Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla wielu ludzi ukochany pies jest jak członek rodziny

TOMASZ RUSEK 0 95 722 57 72 [email protected]
Ludzie przywiązują się do psów bardzo szybko. I tak Azorki, Nuki i Sary stają się dla nas kimś bliskim.
Ludzie przywiązują się do psów bardzo szybko. I tak Azorki, Nuki i Sary stają się dla nas kimś bliskim. fot. Tomasz Rusek
,,Proszę, pomóżcie, zaginął mi pies. Ja z nim bardzo dużo przeżyłem i nie wyobrażam sobie dalszego losu bez niego'' - napisał w ogłoszeniu pan Jan.

Gorzowianin ma 54 lata. Ukochany psiak zginął mu dwa tygodnie temu. To nie był jakiś rasowy, drogi okaz. Wręcz przeciwnie: zwykły kundel. Ale nie taki zwykły dla gorzowianina. - Miałem go osiem lat. Bardzo się ze sobą zżyliśmy. Bąbel był... Był jak członek rodziny - przyznaje pan Jan.

Nie ma ani śladu

Niestety, po Bąblu słuch zaginął. Choć gorzowianin zawiesił na osiedlu sporo ogłoszeń (jest opis psa, z fotografii patrzy uroczy psiak, dowiadujemy się, że był to czarno-blondyn z biało-siwą brodą), to przez te dwa najdłuższe dla rodziny tygodnie nikt nie zadzwonił z informacją o zwierzaku.

- A ja cały czas czekam. Wie pan, on czasami lubił gdzieś zniknąć na cały dzień czy dwa, ale zawsze wracał. A tutaj mijają już dwa tygodnie... - zamyśla się pan Jan.

Pomogli ludzie

Hugo to kilkuletni mieszaniec. Ale wygląda prawie trochę jak shar pei. Zaginął miesiąc temu. - Zerwał się ze smyczy, pewnie pobiegł za jakąś suczką... - mówi z uśmiechem pani Dominika. Nie dało się go złapać. Uciekł. Natychmiast rozwiesiła ogłoszenia z jego podobizną i apelem o pomoc. Pomogło!

Gorzowianka opowiada: - Dzwoniło sporo ludzi. Mówili, gdzie widzieli Hugo. I tak go znaleźliśmy. To było w nocy. O matko, jaka była radość. Aż się popłakałam! Czy traktuję go jak kogoś z rodziny? Oczywiście. Każdy, kto ma psa, na pewno to rozumie.

Okrutny złodziej

Pani Sylwia nie może się cieszyć tak, jak właścicielka Hugo. Jej jamniczka cały czas się nie odnalazła. - Zaginęła 12 grudnia - gorzowianka podaje dokładną datę. I nie tak do końca zaginęła...

Ktoś ją ukradł sprzed sklepu. Jej pani weszła do środka tylko na chwilę, a gdy wyszła, rocznej Sonii już nie było. - I to boli mnie najbardziej: że ktoś celowo ją zabrał, ukradł, zrobił to, choć wiedział, że ktoś inny będzie tęsknił - mówi pani Sylwia.

Niedługo od zaginięcia Sonii miną dwa miesiące. - Czy liczę, że się odnajdzie? Oczywiście. Ale do tej pory z tych kilku telefonów, które odebrałam, nic nie wynikało.
Przyznaje, że do ukochanej suni była bardzo przywiązana. Zwierzę było dla niej kimś bliskim.

To silna więź

Trener psów Maciej Łazar potwierdza: więź pomiędzy człowiekiem a pasem bywa bardzo silna. - Ale już na początku trzeba się zdecydować, kim nasz pupil ma dla nas być.

Jeśli przytulanką, żywym misiakiem bez obowiązków, to można go sobie rozpieszczać do woli. Ale od takiego pupila ciężko będzie wyegzekwować obowiązki. I nie ma co liczyć, że spuszczony ze smycz za każdym razem wróci na naszą komendę. A od tego tylko krok np. do ucieczki czy zaginięcia.

A wtedy rozpacz może być ogromna. Andrzej Lisowski, weterynarz i szef gorzowskiego oddziału związku kynologicznego, był świadkiem takiego dramatu wiele razy. - Dla niektórych ludzi pies jest jak rodzina. Ale kiedy zwierzę ginie i zaczynają się poszukiwania, zawsze mam mieszane uczucia. Bo każde zaginięcie oznacza, że właściciel coś zaniedbał, był przynajmniej przez moment nieodpowiedzialny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska