Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogi Shreku, przed tobą już tylko emerytura (oby nie nudna!)

Zdzisław Haczek
Najnowsza opowieść o zielonym ogrze zaskakuje. Przynajmniej w połowie jest to już tylko kino dla dorosłych, do tego Shrek tapla się w tym samym, starym bagnie: jego znużenie sielanką życia rodzinnego zdaje się znamionować wypalenie twórców przebojowej animacji.

Cóż można zrobić z bohaterem, który z ukochaną żoną doczekał się gromadki pociech? Można go sfrustrować sielankowym życiem rodzinnym - z rytuałem zmiany pieluch, celebrą urodzinowego torta. Można mu obrzydzić egzystencję w ukochanym bagnisku, nasyłając ciekawskich wycieczkowiczów, którzy atakują zielonego "celebrytę" nawet w wygódce.

Nasz doprowadzony do furii bohater staje się wtedy łatwym łupem dla podstępnego karła Rumpelnickiego, który tylko czeka, by podsunąć sprytnie spreparowaną umowę (ach, te tajemnicze zdania drobnym druczkiem...). To dzięki temu zabiegowi reżyser Mike Mitchell (autor zaprawiony w "kinie familijnego kryzysu" jako twórca "Przetrwać święta") wraz z dwójką scenarzystów popycha historię Shreka na nowe-stare tory.

Nowe, bo oto dostajemy jakby bonus: opowieść o tym, co by było, gdyby... Gdyby Shrek nie oswobodził Fiony ze strzeżonej przez smoczycę wieży i tak zapoznałby się z gadatliwym Osłem. Z Kotem w Butach problem miałby większy, bo kocisko mocno sobie pofolgowało w kontekście miski i ledwo się rusza. Sama Fiona stoi na czele... Oj, nie zdradzajmy zbyt wiele.

Czy jednak do zachowania w sekrecie jest znowu tak wiele? "Shrek Forever" świeci już tylko odbitym blaskiem części pierwszej, która w 2001 r. radowała oczy i uczy tak małych widzów, jak i ich dorosłych opiekunów. Powalała zaskakującymi nawiązaniami do ekranowych legend, niosła dawkę ożywczego humoru w sytuacji i dialogu. Tymczasem opatrzyli się też bohaterowie: Kota w Butach, Pionokia kłamiącego w sprawie stringów, Złą Siostrę Przyrodnią mówiącą głosem Wojciecha Manna znamy już od "Shreka 2" z 2004 r.

Cóż pozostało twórcom? Wariacja na temat z przewidywalnym finałem, banalnym morałem. Pierwsza połowa filmu - ze sfrustrowanym Shrekiem - dla młodszego widza może być całkowicie nieczytelna. Później akcja ożywa (świetny "wściekły" Shrek, goniący wieśniaków), ale scen z dialogami na miarę kultowych - specjalność cyklu a la Shrek - mamy tu tyle co kot napłakał. Nawet ta powalająca, kiedy otyły Kot bez Butów prosi Osła o wylizanie futra, kończy się efektem zmiękczających serca oczu - dobrze znanym, ogranym - tu tylko zwielokrotnionym.

3D? Garść świetlików "fruwających" po sali, kilka wyskoków z ekranu. Trójwymiarowość to tu bardziej magnes i chęć doszlusowania do "obowiązkowych światowych" standardów, niż spełnienie nadziei znaku "3D".

Podobno "Shrek Forever" to ostatnia część przygód ogra. Żegnam bez żalu, ale wspominał będę z sentymentem. Drogi, Shreku - wcale nie nudnej emeryturki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska