MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Derby cudownie ocalonych

Andrzej Flügel
Ambicji, woli walki i determinacji piłkarzom ze Słubic i Zielonej Góry nie można odmówić
Ambicji, woli walki i determinacji piłkarzom ze Słubic i Zielonej Góry nie można odmówić Tomasz Gawałkiewicz
Polonia Kozera Słubice i Lechia Zielona Góra powinny spotkać się w trzeciej lidze. Tej jesieni dwa razy grały ze sobą w drugiej. Trzeba obiektywnie przyznać, że w środę wyszło im to całkiem nieźle.

Historia jest znana. Obie ekipy w czerwcu spadły. Ponieważ nie było chętnych, centrala zostawiła je tam, gdzie były. Jesień okazała się zdecydowanie lepsza dla Polonii Kozery. Zdobyła tyle punktów, że ma sporą przewagę nad strefą spadkową i może spokojnie czekać do wiosny. Inaczej Lechia. Juniorski zespół zapłacił frycowe, przegrał pierwszych osiem spotkań. Potem było już znacznie lepiej, ale do bezpiecznej strefy ma jeszcze bardzo daleko.

Co ciekawe w środowe południe w Słubicach nie było widać, że rywali dzieli aż osiem "oczek". Remis nie zadowolił nikogo. Polonia Kozera w dwóch listopadowych spotkaniach u siebie liczyła na sześć punktów, a zdobyła jeden. Lechia, po remisie na stadionie lidera, Ruchu Radzionków przyjechała po sukces, który przyniósłby zmniejszenie strat do rywali. Jak mecz ocenili trenerzy?

- Tak się gra z zespołami teoretycznie słabszymi - powiedział szkoleniowiec Polonii Kozery Tomasz Wichniarek. - Mieliśmy już przykład w pojedynku z Elaną. Dziś było podobnie. Po prostu trudniej gra się z zespołami, które się bronią. Lechia wykorzystała nasze gapiostwo na samym początku. Potem próbowaliśmy cały czas. Muszę jednak przyznać, że Lechia dość dobrze kontrowała i mogła nawet zdobyć drugiego gola. Do tego jeszcze Sylla, który zachował się nieodpowiedzialnie i nas osłabił. Muszę pochwalić zespół za determinację i walkę do końca, ale nie ukrywam, że jestem rozczarowany. Chcę to jasno powiedzieć: nie tak mieliśmy kończyć jesień. Potrafiliśmy toczyć bardzo dobre mecze z ekipami z czołówki, a u siebie nie mogliśmy dać rady Elanie i Lechii. Dobre zespoły potrafią postawić się silnym, ale spokojnie punktować ze słabszymi. Te ostatnie pojedynki pokazały, że nie jesteśmy jeszcze klasową drużyną.

- Jak nie być rozczarowanym, kiedy traci się gola w ostatniej minucie? - powiedział trener Lechii Maciej Murawski. - Szkoda, bo mieliśmy wygrany mecz. Niestety, nie było z nami Rafała Duchnowskiego, bo jest na zgrupowaniu kadry i dysponowałem mniejszymi możliwościami w ofensywie. Przyjechaliśmy tu zwyciężyć i było blisko. To spotkanie pokazało, że nasza drużyna okrzepła w drugiej lidze, ale oczywiście do ewentualnego utrzymania jeszcze bardzo daleko. To, jaką drogę przeszliśmy, niech zobrazuje porównanie z pierwszym spotkaniem w Zielonej Górze. W lecie, w drugiej kolejce, Polonia nie dała nam szans wygrywając 2:0. Dziś to my byliśmy o krok, a oni uratowali remis. Nie powinniśmy dać rywalom szansy na rzut wolny. Przestrzegałem, że oni to dobrze robią i mają wysokich zawodników. Niestety, stało się. Straciliśmy gola i dwa punkty.

Derby ,,cudownie ocalonych" z drugiej ligi zespołów były dobrym widowiskiem. Owszem zawodnicy popełniali błędy ale ambicji, woli walki, chęci i determinacji nie można im odmówić. Zespołom, które grają do końca można wiele wybaczyć. I tak było w Słubicach. Czy dla obu naszych zespołów wiosna będzie lepsza niż jesień? Oby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska