Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli chodzi o innowacje, to Lubuskie jest na szarym końcu. Co może pomóc?

Robert Bagiński
Spotkanie samorządowców w Gościkowie-Paradyżu było okazją do przyjrzenia się najważniejszym problemom i wyzwaniom przed którymi stanie w najbliższych latach Lubuskie.

Tych jest co niemiara i to one mogą zadecydować o tym, czy województwo lubuskie będzie istnieć, czy też z woli politycznej, ale z całkowicie niepolitycznych powodów, zostanie zlikwidowane. Wbrew temu, co mówiono o spotkaniu pn. „Nowa Umowa Paradyska”, zanim ono w ogóle się odbyło, nie było to przedsięwzięcie polityczne prezydentów lubuskich miast. Organizatorzy i uczestnicy skoncentrowali się na tym, co powinno niepokoić w kontekście przyszłości regionu.

Miejsce nie było przypadkowe. To właśnie w pocysterskim zespole klasztornym w Gościkowie-Paradyżu podpisano w 1998 roku tzw. umowę paradyską. Ona sama o niczym nie przesądzała, była jedynie politycznym porozumieniem parlamentarzystów województwa zielonogórskiego i gorzowskiego. Kluczowe były argumenty o charakterze gospodarczym, demograficznym i społecznym. – Województwa muszą dysponować odpowiednim potencjałem – przekonywał ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Jerzy Stępień. Był przeciwnikiem koncepcji w której istniałoby województwo lubuskie.

Nie było pogody na Lubuskie

Inna sprawa, że zza węgla działali politycy z Wielkopolski, Dolnośląskiego i Pomorza Zachodniego. Każdy miał w tym inny interes: Poznań chciał dostępu do granicy, Szczecin liczył na duży i prężny ośrodek, jakim był Gorzów, a Wrocław chciał przytulić Zieloną Górę. Przekonywali, że słabe Lubuskie nie poradzi sobie, będzie mało liczebne i bez potencjału gospodarczego. Padały argumenty dotyczące struktury społecznej, liczby studentów, infrastruktury komunikacyjnej oraz możliwości pozyskiwania środków po przystąpieniu do Unii Europejskiej.

Połączenie Gorzowa i Zielonej Góry w jednym województwie, to byłoby połączenie biednego z biednym – mówił w tamtym czasie Jerzy Regulski, przewodniczący Rady ds. Reform Ustrojowych Państwa. – Takie województwo byłoby skansenem ubóstwa – dodawał.

W podobnym tonie wypowiadał się prof. Michał Kulesza, twórca reformy administracyjnej z 1998 roku. Nie było pogody na istnienie Lubuskiego, ale po kilku politycznych wichrach wejściu do gry senatorów oraz ówczesnego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego, województwo ostatecznie powstało.

Za sprawą Instytutu Sobieskiego, a dokładniej, przygotowanego przez dr Łukasza Zaborowskiego raportu pt. "Korekta układu województw – ku równowadze rozwoju", w środowiskach eksperckich rozgorzała intensywna dyskusja nad zawartymi w nim tezami. Ta kluczowa sprowadza się do tego, że obecny układ województw z 1998 roku nie jest wynikiem żadnej spójnej koncepcji, lecz przypadkową hybrydą.

Jego zdaniem, wskutek zakulisowych targów politycznych, niektóre ośrodki zachowały regionalną samodzielność, inne ją utraciły.

Nie da się znaleźć wtórnych argumentów uzasadniających podział Polski na obecne 16 województw – uważa autor raportu.

Czy Lubuskie jest silne?

Dokument odbił się szerokim echem również w Lubuskiem, głównie ze względu na jedną z propozycji dr Zaborowskiego, aby podzielić Polskę na 12 województw, a więc bez województwa lubuskiego. Tu natychmiast zareagowali samorządowcy. Prezydenci, Jacek Wójcicki, Janusz Kubicki oraz Jacek Milewski, zaprosili do rozmowy o przyszłości regionu swoich kolegów samorządowców oraz polityków. Ci ostatni odmówili, ale nie lubuscy burmistrzowie, włodarze i radni, którzy 7 grudnia przyjechali do Gościkowie-Paradyżu.

Czy Lubuskie jest silnym regionem na mapie kraju? – pytał zebranych prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki. Nie chciał na nie odpowiadać, zasugerował, aby każdy odpowiedział sobie na nie sam. On sam, w dalszej części wystąpienia, skupił się na zagrożeniach. Tych zaś jest bez liku, i jeśli przyjdzie komuś do głowy, aby sięgnąć po raport Instytutu Sobieskiego, może być trudno przekonać decydentów do tego, że Lubuskie ma podstawy do tego, aby funkcjonować jako samodzielny region.

Te 25 lat istnienia województwa nie było czasem zmarnowanym, ale teraz powinniśmy mówić i głośno się zastanawiać, co zrobić i jakie zagrożenia istnieją dla Lubuskiego. Jeśli ktoś mówi, że takich nie ma, to kłamie – powiedział. Wśród nich wymienił m.in.: niekorzystne dane demograficzne. - Z miliona mieszkańców Lubuskiego za kilkanaście lat będzie nas 760 tysięcy. To tak, jakby Zieloną Górę i Gorzów nagle wykwaterować. Te problemy demograficzne dotyczą całego województwa. Co trzeci mieszkaniec za kilkanaście lat zniknie – wyjaśnił.

Kluczowa jest demografia

To prawda, Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań pokazał, że Lubuszan jest coraz mniej. Województwo przestało być już milionowym regionem, a mieszkańców ubyło właściwie w każdej gminie. W 2011 roku było ich nieco ponad milion, 31 marca 2021 r. już tylko 991,2 tys. Samorządowców niepokoi spadek liczby ludności w Lubuskiem w ujęciu procentowym, ponieważ jest trzykrotnie wyższy niż w Polsce. Wyniósł 3,1 proc., podczas gdy średnia krajowa to 1,2 proc.

Już dzisiaj musimy myśleć, co z tym fantem zrobić – zachęcał Kubicki.

Demografia będzie kluczowym kryterium oceny zasadności istnienia województwa. Pod względem liczby mieszkańców Lubuskie znajduje się obecnie na przedostatnim miejscu w kraju i wyprzedza tylko województwo opolskie. Różnica wynosiła pomiędzy tymi regionami niespełna 40 tys. osób. Warto tu przypomnieć, że w okresie zabiegania o istnienie Lubuskiego, mówiło się o regionie z liczbą mieszkańców pomiędzy 1,2-1,4 mln, w zależności od wariantu z poszczególnymi powiatami, które by w skład nowego województwa weszły.

Zagrożenia są realne

Wśród wielu innych zagrożeń dla istnienia województwa, które znalazły się w agendzie paradyskiego spotkania, omawiane były także te gospodarcze. Chociaż wszyscy mówcy podkreślali, że region ma bardzo dobry układ komunikacyjny, dużo powiązań gospodarczych z firmami z Niemiec, a także prężnie działającą Kostrzyńsko-Słubicką Strefę Przemysłową, to są też parametry niepokojące.

Jednym z nich są „skrajnie niskie nakłady na badania i rozwój”. Według przedstawionych danych, są jednymi z najniższych w Polsce, a gorzej jest tylko w województwie świętokrzyskim. Lubuskie przeznacza na nie 0,1 proc. PKB na mieszkańca, wobec 0,6 proc. dla Polski i 2 proc. w Unii Europejskiej. To powoduje, że jeśli chodzi o innowacje, to województwo znajduje się na szarym końcu.

W jednej z prezentacji wskazano, że wg. czasopisma „Wspólnota” i jego rankingu pt. „Bogactwo Samorządów” w 2014 roku Lubuskie było na 1 miejscu, a w 2019 roku już na 15. Tu trzeba dodać, że w 2020 była to pozycja 10, a w 2022 już 7. Nie zmienia to faktu, że przeciętne miesięczne wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw, w województwie lubuskim należy do najniższych w Polsce. Dla przykładu, w 2022 roku wynosiło ono 5020,57 zł, wobec średnie w Polsce na poziomie 6554,87 zł. Lepiej wypadło nawet województwo opolskie z wynagrodzeniem na poziomie 5210,78 zł.

Wiele osób zdziwił fakt, że pomimo starań samorządów, wojewódzkiego i miejskich, aby wspierać szkolnictwo wyższe, to w województwie lubuskim w 2019 roku było najmniej studentów w przeliczeniu na 10 tys. mieszkańców. W roku akademickim 2011/12 było około 23,9 tys. studentów a w roku akademickim 2019/ 20 już tylko 12,6 tys.

To jest niepokojące – mówił Kubicki. – Jako region musimy o tym krzyczeć, bo mamy w Gorzowie i Zielonej Górze uczelnie wyższe, ale one muszą być inaczej traktowane – argumentował.

Aktualizować Lubuskie oprogramowanie

Nie obyło się bez gorzkich słów wobec władz województwa. Według Kubickiego, błędem jest to, że środki centralne na ważne społecznie oraz infrastrukturalnie cele, zastępowane są przez środki własne województwa. Jako przykład podał trzy inwestycje: most w Milsku, Park Technologii Kosmicznych oraz Centrum Zdrowia Matki i Dziecka.

Każde województwo buduje teraz szpitale i bardzo dobrze, ale oni robią to ze środków centralnych. Dlatego konieczne jest stworzenie katalogu lubuskich spraw o które wszyscy będziemy w Warszawie zabiegać, a które służyć będą wszystkim samorządom – proponował.

Do tej części prezentacji Kubickiego, odniósł się prezydent Gorzowa, Jacek Wójcicki.

Możemy ten katalog skonstruować w taki sposób, że będzie to w rzeczywistości mapa drogowa rozwoju województwa. Tych spraw jest bardzo dużo – wyjaśnił.

Jego zdaniem, katalog powinien dotyczyć wszystkich dziedzin, od kolei, przez rozwój gospodarczy, a na inwestycjach szkolnictwie wyższym kończąc. On sam szczególną uwagę zwrócił na problemy kolejowe.

Problem u nas jest szczególnie dotkliwy - mówił Wójcicki. – Legendy już krążą o tym, czy pociąg dojedzie lub odjedzie, albo czy będzie podstawiony transport zastępczy. Chcemy rozmawiać i zebrać jak największe forum, żeby móc wreszcie przeciąć ten gordyjski węzeł. Politycy od lat mówią o poprawie połączeń kolejowych, elektryfikacji. Zmieniają się rządy, a w sprawie dzieje się niewiele. Cisza panuje w sprawie przywracania połączeń kolejowych, odtwarzania linii, które zostały nieopatrznie zlikwidowane. I dzisiaj mieszkańcy małych miejscowości mają problem z dojazdem do pracy, do lekarza, do szkoły – powiedział.

Zdementował też głosy polityków, że dyskusja o stanie Lubuskiego oraz jego przyszłości, to w rzeczywistości próba narzucenia swojej woli mniejszym samorządom, przez prezydentów trzech miast. -

To nie jest tak, że my jako prezydenci walczymy tylko o swoje miasta. Walczymy o cały region, ponieważ wiemy, że gdyby nie województwo lubuskie, zarówno Gorzów jak też Zielona Góra oraz inne samorządy, byłyby zmarginalizowane – powiedział.

Przyrównał Lubuskie do oprogramowania komputerowego. –

Oprogramowanie pod nazwą Lubuskie, trzeba wciąż aktualizować – dodał prezydent Gorzowa.

Odnosząc się do raportu Instytutu Sobieskiego, postawił sprawę jasno, że takie dokumenty nie powstają przez przypadek, ale gdy już powstaną, to potem wszystko nabiera tempa. - Województwo lubuskie komuś przeszkadza – skonstatował, apelując o dyskusję nad jego stanem.

Czy jest się czym niepokoić?

Niektórzy twierdzą, że tematu nie ma. To znaczy, że samorządowcy niepotrzebnie chcą rozmawiać o przyszłości województwa, chociaż nic mu nie zagraża. To chybiona teza, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że tuż po wyborach w 1997 roku, gdy władzę w kraju przejęła AWS i Unia Wolności, też nikt jeszcze oficjalnie nie mówił o żadnych zmianach, choć w przestrzeni publicznej pojawiały się różne opracowania. Kilkanaście tygodni później były już projektem ustawy, a trzy miesiące potem pierwszą uchwaloną ustawą. Na początku bez Lubuskiego. Czy taka sytuacja mogłaby mieć miejsce, ale po kwietniowych wyborach samorządowych, tak aby do ich daty nie wywoływać niepotrzebnych emocji?

Zawsze istnieje możliwość zmiany administracyjnej kraju, ponieważ jest to oparte o ustawę, a ustawę uchwala Sejm większością głosów. Gdyby ktoś chciał taką reformę przeprowadzić i miał większość, to może to zrobić – uważa prof. Jan Majchrowski, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji oraz pełnomocnik ds. tworzenia województwa lubuskiego.

Zwraca też uwagę na pewną powtarzalność zmian administracyjnych w Polsce.

To się dzieje w naszym kraju co 20-25 lat – mówi Majchrowski. Rzeczywiście, od II wojny światowej reform było już sześć, a ostatnie trzy , odbywały się co 20-25 lat: 1957 i 1975 i w 1999 r. – Jeśli przyjąć, że tak bije rytm zmian administracyjnych, to nie dziwota, że ktoś się chce wziąć za taką reformę i analizuje sprawę – dodaje.

Pewne jest to, że tym razem, z liczbą mieszkańców poniżej miliona, lubuscy politycy mieliby mniej argumentów, aby przekonać decydentów o zasadności istnienia województwa. Można nie rozmawiać i czekać, co się wydarzy, albo rozmawiać i podjąć konkretne działania. Druga opcja wydaje się zasadniejsza.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska