Aktualizacja z 21.15
Nie ma jeszcze oficjalnych wyników, ale z naszych nieoficjalnych danych wynika, że do urn poszło mniej niż 2 tys. mieszkańców gminy. To oznacza, że referendum jest nieważne, a burmistrz Jaworski zostaje na swoim stanowisku. Podkreślamy, są to nieoficjalne dane po kilku minutach od zamknięcia lokali wyborczych.
9 w pół godziny
- Skoro pyta się mieszkańców o głos, to powinniśmy go zabrać. To nasz przywilej ale i obowiązek. Dlatego głosuję - mówił nam w niedzielę około 13.00 pan Janusz, którego zagadnęliśmy przed głosowaniem. Wszedł do komisji przy ul. Gorzowskiej, w kilka sekund wypełnił kartę i wrzucił ją do urny.
Przed panem Januszem głosował m.in. honorowy obywatel Witnicy Zbigniew Czarnuch. Do komisji przyjechał rowerem. - Nie mogę milczeć, gdy w gminie dzieje się źle. A tak oceniam rządy burmistrza Jaworskiego i jego najbliższych współpracowników, czemu dałem wyraz na swojej karcie do głosowania - powiedział nam Z. Czarnuch.
Jednak głosujących było niewielu. W ciągu mniej więcej pół godziny w komisji przy ul. Gorzowskiej naliczyliśmy ich zaledwie dziewięcioro. Tymczasem żeby referendum było ważne (czyli żeby jego wynik był wiążący), do urn musiało pójść minimum 3.023 mieszkańców gminy. To dlatego organizatorzy referendum namawiali obywateli do udziału, a burmistrz Dariusz Jaworski wprost ich zniechęcał i prosił swoich zwolenników, by w ogóle nie szli głosować.
Są trzy rozwiązania
Niedzielne referendum to pomysł radnych. Uznali, że burmistrz Jaworski rządzi nieudolnie, niesamodzielnie, a Witnica na jego rządach traci i na marcowej sesji większością 10 do 4 głosów zażądali referendum.
Potem ruszyła ostra kampania przeciwników D. Jaworskiego, którzy jednak przegrali w sumie trzy procesy w trybie wyborczym (ich zarzuty wobec burmistrza sąd uznawał za nieprawdziwe - dop. red.). Sam burmistrz do piątku włącznie - zanim rozpoczęła się cisza referendalna - odpowiadał, że odwołać chcą go przeciwnicy polityczni, a nie mieszkańcy.
Co zdecydowali ludzie, dowiemy się w poniedziałek. Zgodnie z przepisami są trzy możliwe wyniki referendum. Pierwszy: przez zbyt niską frekwencję wyniki głosowania uznaje się za nieważne. Drugi: do urn idzie minimum 3.023 mieszkańców, większość chce odwołania burmistrza, a ten automatycznie traci stanowisko. I trzeci: spełniony zostaje próg frekwencyjny, ale ludzie są przeciwko odwołaniu Jaworskiego. Wówczas rozwiązana zostanie Rada Miejska.
Tak było w 2015 r.
Przypomnijmy: podczas zeszłorocznego ogólnopolskiego referendum (dotyczyło m.in. okręgów jednomandatowych) z 10 tys. uprawnionych mieszkańców gminy do urn poszło... 552 obywateli. Dlatego Z. Czarnuch mówił nam w niedzielę: - Boję się, że przez obojętność ludzi nie będzie wymaganej frekwencji.
Pan Janusz głosował około 13.00. - Dlaczego przyszedłem? By spełnić obywatelski obowiązek - mówił nam chwilę przed wrzuceniem głosu do urny. Kartę wypełnił w kilka sekund, bez zawahania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?