Nie ma północy i południa województwa. Jest Lubuskie - zapewnił w pierwszych godzinach urzędowania wojewoda lubuski, Marek Cebula.
Coś jednak poszło nie tak, ponieważ w Gorzowie i okolicznych gminach coraz częściej słychać głos niezadowolenia z powodu obsady najważniejszych stanowisk w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim. Czarę goryczy przelały nominacje dla wojewodów: Dariusza Popławskiego z Żar oraz Tomasza Nesterowicza z Zielonej Góry.
Sytuacja zirytowała Tomasza Rafalskiego, samorządowca i szefa struktur Prawa i Sprawiedliwości w Gorzowie. W liście otwartym do lubuskich polityków zwraca uwagę na dysproporcje, których skutkiem może być nawet rozpad województwa. Jego zdaniem, sposób w jaki zostały rozdzielone stanowiska wojewodów świadczy o marginalizacji miasta.
To nie jest zarzut do kolegów z Zielonej Góry, ale apel o wspólną refleksję nad tą sytuacją – wyjaśnia.
To już kolejny głos w sprawie. Tuż po wyborach o sytuacji subregionu gorzowskiego po październikowych wyborach mówił także prezydent Jacek Wójcicki. Teraz głos zabrał Rafalski.
Jak się okazuje, wybory parlamentarne i ich wynik, przyczyniają się do uwydatnienia regionalnych nierówności, siły poszczególnych ciał samorządowych i miejscowych opcji politycznych. Po pierwszych rozdaniach urzędów i instytucji państwowych widać w jakim miejscu jest północna część województwa lubuskiego z wyszczególnieniem Gorzowa – napisał polityk.
Tomasz Rafalski podaje konkretny przykład z województwa zachodniopomorskiego, gdzie niewielki Szczecinek reprezentowany jest aż przez trzech parlamentarzystów: Małgorzatę Golińską z PiS, a także Renatę Rak z TD i Radosława Lubczyka z PO.
W naszym województwie na 12 posłów, zaledwie 2 jest z Północy, w tym aż 1 z Gorzowa Wlkp. Przykład Szczecinka, to tylko pewien symbol, ale dodam też, że jest to zaledwie 40 tysięczna metropolia, która nie jest otoczona, tak jak Gorzów, wianuszkiem wiosek i osiedli – dodał polityk.
List Rafalskiego ma swoje uzasadnienie, a jego genezy należy szukać nie tylko w wyborach parlamentarnych, gdzie gorzowianie hojnie obdarzyli swoim zaufaniem polityków z Południa, ale przede wszystkim w podziale kluczowych stanowisk w administracji państwowej.
Wojewoda z Krosna Odrzańskiego, wicewojewodowie również z Południa. Szef byłej Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej również nie będzie z Gorzowa. Nikt z Gorzowa nie jest nawet brany pod uwagę – wymienia polityk.
Polityk, a prywatnie syn niezwykle zasłużonej dla miasta i regionu, eksminister Elżbiety Rafalskiej, zwraca uwagę na fakt, że słaba pozycja Gorzowa wynika również z jakości lokalnej klasy politycznej.
Wymieniać można dużo i więcej. Równocześnie, zamiast szerokiej dyskusji o poszerzeniu granic miasta, szybko wyludniającego się, również na rzecz okolicznych gmin, duma się nad tym, czy jest on wielkopolski, czy może nie. Jak tak dalej pójdzie, to będzie tylko powiatowy – konstatuje.
Rafalski, jako jeden z pierwszych w Gorzowie, stawia jasno sprawę przyszłości województwa lubuskiego, którego istnienie może być zagrożone, jeśli politycy PO, Trzeciej Drogi i Lewicy, interesy partyjne będą przedkładać ponad interes regionu.
Tylko pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie, które w kuluarach pada coraz częściej: … a może w Zachodniopomorskim? Dobrze jeśli politycy z Południa zrozumieją, że sami pod tą kołdrą, którą ciągną bez opamiętania do siebie, leżeć nie będą. Tej kołdry nie będzie – stwierdził.
Jak bardzo jest źle? Na koniec swojego listu polityk cytuje Stefana Kisielewskiego: „To, że jesteśmy w czarnej d… wszyscy wiedzą, ale najgorsze jest to, że niektórzy się w niej układają”.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?