Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aster lekceważy klientów i rozsyła dziwne rachunki

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
- Z klientem nikt się nie liczy. Dla mnie emeryta 10 zł podwyżki to bardzo dużo - przyznaje Mieczysław Kosiur. - To cztery bochenki chleba.
- Z klientem nikt się nie liczy. Dla mnie emeryta 10 zł podwyżki to bardzo dużo - przyznaje Mieczysław Kosiur. - To cztery bochenki chleba. Fot. Mariusz Kapała
Aster rżnie głupa i udaje, że nie ma podwyżek - napisał na portalu Asteriks. Taki syf zaczął się, gdy przenieśli firmę do Warszawy - dodaje Ewa. - A ja zrezygnowałem z ich usług - Franciszek Żukowski pokazuje pismo, jakie właśnie złożył.

Od piątku Czytelnicy bombardują nas telefonami w sprawie "kablówki". Dzwonią z Nowej Soli, Czerwieńska, Zielonej Góry. Wkurzeni przychodzą do redakcji. - Dostałam trzy różne rachunki za styczeń: dwa są zawyżone, a w trzecim kompletnie nie wiem, o co chodzi - pokazuje pani Ewa. - Na dodatek przyszły w poniedziałek, a termin płatności minął w sobotę.

Wściekłości nie kryje Franciszek Żukowski z Zielonej Góry. - Złożyłem rezygnację z ich usług - wręcza nam pismo, które kilka minut wcześniej zostawił w siedzibie Aster na Westerplatte.

Tylko sekretarka gada

Suchej nitki na "kablówce" nie zostawia Eugeniusz Ast. - To co robią z nami to po prostu skandal - mówi. - Na infolinię dodzwonić się nie można, a jak sygnał wolny, to telefonów nie odbierają tylko sekretarka gada. Naciągają klientów na czym się da.

Idziemy do biura obsługi przy Boh. Westerplatte. Kolejka sięga schodów. W środku tłum, ludzie psioczą. - Już całkiem zgłupiałem - pokazuje fakturę Jan Michalak z Nowej Soli. - Wstawili mi pakiet HBO, choć go wcale nie zamawiałem.
- A ja mam płacić za pakiet Antena ponad 50 zł, choć powinno być 35. I nigdzie nie pisze, że to za kwartał, tylko że za styczeń - włącza się pani Maria.

Pracownicy Astera nie chcą z nami rozmawiać. Po raz któryś odsyłają do Warszawy. A Warszawa ma wszystkich w nosie.

Jakiś Sajgon u was

Rzeczniczka Monika Rutkowska jest na zwolnieniu. Beata Mazurkiewicz, szefowa marketingu, nie odbiera telefonu. Nie odpowiada na maila, który wysłałam w poniedziałek. Komórki nie odbiera też dyrektor zielonogórskiego oddziału Aadam Bilski. Jego sekretarka nie wie, jakie są numery do centrali w stolicy.

- Słyszałem, że jest u was Sajgon, ale to nie moja działka - ironizuje Witold Szylderowicz, jeden z szefów Astera (do września pracował w Zielonej Górze). - To pewnie błąd ludzki, jakiś błąd w systemie powstał...

Z Szylderowiczem rozmawiam kilka razy, wysyłam też sms. Zapewnia, że oddzwoni do nas ktoś kompetentny z centrali. Mówi, że będzie to B. Mazurkiewicz. - Już do niej biegnę - zapewnia.
Ale nikt nie oddzwania.
"Ten cały syf zaczął się, gdy firmę przenieśli do Warszawy" - pisze na portalu Ewa.
A Paweł dodaje krótko: "Rezygnuję z nich".

KOMENTARZ

Zagrali na nosie

W piątek rzeczniczka Rutkowska zapewniała w mailu, że podwyżek żadnych nie ma. Fakty są jednak inne. Jak byk czarno na białym stoi (w fakturach), że podwyżki są. Wkurzony internauta Mark skwitował na portalu krótko: że pani rzecznik chyba ostro zderzyła się ze ścianą.

Aster lekceważy klientów. Nie dość, że rachunki trafiły po terminie płatności, to na dodatek nie informują, jakiego okresu dotyczą. Do firmy dodzwonić się nie można, telefonów nikt nie odbiera. Monopolista gra nam na nosie i myśli, że mu wszystko wolno. Ale ludzie nie głupi i swój rozum mają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska