Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadek do orzechów zagościł w Filharmonii Zielonogórskiej. Gdyby tylko nie dzwoniące w trakcie koncertu telefony komórkowe

Jarosław Wnorowski
Jarosław Wnorowski
Nowatorskim było „5 pieśni na sopran i orkiestrę smyczkową” skomponowane przez Magdaleny Cynk, w którym partię wokalną wykonała Klaudia Trzasko.
Nowatorskim było „5 pieśni na sopran i orkiestrę smyczkową” skomponowane przez Magdaleny Cynk, w którym partię wokalną wykonała Klaudia Trzasko. Jarosław Wnorowski
Przedświąteczna atmosfera uzyskana dzięki choinkom (prezent od Lasów Państwowych) oraz kolorowemu oświetleniu towarzyszyła koncertowi orkiestry symfonicznej Filharmonii Zielonogórskiej, w piątek 10 grudnia 2021. Zespół, pod batutą Rafała Kłoczki, zagrał utwory Magdaleny Cynk, Gustawa Holsta, Edwarda Griega i Piotra Czajkowskiego. Tym razem było sporo nowości organizacyjnych np. zabrakło zwyczajowych trzech dzwonków przed koncertem i oficjalnego wejścia orkiestry na scenę, po trzecim z nich. Zamiast tego muzycy wchodzili stopniowo, niemalże jak w operze, a dodatkowo wydobywali ostatnie dźwięki "kontrolne" już na scenie. Stworzyło to mocno rodzinną atmosferę.

Muzyka współczesna na początek

Nowatorskim było „5 pieśni na sopran i orkiestrę smyczkową” skomponowane przez Magdaleny Cynk, w którym partię wokalną wykonała Klaudia Trzasko. Jak podają źródła:

Utwór został napisany do słów wierszy Wiesława i Aleksandry Liseckich. Wiesław Lisecki był dla kompozytorki mentorem, osobą, która przyczyniła się do rozpoczęcia jej kariery kompozytorskiej. Jego żona - Aleksandra Lisecka również jest bliska Magdalenie Cynk. Bez wątpienia każda z pieśni jest wyrazem szacunku do poetów. Wiersze Liseckich są bardzo bliskie kompozytorce ze względu na przedstawiony w nich sposób patrzenia na świat i wrażliwość. Wiele z nich ujrzało światło dzienne właśnie dzięki jej muzyce.

http://www.magdalenacynk.pl/

Utwór dla szkoły dla dziewcząt

Usłyszeliśmy ponadto suitę św. Pawła napisaną dla szkoły dla dziewcząt, w której kompozytor Gustawa Holst (ten od bardziej znanego cyklu Planety) przez lata pracował. To kompozycja na kwintet smyczkowy, z najbardziej znaną pierwszą częścią na 6/8 w nieco szkocko-irlandzkim charakterze. Najbardziej porywająca o zdecydowanie folklorystycznym charakterze jest ostatnia część suity Dargason (angielski taniec mające swoje korzenie w XVI w.). Cudne solo na skrzypcach zagrał Jakub Kotowski - koncertmistrz orkiestry FZ.

Norweski Chopin

Po przerwie, orkiestra FZ już w pełnym składzie wykonała suitę nr 1 i 2 „Peer Gynt” Edwarda Griega, rozpoczynająca się cudownym „Porankiem”. Swoje umiejętności z części „W grocie króla gór” zaprezentowała sekcja fagotów (Janusz Zając oraz Adam Męczywór).

Peer Gynt to postać znana wszystkim Norwegom z rodzimych baśni i legend. Nicpoń tu typowy leń i oszust, który został skazany na wygnanie z rodzinnej wioski. Jako banita podróżuje po całym świecie (m.in. do krain Orientu), napotykając po drodze różne stwory (trolle, gnomy). Po wielu przygodach wraca do ojczyzny, gdzie przed okrutną karą ratuje go miłość wiernej, czekającej na niego przez te wszystkie lata Solvejgi. Historię tę opisał Henryk Ibsen, który w 1867 opublikował pisaną wierszem sztukę teatralną pod takim właśnie tytułem. Jej premiera odbyła się dziewięć lat później w Oslo. Na tę okazję słynny dramaturg zamówił muzykę u innego wielkiego norweskiego artysty, Edwarda Griega, który w 1875 roku do 5-aktowego dramatu sporządził liczącą 26 części partyturę na orkiestrę, głosy solowe i chór (w XIX wieku na takie właśnie obsady pisywano muzykę teatralną). Z około 90-minutowego materiału muzycznego Grieg zdecydował się kilka lat później wybrać 8 najciekawszych, jego zdaniem, części i ułożył z nich dwie suity wydane jako op. 46 (1888) i op. 55 (1891).

Pieśń Solvejgi, w ostatniej części drugiej suity, wykonała sopranistka wcieliła się Klaudia Trzasko (również tym utworem bisowała).

Przedświąteczna suita baletowa

Swoistą „wisienką na torcie” tego wieczoru była suita z baletu „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego.

Jak podaje Anna Pęcherzewska-Hadrych:

Jest Boże Narodzenie, w salonie Radcy stoi ogromna choinka, a pod nią stos prezentów, które na początku świątecznego przyjęcia wręczone zostają dorosłym i dzieciom. Dziadek do Orzechów w kształcie nieforemnego żołnierzyka leży wzgardzony pod choinką – niechcianym prezentem zaopiekuje się Klara (córka Radcy), która tuląc go, zasypia. We śnie wraz z Dziadkiem do Orzechów staczają zwycięską bitwę z myszami, po czym dzielny żołnierz zmienia się w pięknego Księcia, Klara staje się Księżniczką i obydwoje wyruszają na wędrówkę po Krainie Słodyczy. Tak w skrócie wygląda libretto jednego z najsławniejszych baletów w historii tego gatunku – Dziadka do orzechów Piotra Czajkowskiego. Tę bajkową historię wymyślił na początku XIX wieku Ernst Teodor Amadeus Hoffman, zaś kilkadziesiąt lat później sięgnął po nią Marius Petipa, legendarny francuski tancerz i choreograf, twórca potęgi baletu rosyjskiego. Zachęcony powodzeniem Śpiącej królewny, ponownie do współpracy zaprosił Piotra Czajkowskiego, któremu przekazał niezwykle dokładne wskazówki co do tempa, charakteru, a nawet liczby taktów w poszczególnych tańcach. Partytura pełnej wersji Dziadka do orzechów składa się z 23 numerów, ujętych w dwa akty. Premiera baletu odbyła się w Teatrze Maryjskim w Petersburgu w 1892 r. Początkowo przyjęto go z umiarkowanym zainteresowaniem, jednak jego sława zataczała coraz szersze kręgi – dziś jest jednym z najczęściej wystawianych baletów na świecie. Większość przedstawień odbywa się w okolicach Bożego Narodzenia i – jak ktoś skwapliwie obliczył – spektakle Dziadka do orzechów są źródłem 40 procent rocznych przychodów zespołów baletowych.

Piękne partie solowe wykonywała sekcja dęta m.in. Sonia Nowak (na rożku - oboju altowym), sekcja fletów (Joanna Borowik, Gabriela Irzyk i Paulina Graś-Łukaszewska), Rafał Dołęga na fagocie, Mariusz Nowak na oboju, sekcja waltorni (Iwan Moroz, Krzysztof Danielak, Eugeniusz Guzik, Wiesław Chojnacki).

I te dzwoniące telefony komórkowe i ich nieszczęśni właściciele

Niestety koncert trzy razy został zakłócony odzywającym się (a raz wręcz dzwoniącym) telefonem komórkowym! To prawdziwa plaga! Także podczas ostatniego koncertu i pięknego solo puzonowego Karola Kota w "Tuba mirum" w Requiem Mozarta, mieliśmy konkurencję w postaci natarczywego dzwonka komórki. Drodzy Państwo, APELUJĘ !!! Idąc do filharmonii, zostawiajcie swoje telefony komórkowe (i inne urządzenia emitujące dźwięki) w domu. Jeśli już nie potraficie obyć się bez dodatkowej sztucznej komórki WYŁĄCZCIE ją CAŁKOWICIE na czas koncertu. Nie warto być tak zniewolonym, żeby bez przerwy być online i gmerać paluchem po ekranie. A jeśli nie potrafcie wyłączyć komórki, proszę poprosić o pomoc obsługę filharmonii. Panowie czy Panie, z przyjemnością pomogą. Nie ma się czego wstydzić. Jako praktykujący muzyk wiem, że nic tak nie rozprasza orkiestry, solistów jak dzwoniący w trakcie ich występu telefon. Nie mówiąc już o tym, że to zwykły OBCIACH I WSTYD !!!

Pana Dyrektora Kłoczkę namawiam do puszczania komunikatu głosowego o konieczności WYŁĄCZENIA (nie wyciszenia) telefonów na czas koncertu. Dodatkowo sugeruję ten komunikaty wyświetlać na białej ścianie przed orkiestrą. Może to trafi do naszej publiczności, wszak kropla drąży kamień. Definitywnie musimy coś z tym wspólnie zrobić.

Poniżej film z występu solowego altowiolisty w Preszowie (Słowacja), zakłócony telefonem- niby śmieszny, ale tragiczny w swoim przekazie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska