Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostał się do finału

PAWEŁ KOZŁOWSKI [email protected]
Bogate życie i kariera Zbigniewa Petri są tematem pracy magisterskiej
Bogate życie i kariera Zbigniewa Petri są tematem pracy magisterskiej PAWEŁ SIARKIEWICZ
Od najmłodszych lat biegał i grał w piłkę nożną. Zdarzało się, że w przerwie meczu zmieniał buty, biegł 800 metrów w sztafecie, po czym wracał na boisko, aby wystąpić w drugiej połowie. Dziś Zbigniew Petri ma 72 lata, w tym roku zaliczył maraton w Paryżu, a w wolnych chwilach ściga się z wnukami.

Prezes Lubuskiego Klubu Biegacza, organizator Grand Prix województwa w biegach długo nie mógł zdecydować się, którą dyscyplinę uprawiać. Zaczynał od piłki nożnej, lecz zawsze ciągnęło go do biegania.

Dostał się do finału

Z. Petri pochodzi z Kresów Wschodnich. Urodził się w Kałuszu w dawnym województwie stanisławowskim, 100 km na południe od Lwowa. Pierwsze sportowe kroki stawiał w miejscowym zespole piłkarskim, Strzelcu. - Grali tam mój wujek i stryjek. Wujek stał na bramce, a stryjek był obrońcą. Ja też lubiłem piłkę. Najpierw kibicowałem, później zacząłem grać - opowiada. Nie trwało to długo. Wszystko przerwała II wojna światowa. Po niej Z. Petri przeprowadził się z rodziną do Krakowa. - Poszedłem tam na pierwszy poważny mecz. Cracovia grała z poznańską Wartą. Cracovia wygrała 5:2. Od razu zobaczyłem się w jej szeregach - wspomina biegacz. Zaczął grać w drużynie juniorów, ale trenerzy szybko zorientowali się, że ma większe predyspozycje do biegania. - Zaproponowano mi, abym spróbował na średnich dystansach: na 800 i 1.500 metrów - opowiada. W 1949 r. wystąpił na pierwszych mistrzostwach Polski juniorów w Katowicach. Był jedynym reprezentantem Krakowa. W biegu na 1.500 m dostał się do finału, w którym zajął siódme miejsce. Tak jego przygoda z bieganiem zaczęła się na poważnie. - W piłce nożnej także potrzebna jest dobra kondycja, lecz jeśli ktoś chce uprawiać biegi na wysokim poziomie, musi się im poświęcić - twierdzi.

Na lewym skrzydle

Jednak rok później znów wrócił do piłki nożnej. - Przeprowadziliśmy się do Płocka. Tam nie było sekcji lekkoatletycznej, za to dwa kluby piłkarskie, Gwardia i Kolejarz - tłumaczy. Grał na lewym skrzydle w ataku, lecz przez cały czas zdawał sobie sprawę, że jego przyszłością są biegi. Zaczął organizować sekcję lekkiej atletyki. Powrócił do swoich koronnych dystansów na 800 i 1.500 m. - Zdarzało się, że jeśli w tym samym czasie odbywał się mecz piłkarski i zawody lekkoatletyczne, grałem w piłkę, w przerwie biegłem na 800 metrów w sztafecie, a później wracałem na drugą połowę. Sprawiało mi to bardzo dużą przyjemność. Kondycję miałem dobrą i jak na tamte czasy osiągałem przyzwoite wyniki na bieżni - wspomina.
Nie uprawiał sportu wyczynowo. Przyznaje, że ze względu na zdrowie. - Wojna i niedożywienie spowodowały, że mój organizm nie był tak silny. Bałem się, że wyczynowe bieganie odbije się na zdrowiu. Był to dobry wybór, bo do tej pory biegam i mam bardzo dobrą kondycję - cieszy się.
Po ukończeniu Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku w 1955 r. przyjechał do Gorzowa, gdzie dostał nakaz pracy. Uczył matematyki w Szkole Podstawowej nr 7, Liceum Pedagogicznym i Medycznym, a ostatnie 20 lat przed emeryturą pracował w SP nr 13. Był także specjalistą do spraw szkolenia zawodowego w zakładach mechanicznych.

To był bieg życia

W 1982 r. w Polsce nastała moda na bieganie rekreacyjne. Z. Petri zaliczył pierwszy maraton w Warszawie. Z grupą przyjaciół przy gorzowskim TKKF założył ognisko o specjalności biegowej. Później ognisko zmieniło nazwę na Klub Biegacza im. Bronisława Malinowskiego, który po połączeniu województw przemianowano na Lubuski KB. Aby zachęcić więcej osób do biegania, Z. Petri wymyślił wewnętrzną rywalizację. Ranking tak się spodobał, że po dwóch latach impreza rozrosła się na całe województwo gorzowskie. Dziś jest to Grand Prix lubuskiego. W tym roku padł rekord frekwencji. Sklasyfikowano 804 osoby. Klub Biegacza zorganizował także kilka innych ciekawych imprez. Z. Petri najbardziej dumny jest z biegu Gorzów - Monte Cassino. - Pobiegliśmy z okazji uroczystości 50. rocznicy bitwy. Przez trzy tygodnie 19 biegaczy pokonało ponad 2,3 tysiąca kilometrów. To był bieg naszego życia.
Drugą ważną imprezą był bieg sztafetowy, który poprzedził powstanie województwa. Gorzowianie z zielonogórzanami z klubu Maratończyk pobiegli z Zielonej Góry do Gorzowa. Meta była na stadionie przy ul. Śląskiej, tuż przed derbowym meczem żużlowym.

Biegi z historią

Z. Petri co roku startuje w kilkunastu imprezach rankingowych. Przebiegł kilka maratonów, m.in. w Warszawie, Sztokholmie i Paryżu, wystąpił w mistrzostwach Europy weteranów we Wrocławiu. Startuje i zdobywa medale w swojej kategorii wiekowej podczas mistrzostw kraju. W sumie wywalczył 54 krążki. Planuje opracować monografię biegów zaliczanych do Grand Prix województwa. - Każda impreza ma swoją teczkę i historię. Chciałbym, żeby zostało na papierze wszystko to, co przez tyle lat propagujemy - wyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska