Cztery lata temu chłopcy stracili mamę. Ojciec wyjechał za granicę, ale utrzymuje kontakt z synami, robi im prezenty. - Mój syn założył tam nową rodzinę, ma troje małych dzieci, nie płaci nam regularnie alimentów, ale jakoś sobie radzimy - opowiada Wanda Matuszewska. Ona i jej mąż Tadeusz są dla chłopców jak ojciec i matka.
Pani Wanda prowadzi dom, gotuje, piecze pyszne ciasta, którymi zajada się cała rodzina. Chłopcy z dziadkiem co sobotę sprzątają, a gdy trzeba pomagają rąbać drewno czy w ogrodzie. Oczywiście po powrocie z treningów. - Obaj kochają piłkę. Obaj mają sporo osiągnięć - mówi pani Wanda. Rzeczywiście, w domu wszędzie stoją puchary, a ściany zdobią medale i dyplomy braci zdobyte w meczach piłki nożnej, ale też siatkówki, unihokeja i w zawodach lekkoatletycznych.
Denis gra w seniorach w klubie piłkarskim Unia Kunice i marzy o sportowej karierze. Dorosłe życie wiąże właśnie z piłką. Jego celem jest gra w Borussii Dortmund, a idolami - Kuba Błaszczykowski i Robert Lewandowski.
Krystian już teraz powtarza babci, że on "do łopaty" się nie nadaje i zapowiada, że chce iść na studia, by w przyszłości założyć firmę. - Mówię, że to sporo kosztuje, a on, żebym już zbierała pieniądze - uśmiecha się pani Wanda.
Na razie jednak chłopcy na boisku spędzają każdą wolną chwilę. Biorą udział we wszystkich szkolnych zawodach. - Te ich zajęcia sporo kosztują. Potrzebują po dwie pary butów sportowych w sezonie, komplety dresów. Wiem, że chętnie pojechaliby latem czy w ferie na obóz sportowy, ale nas na to nie stać. Cieszylibyśmy się, gdyby ktoś zechciał im to zasponsorować - mówi pani Wanda.
Państwo Matuszewscy są opiekunami prawnymi Krystiana i Denisa. Oboje mają emerytury, a chłopcy dostają rentę rodzinną po mamie. Dziadkowie wstydzili się prosić o pomoc, przez ludzkie gadanie. - Nieraz słyszałam za plecami, ile to pieniędzy na wnuki dostajemy. I to mówią ludzie, którzy nigdy ręki do nikogo nie wyciągnęli. Żyjemy skromnie, ale na wszystko nam wystarcza - mówi pani Wanda.
Dziadkowie starają się jak mogą, uczą swe wnuki oszczędzania i racjonalnego wydawania pieniędzy. Oczywiście gdy któremuś coś wypadnie, dorzucają kieszonkowego. Czasem coś przyśle im ich ojciec, ale to kropla w morzu potrzeb. - To dobre dzieci i wiem jak bardzo brakuje im mamy, czasem sobie razem popłaczemy, bo tak jest lżej, a potem bierzemy się w garść, bo trzeba żyć dalej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?