MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bronisław Żurawiecki: - Nie umieliśmy sprzedać legendy ,,S"

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
BRONISŁAW ŻURAWIECKI. Ma 63 lata. Mieszka w czteropiętrowcu na gorzowskim osiedlu Górczyn. 1980 r. został przewodniczącym Komitetu Zakładowego ,,S'' w swoim zakładzie, Od 1983 r. organizował podziemne radio regionu gorzowskiego. W sierpniu 1986 r. został aresztowany. Zwolniono go na mocy amnestii w tym samym roku. Przewodniczył Wojewódzkiej Komisji Weryfikacyjnej, która w 1990 r. prześwietlała funkcjonariuszy SB. W latach 1992 – 2001 kierował gorzowskim regionem Solidarności.
BRONISŁAW ŻURAWIECKI. Ma 63 lata. Mieszka w czteropiętrowcu na gorzowskim osiedlu Górczyn. 1980 r. został przewodniczącym Komitetu Zakładowego ,,S'' w swoim zakładzie, Od 1983 r. organizował podziemne radio regionu gorzowskiego. W sierpniu 1986 r. został aresztowany. Zwolniono go na mocy amnestii w tym samym roku. Przewodniczył Wojewódzkiej Komisji Weryfikacyjnej, która w 1990 r. prześwietlała funkcjonariuszy SB. W latach 1992 – 2001 kierował gorzowskim regionem Solidarności. fot. materiały Gorzowskiego Regionu Solidarności
- Dzisiejsze podziały w ,,S'' to nie nasza klęska. To naturalna kolej rzeczy i nie ma się co na nią obrażać - mówi Bronisław Żurawiecki, legenda gorzowskiej Solidarności.

- W piątek, w Gorzowie, podczas koncertu z okazji 30-lecia związku widziałem, jak reporterzy pytali młodych ludzi o Solidarność. Wie pan, co najczęściej mówili? ,,Nie wiem, co to. Jakaś partia?''
- To źle świadczy o edukacji, a nie o Solidarności. Bo co my możemy zrobić? Trzeba przypominać, edukować, tłumaczyć. To ważne, by młodzi Polacy mieli pojęcie, dlaczego i dzięki czemu i za jakie ofiary ich kraj jest, jaki jest. Choć muszę dodać, że propagandowo Solidarność została spalona. Wszyscy kojarzą mur berliński, prawda? A przecież choć został zniszczony w listopadzie 1989 r., to NRD działało po tym jeszcze niemal rok. Straciliśmy szansę sprzedania naszego udziału. Głównie dlatego, że po 1990 r. żadnemu z liderów nie opłacało się budować mitu Solidarności, bo musiałby tym samym występować przeciwko innym kolegom.

- No właśnie, kolejna bolączka: podziały.
- Czemu bolączka? To naturalna kolej rzeczy i nie ma się co na nią obrażać. Chcieliśmy wolności, prawa do własnych poglądów, chodzenia własnymi ścieżkami, to ją mamy. Trzeba tylko szanować to, że się różnimy.

- Różnicie się ostro. Dawny lider Lech Wałęsa nie chce jechać na obchody, obecni szefowie związku angażują się w politykę. Nie rozmienia się w ten sposób na drobne legendy?
- Tak, słyszałem, że Wałęsa powiedział o związku, że jest jak ,,jego rozkapryszone dziecko'' W takim razie on jest stetryczałym ojcem. I zapomina, że za to, jaki jest maluch, odpowiadają rodzice... A co do angażowania się w politykę - to przecież nie jest nowość. Wypomina się nam to od czasu wyboru Mazowieckiego na premiera. I jakoś nikomu ta aktywność ,,S'' nie przeszkadzała, gdy popieraliśmy Wałęsę, albo firmowaliśmy w ramach AWS-u kandydatury Rokity, Komorowskiego czy Buzka. Niech pan zobaczy, kto najbardziej nad tym ,,boleje'': ci, którzy naszego poparcia nie dostali. Nie słyszałem to ubolewania, że OPZZ popiera Napieralskiego. To chyba najlepszy komentarz.

- To cofnijmy się 30 lat. Pamięta pan co robił 31 sierpnia 1980 r.?
- Oczywiście. Oglądałem w telewizji podpisywanie porozumień sierpniowych. Pamiętam, że razem z kolegami staraliśmy się zapisać wszystkie 21 postulatów. Nie udało się, ale większość mieliśmy spisanych słowo w słowo. Mieliśmy poczucie, że dzieje się coś wielkiego, że to naprawdę szansa na zmiany.
- I wtedy też zakładał pan Solidarność w swoim zakładzie?
- No, nie tak dokładnie wtedy. Nie wierzcie, jeśli ktoś mówi, że był w ,,S'' od 31 sierpnia (śmiech). Pracowałem w Zakładzie Budowlanym należącym do Wojewódzkiego Związku Spółdzielni Rolniczych Samopomoc Chłopska. 23 września, pamiętam do dziś, przyszło do mnie dwóch robotników i mówią, że mają dziewięciu czy dziesięciu chętnych do założenia komitetu i chcą, żebym też w nim był. I tak to się zaczęło. Pamiętam, że to był szok dla kierownictwa. Raz dwa w zakładzie, gdzie pracowało jakieś 600 osób, zdobyliśmy około 400 członków.

- Z perspektywy czasu: warto było?
- Bezwzględnie. Ktoś, kto kwestionuje to wszystko, jest ślepy i głuchy. Solidarność zjednoczyła ludzi, dała nadzieję. I rozbiła monopol. Najpierw ten na władzę. Nie kontrolowała już naszych wyborów, działań, demonstracji. Poczuliśmy siłę. Z perspektywy czasu widzę, że rozbiliśmy też monopol KOR-u na opozycyjność. To też była ważna zmiana jakościowa. Nagle robotnik stał się partnerem np. dla zachodnich dziennikarzy. Tamci - Michnik czy Kuroń - dalej byli doradcami, ale serce, centrum, przeniosło się do Gdańska.

- Wiele osób zastanawia się jednak, co zostało z tamtych postulatów.
- Przykładanie ich do dzisiejszych czasów jest bez sensu. Kto dziś będzie przekonywał do obniżenia wieku emerytalnego? Cały czas są też kłopoty z dostępem do żłobków i przedszkoli (uśmiech). Ale popatrzmy na to szerzej. Jeździmy po Europie na dowód, możemy mówić, co chcemy, są pełne półki, nawet bezrobotni mają samochody, nikt nikogo nie zamyka za inne poglądy. To wszystko zaczęło się wtedy, od tych 21 postulatów, 30 lat temu.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska