MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Szott: Marzę o świeżym powietrzu

Redakcja
Agnieszka Szott. Ma 26 lat, panna. Gra na pozycji skrzydłowej. Wychowanka Stilonu Gorzów. W 1996 r. w wieku 14 lat zadebiutowała w ekstraklasie. Potem występowała w Ślęzie Wrocław, Lotosie Gdynia i Cukierkach Odrze Brzeg. W 2004 r. wróciła do Gorzowa. W kwietniu br. z KSSSE AZS PWSZ zdobyła brąz mistrzostw Polski seniorek.
Agnieszka Szott. Ma 26 lat, panna. Gra na pozycji skrzydłowej. Wychowanka Stilonu Gorzów. W 1996 r. w wieku 14 lat zadebiutowała w ekstraklasie. Potem występowała w Ślęzie Wrocław, Lotosie Gdynia i Cukierkach Odrze Brzeg. W 2004 r. wróciła do Gorzowa. W kwietniu br. z KSSSE AZS PWSZ zdobyła brąz mistrzostw Polski seniorek. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Agnieszką Szott, byłą koszykarką KSSSE AZS PWSZ Gorzów.

- Czemu odchodzisz z gorzowskiego klubu?- O grze zagranicą marzyłam od dawna. Propozycje wyjazdu były dużo wcześniej, ale na przeszkodzie stawały kontuzje lub sprawy osobiste. Mam za sobą udany sezon i doszłam do wniosku, że teraz jest odpowiedni moment. Gdybym poczekała rok, dwa to taka oferta mogłaby się już nie trafić. Postawiłam sobie pytanie: jeśli nie teraz, to kiedy? Do Polski zawsze mogę wrócić.

- Dlaczego zdecydowałaś się na klub z Izraela?- Propozycja działaczy Elizur była najbardziej konkretna i korzystna pod względem zabezpieczenia w razie ewentualnej kontuzji. Pozostałe warunki, w tym finansowe, również były bardzo dobre.

- Ponoć była propozycja z silnej ligi rosyjskiej.- Tak, ale wybrałam izraelską. Powodów było kilka. Występują w niej zawodniczki z WNBA, co pozwoli mi podnosić umiejętności. Zagram w europejskich pucharach, więc łatwiej będzie mi się wypromować. Mam też okazję poznać inną kulturę i zwiedzić atrakcyjny region świata.

.

- W poprzednich latach często kontuzje przeszkadzały ci w rozwoju. Nie obawiasz się, że i teraz mogą pokrzyżować ambitne plany?- Wbrew opinii, która panuje na mój temat, w ostatnim sezonie trenowałam tak samo intensywnie, jak pozostałe dziewczyny. Nie było mowy o taryfie ulgowej. Oczywiście w psychice zawsze pozostaje ślad, ale nie będę oszczędzać się ani na siłowni, ani na boisku.

- Myślałaś w ogóle o przedłużeniu kontraktu z macierzystym klubem?- Choć każdego dnia pojawiały się nowe oferty, cały czas brałam pod uwagę propozycję gorzowskich działaczy. Analizowałam wszystkie za i przeciw, a podjęcie decyzji o opuszczeniu rodzinnego miasta nie było łatwe.

- Z klubu docierały sygnały, że nie można skontaktować się z tobą osobiście...- Na całym świecie sportowcy negocjują warunki kontraktów głównie przez swoich przedstawicieli. Byłam na wakacjach, a rozmowy prowadził za mnie mój menedżer.

- Co więc przesądziło o tym, że już dłużej nie zwlekałaś i podpisałaś kontrakt z Elizorem?- Kiedy gorzowscy działacze zakontraktowali Annę Breitreiner dostałam jasny sygnał, że klub ze mnie rezygnuje. Pojawiły się też wypowiedzi, że działacze nie będą już tak naciskać na podpisanie przeze mnie kontraktu i dlatego dwa dni później podpisałam go z izraelskim klubem.

- A może obawiałaś się walki z Niemką o miejsce w składzie?- Nigdy nie bałam się rywalizacji. W moim nowym klubie też trwa budowa mocnego zespołu, a mimo to podejmuję ryzyko.

- Część gorzowskich kibiców może mieć jednak żal, że odchodzisz...- Każdy ma prawo do swojego zdania i opinii. Tym, którzy mnie potępiają chcę powiedzieć, że fani nie zawsze wiedzą o wszystkich rzeczach, które dzieją się wokół mnie.

- A co się działo?- Nie chcę palić za sobą mostów, ale faktem jest, że niektórzy patrzyli na mnie z zawiścią. Oni wiedzą, kogo mam na myśli, ale nie będę rozwijać tematu. Stąd decyzja o wyjeździe. Marzę o złapaniu świeżego powietrza. Chcę uciec od zamieszania wokół mojej osoby i odpocząć od plotek, które ostatnio nagromadziły się na mój temat. Jestem już tym trochę zmęczona, dlatego potrzebowałam zmiany na miejsce, w którym mogę skoncentrować się tylko na grze.

- Zobaczymy cię jeszcze w Gorzowie?- Jeśli dostanę propozycję, to czemu nie. Spędziłam tu świetne cztery lata, skończyłam uczelnię i mam rodzinę. Za wspólne przeżycia chcę podziękować trenerom, działaczom i kibicom, którzy zawsze byli naszym dodatkowym zawodnikiem. Życzę im jeszcze większych sukcesów, niż te, które były również moim dziełem. Może spotkamy się w finale pucharu FIBA...

Paweł Tracz
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska