Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy pawilony handlowe w Słubicach były pralnią pieniędzy?

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Edward Ch. po aresztowaniu trafił za kratki. Wyszedł po wpłaceniu 75 tys. zł kaucji.
Edward Ch. po aresztowaniu trafił za kratki. Wyszedł po wpłaceniu 75 tys. zł kaucji. Lech Muszyński
Były wiceburmistrz Słubic czeka na wyrok, syn byłego wojewody już został skazany, reputację stracił znany architekt... Co ich łączy? Szklane pawilony na przyczółkach granicznego mostu.

Minęło pięć lat od momentu, gdy ze słubickiego ratusza policjanci wyprowadzili w kajdankach wiceburmistrza Edwarda Ch., który wkrótce po tym usłyszał zarzut przyjęcia 260 tys. zł łapówki za zgodę na postawienie przy granicy pawilonów handlowych. Wyroku nie ma do dziś. Sprawą od ponad trzech lat zajmuje się sulęciński sąd.

- W dalszym ciągu prowadzone jest postępowanie dowodowe i brak możliwości podania terminu zakończenia sprawy - mówi sędzia Waldemar Wysowski. Na temat procesu nie chce się wypowiadać, bo został w całości utajniony.

Bardziej rozmowna jest gorzowska prokuratura, która kilka lat temu trafiła na trop dużej afery. Sprawa pawilonów to odprysk śledztwa prowadzonego w związku z inwestowaniem pieniędzy z przemytu papierosów zza wschodniej granicy do Niemiec. Od 2004 do 2005 roku zorganizowana grupa przestępcza, której szefem był słubiczanin Gracjan M., a jego prawą ręką Mirosław W., miała przerzucić za Odrę co najmniej 12 tirów z papierosami.

Część pieniędzy z tego procederu, zdaniem prokuratury, zainwestowano w pawilony przy granicznym moście w Słubicach. Postawiła je firma Pons Info Tour, należąca do Agnieszki W., siostry Mirosława W. - Powstała po to, żeby wprowadzić do legalnego obrotu pieniądze z przemytu - mówi rzecznik gorzowskiej prokuratury Dariusz Domarecki.

Pawilony zaprojektował Łukasz B. z Ośna Lubuskiego, właściciel pracowni architektonicznej w Słubicach. Na tym jednak jego rola się nie skończyła. - Jest oskarżony o to, że od września do października 2003 roku, powołując się na wpływy u Edwarda Ch., podjął się pośrednictwa w uzyskaniu pozytywnej opinii urzędu miejskiego w Słubicach, pomocnej, żeby starać się o pozwolenie na budowę - mówi D. Domarecki. Zdaniem prokuratury dostał za to minimum 40 tys. zł. Może mu grozić od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Były wiceburmistrz wydał w listopadzie 2003 roku pozytywną opinię, choć jak mówi D. Domarecki, wcześniej się temu sprzeciwiał. - Bo pierwszy projekt, innego architekta, był nie do przyjęcia - tłumaczy dziś Edward Ch..

- Te budynki wyglądały jak kioski ruchu, albo coś jeszcze brzydszego - krytykuje. Drugi autorstwa Łukasza B. już mu się spodobał. Szkło, aluminium, nowoczesna stylistyka... Dodaje jednak, że opinia miasta wcale nie była niezbędna, żeby dostać pozwolenie na budowę, a jedynie pomocna. - Jeśli na danym terenie jest ważny miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, to ten plan jest już opinią - tłumaczy.

Prawo wodne zabrania jednak stawiania jakichkolwiek budowli na wałach przeciwpowodziowych, chyba, że inwestor dysponuje zgodą Urzędu Marszałkowskiego. Słubiczanie taką zgodę dostali. Podpisał ją ówczesny marszałek województwa Andrzej Bocheński. W decyzji stwierdził, żeby "zwolnić inwestora od zakazu wykonywania obiektów budowlanych w odległości mniejszej niż 50 metrów od stopy wału".

Jak tłumaczyła potem jego rzeczniczka, słubicka firma utrzymywała, że będą to obiekty tymczasowe, nie związane trwale z gruntem. Tymczasem pawilony stoją na żelbetonowych fundamentach! Gdy po aresztowaniu wiceburmistrza Słubic prokuratura zaczęła przyglądać się sprawie, okazało się, że dziwna zgoda i jednomyślność panowała przy wydawaniu opinii i decyzji o budowie szklanych domów nad Odrą.

Lubuski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych przekonywał, że budowle nie naruszą wału. Podkreślał, że można w ogóle dyskutować, czy pawilony rzeczywiście stoją na wale, bo wybudowano je w przyczółkach mostu, a most nie jest wałem.

Także ówczesny starosta słubicki Edward Chiliński uzasadniał wydanie pozwolenia na budowę tym, że powiat nie miał podstaw prawnych, żeby tego nie zrobić, skoro inwestor przedstawił wszystkie potrzebne opinie i zgody. - A wiecie, że starostwo wydało pozwolenie na drugi dzień po tym, jak wpłynął wniosek? - mówi nam jedna z oskarżonych w tej sprawie osób.

Co więcej. W pozwoleniu napisano, że pawilony będą służyć celom handlowym, a także nieodpłatnie promować Ziemię Lubuską i ideę integracji europejskiej. Tymczasem punkt informacji turystycznej zlokalizowany na górze jednego ze szklanych domów nigdy nie działał. Szybko zaczął natomiast pełnić funkcję magazynu na papierosy.

Zdaniem prokuratury pomocny przy załatwianiu formalności związanych z uzyskaniem pozwolenia na budowę był słubiczanin Kamil F., syn byłego wojewody lubuskiego, a potem szefa Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, długoletniego barona lubuskiej lewicy. - Wzięli go do współpracy, bo mógł liczyć na przychylność zarówno SLD-owskiego starosty jak i pochodzącego z tej samej partii marszałka województwa - mówi nam jedna z osób znająca sprawę.

Kamil F., z wykształcenia prawnik został oskarżony o pranie brudnych pieniędzy. - Przyznał się, że od lutego 2003 roku do czerwca 2004 roku współdziałał z Gracjanem M. i Mirosławem W. i przyjął od nich 125 tys. zł (część w formie fikcyjnej pożyczki, część jako honorarium), żeby wyprać pieniądze pochodzące z przemytu papierosów - mówi D. Domarecki.

Gdy to wyszło na jaw Kamil F. poddał się dobrowolnie karze. - Został skazany na karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres próby 2 lat i orzeczono przepadek równowartości korzyści uzyskanej z przestępstwa w kwocie 125 tys. zł - mówi sędzia W. Wysowski.

Edward Ch. może stracić więcej. Postawiono mu dwa zarzuty. - Pierwszy dotyczy przyjęcie w październiku 2003 roku od Gracjana M. i Mirosława W. korzyści majątkowej w łącznej wysokości 60 tys. dolarów w zamian za uzyskanie wydanej 14 listopada 2003 pozytywnej opinii urzędu miejskiego w Słubicach, akceptującej usytuowanie pawilonów handlowych w zakolach mostu granicznego, co tak naprawdę umożliwiło Agnieszce W. uzyskanie pozwolenia na budowę - odczytuje fragment aktu oskarżenia D. Domarecki.

- Czyn ten jest zagrożony karą pozbawienia wolności od 2 do 12 lat - dodaje. Drugi zarzut dotyczy przyjęcia 60 tys. zł w kwietniu 2005 roku, za pozytywną opinię miasta, akceptującą plan rozbudowy pawilonów. Grozi za to kara od roku do 10 lat więzienia.

Edward Ch. mówi, że jest niewinny, że został pomówiony. - Proces jest utajniony, dlatego nie mogę na razie nic więcej powiedzieć - dodaje. Przyznaje, że z niecierpliwością czeka na finał, bo od pięciu lat jest pozbawiony możliwości zarobkowania. Cierpi też jego rodzina (syn jest prokuratorem - przyp. red.).

- Ta sprawa nie ciągnie się tak długo ze względu na mnie, ale dlatego, że połączono wiele wątków - mówi. Z informacji prokuratury wynika, że aktem oskarżenia objętych zostało 27 osób, 13 poddało się dobrowolnie karze. Reszta czeka na wyroki. Wśród nich były wiceburmistrz.

Gdy stracił stanowisko w mieście mówiło się, że koledzy z gminy i powiatu rzucają mu koła ratunkowe w postaci różnych zleceń. - To było tylko raz, gdy nadzorowałem budowę domu dziecka w Cybince (z zawodu jest budowlańcem) - wyjaśnia.

- To, że widać mnie na różnych budowach, nie oznacza, że dostaję zlecenia z miasta. Nikt mi nic nie daje, od czasu do czasu współpracuje z firmami, które coś w gminie budują. Jestem na emeryturze i muszę zarobić na mecenasów - dodaje. Mówi, że chciałby w przyszłości wrócić do polityki. Tylko, czy polityka będzie go jeszcze chciała?

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska