Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

65 hektarów zostało skażonych – twierdzą biegli prokuratury w sprawie pożaru w Zielonej Górze Przylepie

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Wideo
od 12 lat
Nie tylko mieszkańcy miasta są ciekawi, jakie ustalenia poczyniła prokuratura w związku z pożarem hali z niebezpiecznymi odpadami w Zielonej Górze Przylepie. W środę odbyła się konferencja prasowa, podczas której dziennikarze usłyszeli, co stwierdzili biegli.

- W sprawie wpłynęły dwie opinie. Biegłego z zakresu ochrony środowiska oraz biegłego z zakresu gospodarki odpadami niebezpiecznymi – mówiła Ewa Antonowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. – Z tej opinii wynika, że doszło do zanieczyszczenia w świecie roślinnym w znacznych rozmiarach.

Pożar hali z niebezpiecznymi odpadami w Zielonej Górze Przylepie w lipcu 2024 roku. Na miejscu pracowało 60 zastępów straży pożarnej

65 hektarów zostało skażonych – twierdzą biegli prokuratury ...

Pożar w Przylepie. Substancje niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia

Biegły zakreślił teren 65 hektarów powierzchni objętej skażeniem. Wskazał, że m.in. w dolinie rzeki Gęśnik zdeponowano wśród osadów materiały rakotwórcze, toksyczne oraz niebezpieczne. Są to głównie materiały ropopochodne oraz metale ciężkie.
Ponadto biegły wskazał w swojej opinii, że doszło do zanieczyszczenia wody, powietrza i ziemi. Że w wyniku eksplozji doszło do zanieczyszczenia powietrza, w wyniku czego do atmosfery dostało się bardzo dużo metali ciężkich, a także substancji rakotwórczych oraz niebezpiecznych. I te substancje należy liczyć w tonach. W ocenie biegłego narażanie na inhalacje takich substancji może powodować kumulację ich i doprowadzić do chorób nowotworowych.

Kolejne próbki pobrano w listopadzie z Gęśnika

Występowanie zagrożeń potwierdził drugi biegły. Podczas pobrania próbek, które odbyły się w listopadzie ubiegłego roku, okazało się, że te substancje z pierwszej opinii występują nadal w Gęśniku. A ich wskaźnik jest dużo wyższy niż bezpośrednio po pożarze. W związku z tym kiedy prokurator otrzymał takie informacje, niezwłocznie skierował pisma do urzędu miasta oraz wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w celu ustalenia, czy w sposób prawidłowy i kompletny usunięto szlam popożarowy z rzeki Gęśnik.
- Aktualnie w dalszym ciągu w sprawie przesłuchiwani są świadkowie, pokrzywdzeni. Prowadzone są czynności odnośnie dokumentacji. Bo szereg instytucji i osób prywatnych przeprowadziło badania. Takie dokumenty po włączeniu ich do akt także stanowią materiał dowodowy – wyjaśnia rzecznik i dodaje: - Oczekujemy także na opinię z zakresu pożarnictwa. Termin jej wydania został wydłużony. W związku z tym, że odpady, które znajdowały się w Przylepie, nie zostały jeszcze w pełni zutylizowane. Z informacji uzyskanych od instytucji wiemy, że jest problem z utylizacją.

Czekamy na opinię biegłego z zakresu pożarnictwa

Po uzyskaniu opinii biegłego z zakresu pożarnictwa będziemy mogli poznać przyczynę pożaru. Jak zapewnia Ewa Antonowicz, prokuratura zajmuje się wszystkimi aspektami, związanymi z pożarem w Przylepie, także odpowiedzialności osób za to wydarzenie.
Przypomnijmy też, że w 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze skierowała akt oskarżenia do sądu rejonowego przeciwko ośmiu osobom, które były związane z procederem składowania odpadów w Przylepie. Prokuratura oskarżyła wówczas sześć osób związanych ze spółką, która wynajmowała hale w Przylepie, a także dwóch urzędników Starostwa Powiatowego w Zielonej Górze, naczelnika i inspektora, którzy dopuścili się zaniechania czynności w związku z wydawaniem decyzji o pozwolenie. Z tego śledztwa były opinie z zakresu ochrony środowiska i pożarnictwa, które wskazywały na zagrożenie życie i zdrowia osób, które są w obrębie ewentualnego skażenia odpadami w związku z ewentualnym pożarem.

Sąd pierwszej instancji uznał oskarżone osoby winnymi. Kary są wysokie, nawet do pięciu lat pozbawienia wolności oraz wielomilionowe nawiązki. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Do tej pory z Przylepu wywieziono ponad 910 ton materiałów niebezpiecznych. Utylizacja odbywa się w Ciepielówku i Koninie. Trudno powiedzieć, kiedy się zakończy. Trwa też proces zmniejszania zanieczyszczeń w Gęśniku.

Po konferencji prasowej prezydent Janusz Kubicki napisał na swoim profilu FB m.in." (rzeczniczka prokuratury - dop. red.) potwierdziła to, co mówimy od samego początku. Doszło do skażenia, dwóch zbiorników opadowych oraz cieku wodnego Gęśnik. W trakcie pożaru dostała się do nich woda popożarowa. Czyli chemia z magazynu zmieszana z chemią gaśniczą, która służyła do gaszenia pożaru. Jak sądzicie, czy to może być coś dobrego czy maksymalnie trującego, rakotwórczego itp. itd.? Wiadomo to była jedna TRUJĄCA chemia, jedna wielka trucizna. Powtórzę pisaliśmy i mówiliśmy o tym, że to dostało się do cieku wodnego, skaziło teren. Nie jest to nic nowego, nic, o czym nie informowaliśmy". I dodaje, że czeka na opinię biegłego pożarowego. Wtedy dowiemy się, jaka była przyczyna pożaru. Prezydent ma swoją teorię. Czy potwierdzi ją biegły? Przekonamy się, kiedy znane będą wyniki jego badań.

Przeczytaj także:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska