Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo kulturalna inwestycja

PAWEŁ WAŃCZKO, (jowi)
Dzieło sztuki upiększa wnętrze, ale jest również lokatą kapitału, która z biegiem lat nabiera coraz większej wartości. Są dwa powody, dla których warto kupić dzieło sztuki. Po pierwsze - będziemy zadowoleni z posiadania czegoś naprawdę dobrego i wartościowego. Po drugie - to dobra lokata kapitału, gdyż po kilku lub kilkunastu latach możemy je sprzedać za wielokrotność pierwotnej ceny. Istnieje jednak drobny problem - z czasem przywiązujemy się do obrazów czy rzeźb i może być nam trudno z nimi się rozstać.
Uważaj na naciągaczy!

Największym zainteresowaniem klientów cieszy się malarstwo i antyki. Najbardziej opłaca się inwestować w dzieła znanych i cenionych już artystów, co nie oznacza, że nie warto kupić np. obrazu młodego, nieznanego malarza. Nigdy nie wiadomo, czy za rok, dwa jego nazwisko nie będzie już w cenie. A nawet jeśli się tak nie stanie, to i tak nie traci się na takim zakupie.
Myśląc o zainwestowaniu, przede wszystkim należy wybrać dobre dzieło, które także musi się nam podobać. Trzeba pamiętać o tym, żeby kupować tylko w galeriach bądź od zaufanych ludzi. Korzystanie z przypadkowych aukcji może mieć przykre konsekwencje. Nie brakuje bowiem naciągaczy, którzy odkupują nie najlepsze obrazy od różnych malarzy i wystawiają je za duże sumy na licytacji. Potem okazać się może, że nasz obraz kupiony za 3 tys. zł w rzeczywistości wart jest dziesięć razy mniej.

Klienta trzeba znaleźć

Galeria Pro Arte w Zielonej Górze zajmuje się głównie malarstwem i większość wystawianych tu prac to obrazy. - W Polsce popyt na sztukę jest spory, ale w naszym regionie tego nie odczuwamy. To dlatego, że ludzie nie mają pracy, brakuje im pieniędzy - mówi członek zarządu ZPAP Agata Buchalik-Drzyzga. - Najchętniej klienci kupują obrazy malowane na płótnie.
Wiele osób przychodzi do galerii pooglądać dzieła sztuki. Kupujących jest bardzo mało. - Dobrze, gdy po wystawie sprzedamy dwa, trzy obrazy, nawet znanego artysty - dodaje współwłaścicielka zielonogórskiej Galerii Art Maria Idzikowska. - Dlatego sami poszukujemy klientów. Jeśli ktoś wcześniej kupił już u nas np. zegar, a teraz mamy jakąś rzecz podobną lub pasującą do niego, to dzwonimy do tej osoby i proponujemy kupno. W ten sposób staramy się jakoś utrzymać interes.
- Wszystko zależy od tego, co nazwiemy dziełem sztuki. Osoby zamożne szukają po omacku. Kupują obrazy na rynku albo w sklepach, które nie specjalizują się w sprzedaży dzieł sztuki. Biorą to, co pierwsze wpadnie im w oko - mówi właściciel gorzowskiej galerii Relax Andrzej Kietliński. - Znawców sztuki jest niewielu. Brakuje rzetelnej edukacji. Strach pomyśleć, co o sztuce będą wiedzieli absolwenci obecnych szkół podstawowych, którzy mają zajęcia ze sztuki, a nie osobno z plastyki i muzyki.
Po pięciu latach istnienia galeria Relax ma stałych klientów. Przychodzą osoby związane z medycyną, z oświatą. Inteligencja nie ma pieniędzy na zakup dzieł sztuki, wybiera to, co najtańsze. Za to u nowobogackich często można zobaczyć na ścianach reprodukcje w złoconych ramach.

Zaglądają zdziwieni przechodnie

- Nie wszyscy wiedzą, że galeria istnieje - dodaje A. Kietliński. - Czasem zaglądają do nas zdziwieni przechodnie. Osoby zamożne, które ciężko pracują, nie mają czasu chodzić na wernisaże. Dużym powodzeniem cieszy się malarstwo mieszczańskie - spokojne kolory, pejzaże, kwiaty.
Popularne są obrazy Janusza Matysiaka. Klienci chętnie kupują prace gorzowskich artystów: Magdy Ćwiertni i Juliusza Piechockiego. Modne ostatnio stało się też eksponowanie prac dzieci.
Na pytanie, czy galeria ma szanse utrzymać się na rynku, A. Kietliński odpowiada: - To trudny chleb...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska