MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Boją się jeździć

AGNIESZKA MOSKALUK [email protected] 722 57 72 ARTUR ROSIAK 722 53 62 [email protected]
W marcu na drodze Deszczno - Brzozowiec czołowo zderzyły się tir i citroen berlingo. Kierowca tego ostatniego zginął. W karambolu uczestniczyły cztery auta. Przyczyną wypadku była nadmierna prędkość.
W marcu na drodze Deszczno - Brzozowiec czołowo zderzyły się tir i citroen berlingo. Kierowca tego ostatniego zginął. W karambolu uczestniczyły cztery auta. Przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. SŁAWOMIR SAJKOWSKI
- Ile jeszcze tragedii musi się wydarzyć, żeby kierowcy zaczęli uważać? - pyta Wiesław Widecki, szef gorzowskiej drogówki. Mimo ustawienia w Deszcznie tzw. czarnego punktu, budowy chodników i kontroli policji, droga wylotowa na Poznań wciąż zbiera czarne żniwo.

Mieszkańcy Deszczna przestali już liczyć wypadki, które zdarzają się na feralnym odcinku drogi A3, biegnącym przez wieś. - Można by wyliczać i wyliczać. Samych śmiertelnych w ostatnich latach było kilkanaście. Giną dzieci idące lub jadące rowerem do szkoły, rowerzyści zmierzający do pracy i kierowcy. Najbardziej denerwujące jest to, że trzeba tragedii, żeby władze zaczęły reagować - mówi pan Mariusz mieszkający tuż przy drodze.
W ciągu pięciu lat doszło tu do 29 wypadków: 18 osób zginęło, 46 odniosło rany. Doszło też do 255 kolizji. - To droga wylotowa z miasta. Wielu kierowców chce nadrobić czas stracony w mieście i od granicy Gorzowa rozpędza się, mimo iż obowiązują tu zakazy wyprzedzania i ograniczenia prędkości. To jeden z najniebezpieczniejszych odcinków w województwie - tłumaczy Wiesław Widecki, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji.

Boją się jeździć

Eugeniusz Chorążewicz jeździ przez Deszczno od 1974 r. - Od tej pory ruch zwiększył się pięciokrotnie. Nie czuję się tu bezpiecznie, a muszę jeździć tą fatalną drogą dwa razy dziennie - mówi.
- Jest coraz więcej samochodów, a kierowcy jeżdżą jak wariaci. Wychodzi się z domu i nie wie się, czy się wróci. Moja córka Adrianna uczy się w szkole w Deszcznie. Co prawda nie musi przechodzić przez jezdnię, ale idzie poboczem. Na wszelki wypadek wychodzę po nią - dodaje Ewa Głowińska. Dwa lata temu jej szwagierka, Anna Rosiak, zginęła idąc poboczem drogi do pracy. Pędzący z prędkością 140 km na godzinę samochód wepchnął ją do rowu melioracyjnego. Ciało rodzina znalazła dopiero dwa dni później. - Liczyłem się z tym, że nasze dzieci zostaną bez jednego z rodziców. Ale miałem na myśli siebie. Jestem kierowcą, jeżdżę na bardzo niebezpiecznych trasach. Na Ukrainie niejedno już przeżyłem. Nigdy bym nie przypuszczał, że to żona zginie - mówił po tragedii mąż ofiary.

Będzie fotoradar

Władze Deszczna od lat walczyły o poprawę bezpieczeństwa na A3. Udawało im się jednak dopiero po kolejnych tragediach. Dwa lata temu, po śmierci A. Rosiak, na drodze między Deszcznem a Brzozowcem umieszczono wreszcie tablicę informującą o tzw. czarnym punkcie. - Już wiemy, że w październiku podobna tablica stanie przed Deszcznem. Tak, gdzie wydarzyła się ostatnia tragedia - mówi zastępca wójta Deszczna, Aleksandra Izienicka.
Także w październiku, przy przejściu dla pieszych niedaleko Zespołu Szkół, zostanie zainstalowana nowoczesna sygnalizacja świetlna, a w centrum wsi - fotoradar, o który władze zabiegały od roku. Zdaniem policji liczbę wypadków ograniczą też chodniki wybudowane w Deszcznie i okolicy. Ich budowę przyspieszono po kolejnym wypadku śmiertelnym. - Bezpieczeństwo naszych mieszkańców jest dla nas bardzo ważne. Niestety ludzie sami o tym nie pamiętają. We wsi na niektórych odcinkach jest ograniczenie prędkości do 40 km. Proszę mi powiedzieć, kto tego przestrzega? Nikt - dodaje A. Izienicka. Policjanci codziennie kontrolują feralny odcinek.

Nadal szaleją

Czarny punkt działał na wyobraźnię kierowców tylko przez rok. W 2003 r. nie było żadnych ofiar śmiertelnych. Potem znaki ostrzegawcze opatrzyły się kierowcom i na początku 2004 r. zginął pracownik firmy Hajduk po zderzeniu czołowym jego samochodu z tirem. Ostatnia tragedia to wypadek dzieci z Zaleszan. Zginęły trzy osoby. Jedna wciąż walczy o życie w gorzowskim szpitalu. Trzy dni po wypadku reporterzy ,,Głosu'' byli na miejscu zdarzenia. Nie minęło pięć minut, gdy na łuku drogi, na podwójnej linii ciągłej, ford wyprzedzał ciągnik. Z naprzeciwka jechała kolumna samochodów. Prowadzący forda nie zdążył wyprzedzić traktora. Tylko łut szczęścia i przytomność kierowców jadących z naprzeciwka uratowały mu życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska