O to zapytaliśmy w poniedziałek winiarzy, mieszkańców, radnych, wójta oraz przedstawicieli Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Mieszkańcy i winiarze pełni obaw
O wodę boją się nie tylko winiarze, ale też mieszkańcy pobliskich miejscowości. - Czy droga, które przebiła się przez wzgórze, może sprawić, że w kranach zabraknie wody? Czy wykryte przed kilkoma dniami bakterie coli w wodociągu mają związek z nową obwodnicą? - pytają.
O ile sprawę zanieczyszczenia wody bakteriami Robert Sidoruk, wójt gminy tłumaczy drobną awarią urządzenia chlorującego wodę, o tyle obaw winiarzy nikt w tej chwili nie jest w stanie na 100 procent potwierdzić, ani rozwiać.
Dzierżawcy winnic niepokoją się, że droga, która wbiła się we wzgórze i przecięła cieki wodne, doprowadzi do uschnięcia upraw.
– W ubiegłym roku owoce były drobniejsze, miały w sobie mniej wody. Na razie nie wiemy, czym było to spowodowane. Albo woda opadła w sposób naturalny, albo przyczyniła się do tego ta inwestycja – mówi Jacek Kapała. – Na pewno zauważyliśmy problemy ze studnią. Mieliśmy kłopoty z poborem wody, pompa zasysała piasek. Do tej pory czegoś takiego nie było – podkreśla.
- Ta droga okazała się drenażem – uważa radny Bogdan Grajewski. - Zanim powstała, nikt nie miał świadomości, że tak naprawdę zostanie wykonany rów i przecięte zostaną warstwy wodonośne. Gdyby przebiegała górą, nie byłoby tego problemu – dodaje. – Droga jest faktem, nic tego nie zmieni, ale sposób rządzenia, który doprowadził do takiej, nie do końca przemyślanej inwestycji, funkcjonuje dalej - uważa.
Wójt: Wszystko jest zgodnie z prawem
Wójt odpiera zarzuty o jakiekolwiek zaniedbania ze strony gminy. - Wszystko od początku było wykonywane zgodnie z prawem - podkreśla.
Wypowiedzi niektórych radnych traktuje jako kolejne ataki, z którymi się spotyka od początku inwestycji – Jestem cały czas w kontakcie z Zarządem Dróg Wojewódzkich, z wykonawcą. O wszystkich zarzutach, niepokojach z nimi rozmawiam – przekonuje.
Robert Sidoruk uspokaja też mieszkańców, że studnia, z której gmina czerpie wodę, jest położona dużo niżej niż droga i inwestycja nie ma na nią żadnego wpływu. Potwierdza, że wpłynęło pięć interpelacji, ale nie są udokumentowane żadnymi potwierdzeniami, że faktycznie jest coś nie tak. - Te sprawy kieruję właśnie do Zarządu Dróg Wojewódzkich i wykonawcy, i myślę, że to oni powiedzą coś więcej w tej sprawie – dodaje.
Plany drogi były, zanim powstała winnica
Winiarze, którzy w poniedziałek przyszli na spotkanie, nie ukrywają, że od początku znali plany i wiedzieli, że droga będzie biegła przez winnicę.
Można jedynie zadać pytanie, ilu z nich zdawało sobie sprawę, że droga przebije się przez wzgórze. Na mapach była wyrysowana linia i chyba nikomu nie przyszło do głowy pytać o różnice poziomów.
Na spotkaniu padły też pytania, czy prace projektowe zostały poprzedzone odpowiednimi ekspertyzami i badaniami geologicznymi. – Nie wiadomo, czy sprawdzono, na jakich poziomach są wody podskórne i jaki wpływ mają te wody na funkcjonowanie i możliwość przeżycia tej winnicy – mówił Roman Grad, prezes Stowarzyszenia Promocji Winnic i Promocji Produktów Regionalnych.
Tak to widzą drogowcy
Grzegorz Szulc, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze zapowiada wykonanie specjalistycznych badań. – Pokażą, jak naprawdę wygląda sytuacja - mówi. – Natomiast jeżeli chodzi o sączenie się wody ze skarp, jest to naturalne zjawisko w przypadku, gdy w gruntach znajdują się warstwy nieprzepuszczalne – wyjaśnia. – Analizujemy możliwość przechwycenia tych wód i odprowadzenia do zbiorników, jak ma to miejsce przy wielu innych inwestycjach.
- Jeżeli droga szłaby górą, to przewyższenie byłoby ogromnne - tłumaczy przebieg drogi, odnosząc się do uwag radnego Grajewskiego. – Dla nas to naturalne, że górki trzeba "ścinać" - dodaje.
Czas pokaże
Przed winiarzami miesiące pełne znaków zapytania. Do typowych trosk, o to, czy aura będzie łaskawa - bez przymrozków i z piękną końcówką lata, dochodzą zmartwienia o wodę.
- Czas i przyroda pokażą, czy nasze obawy były uzasadnione. Jeżeli krzewy będą rosły, będą dobrze nawodnione, nie będzie problemu, jeżeli będą wysychały, problem będzie. Wydaje mi się, że jest za wcześnie, aby o tym przesądzać. Co będzie dalej, nie sposób przewidzieć w tej chwili – uważa Andrzej Prusiński.
- Ten rok będzie kluczowym rokiem, który pokaże, czy inwestycja wpłynie na uprawy – dodaje Roman Grad.
Zobacz filmową relację z poniedziałkowego spotkania:
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?