Wyprawa do Dogubeyazit to podróż w czasie. W niewielkim miasteczku na turecko-irańskim pograniczu przenoszę się w czasy Seldżuków, którzy władali tymi terenami setki lat temu. Zdaniem mojego pilota Azira, otaczające miasteczko kurdyjskie wioski wyglądają tak samo, jak w XVIII w., kiedy miejscowi władcy budowali pałac Ishak Pasa Sarayi, znajdujący się kilka kilometrów dalej. Jego budowę rozpoczął w 1685 r. Colak Abdi Pasa, ukończył ją w 99 lat później kurdyjski wódz o imieniu Ishak, To konglomerat stylów seldżuckiego, osmańskiego, gruzińskiego, perskiego i ormiańskiego.
Pałac wybudowano na tarasie potężnej góry. Dojeżdżając zatrzymujemy się w punkcie widokowym, skąd podziwiamy odległy szczyt Araratu i mniejszy od niego Mały Ararat. Zdaniem Azira, to jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. Rzeczywiście, panorama zapiera dech w piersiach. Obok nas szczyty, pałac i dolinę filmuje oraz fotografuje wycieczka turystów z Anglii. Pytają, skąd przyjechaliśmy. - Poland, yes I know. . Dudek, Liverpool - uśmiecha się jeden z Anglików.
Do środka wchodzimy przed ogromną bramę. Dawniej znajdowały się w niej pozłacane drzwi, które obecnie możemy zobaczyć w Ermitażu w Petersburgu. Zostały bowiem zdemontowane i wywiezione przez Rosjan. Na pierwszym dziedzińców wzrok przykuwa fontanna. Dawniej przeznaczony był dla kupców i gości, którzy mogli się tutaj odświeżyć.
Na drugi dziedziniec wstęp mieli tylko władcy, ich rodziny, służba i wyjątkowi goście. Obok znajdował się harem władcy, ale także spichlerze i strażnica, czyli selamlik. W północno-zachodnim narożniku wznosi się grobowiec fundatorów i ich rodzin. Zdobią go misterne rzeźby i perskie ornamenty roślinne.
Męską cześć wycieczki najbardziej ciekawi haremlik. Czyli harem, w którym dawniej mieszkały żony władców. Zimy są tutaj srogie, dlatego pomieszczenia były ogrzewane ciepłą wodą płynącą specjalnymi kanałami. - Mieszkańcy korzystali z bieżącej wody i kanalizacji. Czyli luksusów, które były nieznane w siedzibach władców ówczesnej Europy - mówi Iwona, moja przewodniczka po turecko-irańskim pograniczu.
W haremie największe wrażenie robi na mnie jadalnia zdobiona kamiennymi trójkątami, charakterystycznymi dla architektury Seldżuków. Są tutaj także ormiańskie wzory roślinne, zaś kapitele kolumn są reliktem wpływów gruzińskich. Połączenie tych stylów robi niesamowite wrażenie. - Pałac wygląda jak z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy - mówi Iwona.
Wracając mijamy koszary wojskowe. Przez płot widzimy dziesiątki czołgów i transporterów. Przewodniczka tłumaczy, że to bardzo niespokojny region. Serce krainy Kurdów, którzy od lat walczą o niepodległość. Mieszkańcy są jednak bardzo przyjaźni. Jeden z mężczyzn chętnie nam tłumaczy, jak mamy dojechać do hotelu. Potem podczas spaceru towarzyszy nam czereda dzieci, które pokazują nas palcami i śmieją się od ucha do ucha.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?