Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w krośnieńskiej straży miejskiej panuje bezprawie?

Piotr Jędzura 68 324 88 46 [email protected]
fot. archiwum
- Kazali mi fałszować notatki i wycofywać mandaty, dlatego odszedłem ze straży miejskiej - oskarża Krzysztof Sosnowski z Krosna Odrzańskiego. - To nie jest prawda, nie było żadnych nacisków - mówi komendant Leszek Wudarzewski.

Czytaj też: Straż Biznesowo-Miejska, odcinek 5. Zobacz jak przebiegała rozmowa naszego Czytelnika ze strażnikiem miejskim w Nowym Miasteczku

Były strażnik miejski zgłosił się do redakcji "GL" niemal w rok po zgłoszeniu sprawy. - Chciałem, żeby była już w toku, dlatego czekałem - wyjaśnia Krzysztof Sosnowski. Jak twierdzi ma niezbite dowody bezprawia panującego w krośnieńskiej straży miejskiej.
Problemy zaczęły się przed dwoma laty. Wtedy K. Sosnowski wystawił mandat kierowcy, który parkował mimo zakazu. - Kierowca odmówił, dlatego poinformowałem go, że sprawa trafi do sądu - wspomina były strażnik. Potem poszedł na urlop. Po kilku dniach, niespodziewanie u drzwi jego domu pojawił się mężczyzna. - Wcześniej zadzwonił komendant Wudarzewski mówiąc, że osoba która do mnie jedzie pracuje w straży granicznej i mam się z nim dogadać - mówi K. Sosnowski. Komendant zadzwonił jeszcze raz, po wizycie mężczyzny "od mandatu". Miał powiedzieć, że sprawa nie trafi do sądu, bo nie chce wojny ze strażą graniczną. Tak relacjonuje K. Sosnowski.

Czytaj też: Straż Biznesowo-Miejska i fotoradar, czyli maszynka do nabijania kasy. Tym razem nasz Czytelnik odwiedził z kamerą gminę Kargowa. Odc. 4 (wideo)

Takich spraw było jeszcze kilka. Jedna miała dotyczyć znajomego burmistrza Krosna Odrzańskiego. Były strażnik zapewnia, że również były naciski, żeby anulować mandat. - Za każdym razem dowiadywałem się, że ukarani to uczciwi obywatele, których nie można od razu karać mandatem - dziwi się Sosnowski. I zapewnia, że szef straży miejskiej kazał mu przepisać notatnik służbowy. Tak było gdy wśród pijanych awanturników ukarał kolegę komendanta. Ponieważ przewidział problemy, jeszcze tego samego dnia zgłosił na policji naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariusza. - Komendant próbował namówić mnie do sfałszowania notatek ze służby, ale sprawy już nie dało się zatuszować - oburza się Sosnowski.

Dwa razy odchodził ze służby. - Za pierwszym razem nakłoniono mnie, aby został. - wspomina. Drugi raz postanowił już nie przedłużać umowy. W ubiegłym roku zrezygnował z munduru.
- W magistracie wiedzą, co się dzieje, ale nikt z tym nic nie robi - denerwuje się Sosnowski. Zaraz po odejściu ze służby sprawę zgłosił na policję. - To śledztwo własne prokuratury - informuje Norbert Marczenia, rzecznik krośnieńskiej policji.

Kontaktujemy się z prowadzącą sprawę prokuraturą w Świebodzinie. - Sprawa jest prowadzona, wkrótce okaże się czy będziemy stawiać zarzuty - informuje Ewa Grześkowiak, prokurator rejonowy.
Jedziemy do urzędu w Krośnie. Burmistrz Andrzej Chinalski nie wie o co chodzi. - Pan Sosnowski był bardzo dobrym strażnikiem. Chciałem, aby u nas został - zapewnia.
Trochę więcej o sprawie wie jego zastępca Mirosław Glaz. - Byłem wezwany na policję, ale za bardzo nie wiedziałem, o co chodzi - zapewnia. Dodaje, że pytano go bardziej o stosunki personalne panujące w straży miejskiej. - Między panami - wyjaśnia wiceburmistrz Glaz.
Spotkaliśmy się również z byłym szefem Sosnowskiego. - Nigdy nie nakłaniałem do odstąpienia od wystawiania mandatów czy kierowania spraw do sądu rejonowego - zapewnia komendant Wudarzewski. Podkreśla, że w tej sprawie trwa postępowanie, którego szczegółów nie może zdradzać.

Wudarzewski wyjaśnia, że pierwszym okresie pracy zadaniem strażników było bardziej prewencyjne działanie. - Stosowanie pouczeń, a nie od razu nakładanie mandatów czy kierowanie spraw do sądu - mówi komendant. Dodaje, że zawsze kazał strażnikom rozważnie wykorzystywać "narzędzia, w które zostali wyposażeni". Podkreśla, że w przypadku Sosnowskiego były zgłoszenia aroganckiego odnoszenia się do osób. Nie wpłynęła jednak na to żadna oficjalna skarga. Zgłoszenia były jednak omawiane podczas odpraw służbowych i w indywidualnych rozmowach za strażnikiem. Czy więc Sosnowski był strażnikiem nadgorliwym? - Trudno mi to dzisiaj powiedzieć, ja go dobrze oceniałem - odpowiada Wudarzewski.

Brniemy dalej. Czy kazał pan przepisać notatnik służbowy Sosnowskiemu? - Nigdy nie było takiej sytuacji, nie kazałem przepisać notatnika - zarzeka się Wudarzewski. Zapewnia również, że nikomu nie podał adresu domu Sosnowskiego.
Merytoryczny nadzór na strażą miejską ma wojewoda lubuski, który robi to za pośrednictwem policji. Policjanci taką kontrolę niedawno przeprowadzili. Na żadne nieprawidłowości w działalności straży miejskiej nie natrafiono...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska