OLIMPIA SULĘCIN – AZS AGH KRAKÓW 0:3 (18:25, 22:25, 22:25)
- Olimpia: Leitermeier, Michalak, Turek, Gawrzydek, Bożek, Prokopczuk, Sobczak (libero) oraz Nowik, Cichosz-Dzyga, Buczek, Szymczak i Kłysz.
- AZS AGH: Miniak, Wnuk, Tokajuk, Oziabło, Bakaj, Kraut, Dereń (libero) oraz Komar i Putkowski.
- Sędziowali: Grzegorz Kaczmarczyk i Paweł Kapica (obydwaj z Katowic).
- Widzów: 400.
Sulęcinianie przegrali... sami z sobą
Pojedynek dwóch młodych ekip, walczących o oddalenie się od spadkowej strefy tabeli był przysłowiowym bojem o sześć punktów. Ku zaskoczeniu siatkarskich fachowców, łatwo i pewnie wygrali go goście z Krakowa. Dlaczego tak się stało?
Olimpia przegrała, bo nie umiała sobie poradzić… sama z sobą. W całym meczu sulęcinianie popełnili aż 28 błędów (w tej liczbie 19 z zagrywek), mieli zaledwie 34-procentową skuteczność w przyjmowaniu zagrywek i 40-procentową w ataku. Z takimi wskaźnikami nie ma co marzyć o zdobywaniu pierwszoligowych punktów.
Wszystkie atuty po stronie gości
W pierwszym secie wszystkie siatkarskie atuty były po stronie gości. Lepiej serwowali i przyjmowali, dobrze współpracowali na linii blok – obrona, skutecznie atakowali i blokowali. Od remisu 7:7 uciekli „Olimpijczykom” na 8:12, a potem już tylko spokojnie pilnowali wysokiej przewagi. Dzięki świetnej postawie swego rozgrywającego Marcela Bakaja oraz przyjmującego Kajetana Tokajuka (uznany potem MVP zawodów za zdobycie 16 punktów, prawie 75-procentową skuteczność w ataku i 56-procentową w przyjęciu) pewnie dokończyli tę partię do 18.
W drugiej odsłonie na pozycji atakującego Olimpii od początku grał Tytus Nowik, który jeszcze w końcówce inauguracyjnego seta zastąpił nieskutecznego Grzegorza Turka. To właśnie dzięki Nowikowi gospodarze utrzymywali z rywalami kontakt do stanu 18:19. W końcówce sprawy znów jednak wziął w swoje ręce Tokajuk, który poprowadził AZS AGH do zwycięstwa do 22.
Trzecia partia długo nie zapowiadała się na ostatnią, bo wreszcie lepiej serwujący i blokujący sulęcinianie wygrywali kolejno: 10:7, 12:8 i 17:13. Przy tym ostatnim stanie miejscowym przydarzyła się jednak sportowa katastrofa. Wskutek słabego przyjęcia i własnych błędów w ataku stracili cztery „oczka” z rzędu, pozwalając przeciwnikom wyrównać na 17:17. Podobny, ale jeszcze bardziej brzemienny w skutki przestój podopieczni trenera Konrada Copa mieli od rezultatu 22:20. Po trzech własnych błędach w ataku (w tym dwóch autowych uderzeniach Nowika), nieudanym bloku i wreszcie kolejnym skutecznym uderzeniu Tokajuka przegrali tego seta, a tym samym cały pojedynek już za pierwszym meczbolem.
Czytaj również:
Zamienił Warszawę na Sulęcin. Stanisław Chaciński jest głodny siatkarskich sukcesów
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?