Napisał do nas pan Jan (nie podaje nazwiska, bo boi się krytyki właścicieli działek): "Prywatni ludzie wykupili działki w Wilkowie i od tego czasu nie można przejść brzegiem wzdłuż jeziora. Zostało ono zagrodzone siatką czy zwyczajnymi płotami. Czy to zgodne z prawem?".
Pojechaliśmy na miejsce. Jadąc od Świebodzina i na początku wsi skręcając w boczną drogę, po mniej więcej stu metrach dojeżdżamy do jeziora. Wspomniane działki, a naliczyliśmy ich ok. 20, przebiegają od drogi do wody. Ich właściciele ze swoimi ogrodzeniami "weszli" nie tylko na brzeg, niektóre płoty znajdują się... w tafli jeziora! Skutecznie tym samym uniemożliwiając spacer wzdłuż zbiornika. Tymczasem zgodnie z art. 27 i 28 Prawa wodnego, nawet przy prywatnych działkach musi pozostać minimum półtora metra przejścia dla spacerowiczów.
Spotkany przez nas mężczyzna zdradza jedynie, że mieszka w Zielonej Górze. A przyjechał, żeby zobaczyć, czy nikt nie włamał się do jego domku, który tu wydzierżawił.
- Takich jak ja, a pozwoli pan, że pozostanę anonimowy, jest około pięćdziesięciu. Są to mieszkańcy Zielonej Góry, Świebodzina a nawet Gorzowa, którzy wydzierżawili domki weekendowe po upadającym Lubturze. Teraz chcieliby mieć dostęp do jeziora, bo inaczej przyjazd tu nie ma sensu. Tymczasem akwen został skutecznie zagrodzony. A w sezonie nad jezioro przychodzą też mieszkańcy. Co oni powiedzą? - rozkłada ręce.
O jezioro dba Gospodarstwo Rybackie w Zbąszyniu. Przedstawiamy sprawę dyrektorowi Ryszardowi Krawczykowi. - Ja jedynie odpowiadam za gospodarkę rybacką. Mam też prawo wydawania opinii, o ile chciałby ktoś zbudować pomost. Czy nie przeszkadza on w łowieniu ryb. A jeśli chodzi o zagrodzenie dojścia do jeziora, to takie praktyki są nielegalne. Musi pozostać półtora metra. Jednak wyegzekwowanie tego prawa należy do służb burmistrza Świebodzina - wyjaśnia R. Krawczyk.
Wiceburmistrz Krzysztof Tomalak przyznaje, że jego służby wydały właścicielowi działek po Lubturze pozwolenie na ich podział i sprzedaż. Ale nie na grodzenie jeziora.
- Już jesienią zeszłego roku dostaliśmy sygnały o takich praktykach. Dlatego do właściciela, który sprzedał działki wystąpiliśmy o udostępnienie dojścia do jeziora. Zrobiliśmy też zdjęcia, z których wynika, że ludzie zagrodzili poza tzw. graniczniki.
Ale co dalej? Płoty zostaną? - Jeśli właściciele działek nadal nie będą umożliwiać dojścia do jeziora, na ich koszt zostaną usunięte płoty i siatki - zapewnia wiceburmistrz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?