Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurdalny przepis w kodeksie pracy. Nawet zwykły fryzjer ma być strażakiem!

Henryka Bednarska, (beb, boch) 0 95 722 57 72 [email protected]
Tomasz Skrobała pracuje w zakładzie fryzjerskim Marcina Zacharewicza w Gorzowie. Szef firmy mówi, że nowy przepis go przeraża: - To tylko koszty, bo co u mnie może się stać? W razie czego mam przecież telefon do straży.
Tomasz Skrobała pracuje w zakładzie fryzjerskim Marcina Zacharewicza w Gorzowie. Szef firmy mówi, że nowy przepis go przeraża: - To tylko koszty, bo co u mnie może się stać? W razie czego mam przecież telefon do straży. fot. Krzysztof Tomicz
Każda firma, zatrudniająca choćby jednego pracownika, musi od 18 stycznia mieć inspektora ochrony przeciwpożarowej. - Jestem przerażony - przyznał wczoraj przedsiębiorca Leszek Lokś z Gorzowa.

Wyszkolenie inspektora może kosztować 1,5 tys. zł.

Najbardziej ucierpią małe przedsiębiorstwa, w których pracuje kilka osób, bo dla nich ten koszt jest znaczący. - Słyszałem o tym przepisie w radiu. Myślałem, że to kawał. To, co wprowadzili, jest chore - mówi Paweł Wrotecki, szef firmy Sun Club w Gorzowie. Chodzi o zmianę w Kodeksie pracy.

Od 18 stycznia w każdej firmie, która zatrudnia choćby jednego pracownika, pracodawca musi wyznaczyć podwładnego odpowiedzialnego za: udzielanie pierwszej pomocy, ewakuację z zakładu i ochronę przeciwpożarową. To nie żart! Taki pracownik musi mieć co najmniej średnie wykształcenie i - uwaga! - szkolenie inspektora ochrony przeciwpożarowej.

- To jakiś absurd! - komentuje właściciel firmy recyklingowej z Cybinki Piotr Borowski, który zatrudnia pięć osób. - Przyjęcie do pracy inspektora do spraw przeciwpożarowych będzie dla mnie bardzo poważnym obciążeniem. Na dodatek moim zdaniem całkowicie zbędnym.

Kolejki na kurs

Tomasz Skrobała pracuje w zakładzie fryzjerskim Marcina Zacharewicza w Gorzowie. Szef firmy mówi, że nowy przepis go przeraża: - To tylko koszty, bo co u mnie może się stać? W razie czego mam przecież telefon do straży.
(fot. fot. Krzysztof Tomicz)

Przepis pojawił się w kodeksie w listopadzie zeszłego roku. - To będzie kolejne utrudnienie, kolejny kosztowny obowiązek pracodawcy - mówi Jarosław Nieradka, dyrektor Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze.

Jak powiedziano nam wczoraj w ministerstwie pracy, prawo weszło, bo tego wymagała Unia Europejska. - Przepis nie był z nami konsultowany, jest ogromnym zaskoczeniem - przyznaje Ryszard Barański, szef Lubuskiej Organizacji Pracodawców w Gorzowie. Mówi, że przeszkolenie takiego pracownika będzie ogromnym obciążeniem dla pracodawców.

Potwierdza to Ireneusz Woźniak, właściciel hurtowni napojów ze Słubic, który zatrudnia 14 osób. - Tworzenie dodatkowych etatów nie ma sensu. Lepiej będzie wysłać na kurs kogoś, kogo już pracuje - mówi. Sprawdziliśmy, gdzie można wyszkolić inspektora. - Nasz ośrodek w Świebodzinie szkoli strażaków i ma pełne obłożenie - informuje Dariusz Żołądziejewski, rzecznik lubuskich strażaków.

Szukamy, szukamy i znajdujemy Szkołę Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. - Szkolimy inspektorów od kilku lat. Ale na 2009 r. nie mamy już miejsca na kurs. Jeszcze kilka osób może zapisać się na czwarty kwartał 2010 r. - mówi Maria Urbańska ze szkoły. Kurs kosztuje 1,4 tys. zł. Gdy zapytaliśmy w ministerstwie pracy, co ze szkoleniem, usłyszeliśmy, że to sprawa resortu spraw wewnętrznych.
Pracodawcom zostaną więc pewnie firmy prywatne.

- Zapisy mamy na maj-czerwiec. Nasz kurs prowadzą strażacy z ośrodka w Świebodzinie - informuje Elżbieta Sznajder, właścicielka firmy Exandi w Zielonej Górze. Koszt: 1.520 zł.

Inspekcja będzie pobłażliwa

Przepis ma egzekwować Państwowa Inspekcja Pracy. Na szczęście mówi, że nie będzie robiła tego od razu. - Trzeba brać pod uwagę możliwość zrealizowania obowiązku - mówi Andrzej Machnowski, wiceszef PIP w Zielonej Górze. Podkreśla, że po wykryciu nieprawidłowości pracodawca dostanie czas na jej naprawienie.

Prywatnie dyrektor dodaje, że okres wprowadzenia zmian jest wyjątkowo krótki, bo np. na zatrudnienie behapowca firmy mają aż osiem lat, do 2013 r. I ludzie się szkolą. W Wyższej Szkole Biznesu w Gorzowie na studia podyplomowe zapisywało się dotychczas po 30 osób, we wrześniu aż 71.

- Mam behapowca, strażaka jeszcze nie. Przyznaję, jestem tym przepisem przerażony - mówi Leszek Lokś z firmy Rebud w Gorzowie, który prowadzi kilka budów. I pyta: - Jeśli zapali się coś u mnie na budowie w Szczecinie, a inspektor będzie w Gorzowie, to co? Spaliło się, ale papiery były w porządku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska