcej pań coraz śmielej myślało o własnych biznesach, a potem je zakładało. Ona sama czekała tylko na odpowiedni moment.

- W Polsce pojawiły się dotacje. Pamiętam, jak kiedyś obejrzałam program o kobietach, które je dostały, którym się udało, i wtedy pomyślałam, że powinnam poszukać czegoś takiego u nas - wspomina. Dowiedziała się o projekcie "Lubuski Przedsiębiorca". Niestety, nie przeszła testów kwalifikacyjnych II edycji, a kolejny raz mogła je pisać w edycji IV. Sukces, udało się. Zakwalifikowała się dalej, odbyła szkolenie, napisała sama biznesplan i obroniła go. Zajęła szóste miejsce!

- Kobietom jest teraz zdecydowanie łatwiej - uważa pani Kinga. - Żyjemy w czasach, kiedy otacza nas internet. O wielu sprawach możemy się dowiedzieć, nie wychodząc z domu. W każdym z miast popowstawały punkty doradcze. Ludzie komunikują się przez Facebook, Twitter. Poznają się, nie znając się w "realu". Pytają, pomagają sobie nawzajem. Z racji tego, że w mojej pracowni w większości torty zamawiają kobiety, mam z nimi bardzo dużo do czynienia. Bardzo często mam chwilę, aby z nimi porozmawiać. Naprawdę wiele z nich prowadzi własne biznesy. Rozmawiamy, wymieniamy się doświadczeniami, doradzamy. Z niektórymi paniami się zaprzyjaźniam. Uważam, że w ciągu tych 25 lat bardzo wiele się u nas zmieniło. W czasach, gdy dorastałam, z racji tego, że mój tato prowadził własne biznesy, byłam otoczona ludźmi, którzy również mieli swoje firmy. Wydaje mi się, że to byli sami mężczyźni. Dziś jest inaczej, różnice się zatarły. Już pracując w koncernie, zauważałam zmiany, bo kobiety zaczynały zajmować powoli wysokie stanowiska. Zostawały zauważone. Wyszły przed szereg, zakasały rękawy i teraz bardzo się liczą w świecie biznesu.

Wszyscy mamy prawo wybierać

Monika Kowalska, dyrektor kina Helios w Gorzowie i animatorka kultury, też zauważa, że przez ostatnie 25 lat zaszły w Polsce ogromne zmiany. I to nie jest kwestia tylko i wyłącznie tego, że zmienił się system, ale otaczający nas świat. Do wyzwolenia kobiet doszło na różnych poziomach. Kobiety częściej są szefami, bizneswoman, prowadzą własne interesy. Coraz częściej zarządzają. Przed transformacją nie było takich szans. Ani możliwości otwierania własnych firm, a w istniejących rządzili mężczyźni.

- Doszło też do zmian na poziomie obyczajowym - ocenia pani Monika. Kobiety nie są już postrzegane tylko jako matki. Kiedyś o samotnych mówiło się "stare panny". Dziś - singielki. Nikt nie traktuje ich jako gorsze, bo to kwestia wyboru stylu życia. Dawniej uznawano je za takie, które nie mogą sobie poradzić w życiu. Teraz zazwyczaj są to kobiety silne i niezależne.

- W dzisiejszych czasach bardzo istotne jest to, że wszyscy mamy prawo wyboru. To my wybieramy, jaki styl życia przyjmujemy. Możemy robić co chcemy i spełniać się w taki sposób, jaki jest nam bliski. Być matkami, żonami, artystkami lub bizneswoman. To bardzo duża możliwość i ogromna zmiana. Mam wrażenie, że kobiety stały się silniejsze i dobrze wykorzystały ten czas - mówi pani Monika. - Kobiety same wywalczyły to, co mają. Jest równouprawnienie. I w moim odczuciu tym właśnie jest feminizm: możliwością wyboru. Każdy ma robić to, co chce. Jeśli kobieta chce pracować w kopalni, a mężczyzna w przedszkolu, to niech tam pracują. To ich wybór, do którego mają prawo.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska