Na tapczanie siedzi leń... O nie, nie, nie! W sobotę na tapczanie siedzi miłośnik sportu, kibic w kapciach. A bywają takie dni, że wprost grzech opuścić wygodne miejsce przed telewizorem. Miałem tak właśnie w sobotę. Wybrałem zestaw siedmiu transmisji (z przerwą na lepienie bałwana i krótki wypad na sanki).
Skoki narciarskie: oszalałym fanem nie jestem, ale lot Kamila Stocha na odległość 148,5 metra w drugiej serii na Okurayamie złapał mnie za serce. Tenis: powrót z zaświatów Petry Kvitovej w drugim secie finału Australian Open był nieprawdopodobny, lecz Naomi Osaka wytrzymała ten cios i wygrała. Koszykówka: Stal Ostrów Wlkp. zmiażdżyła Legię Warszawa, a na mnie wrażenie zrobiło 14 zbiórek Shawna Kinga. Biegi narciarskie: nieposkromiona Therese Johaug (w tym sezonie bez porażki) odniosła 50. zwycięstwo w karierze w zawodach Pucharu Świata. Biathlon: nie ma mocnych na Johannesa Boe, nawet niezniszczalny Martin Fourcade już wymięka. Koszykówka: coraz częściej zastanawiam się, po co Stelmet Enea Zielona Góra pchał się do ligi VTB. Piłka nożna: Krzysztof Piątek, „nowy minister od zdobywania bramek w AC Milan”, nie trafił do siatki w debiucie przeciwko SSC Napoli, którego bohaterem mógł zostać Piotr Zieliński, ale nie został.
Novak Djoković, który w sposób bezdyskusyjny wygrał w niedzielę turniej Australian Open, wzbogacił się o 4,2 miliona dolarów australijskich (ponad 13 milionów złotych). Rafael Nadal, w finale zmieciony z kortu przez rywala, dostał kwotę o połowę mniejszą. Spore pieniądze, choć nie tak oszałamiające jak w Melbourne, dzielone były ostatnio w Gorzowie. Uważam, że jeśli jakieś miasto stać na wspieranie sportu wyczynowego, to jest ono bogate (albo ma problem z gospodarnością). To tak, jakby dotowało zakłady pracy. Ale skoro kasa jest, to trzeba ją jakoś rozdać. W Gorzowie żużlowcy dostali milion złotych, koszykarki - 750 tysięcy... W sumie większa czy mniejsza kwota skapnęła ośmiu klubom. Ale są także dwa, które nie dostały ani grosza, a tak być już nie powinno.
Na Facebooku wywiązała się dyskusja, czy żużlowcy Stali zasługują na to, by mieć najwięcej pieniędzy z miasta. „Są jeszcze inne dyscypliny sportowe w Gorzowie. Każdemu po równo i będzie cicho”, „Oczywiście, że nie... W Stali mielone są takie pieniądze od sponsorów, że w głowie się nie mieści”, „Ten podział to kpina”, „Kupować zawodników mogą, a szkolenie młodzieży słabe. Popatrzcie na koszykówkę, kajakarzy, a żużel co?”, „Po równo powinni dzielić” - oto niektóre głosy. Nie zgadzam się z sugestią, że szkolenie młodzieży w Stali kuleje. Nie uważam też, że „urawniłowka” byłaby dobrym rozwiązaniem. Niestety, nie mam także wątpliwości, że ludzi odpowiedzialnych za podział pieniędzy to zadanie przerosło...
Podobny problem jest w Zielonej Górze. Z jednej strony miasto chwali się, że daje po milionie złotych żużlowcom i koszykarzom. A z drugiej strony z klubów z tego miasta odchodzą być może przyszli olimpijczycy. W styczniu zrobiła tak Joanna Łochowska, mistrzyni Europy w podnoszeniu ciężarów. W listopadzie - Filip Prokopyszyn, medalista mistrzostw świata i Europy w kolarstwie torowym juniorów.
Zobacz też: Pogrzeb prezesa Stali Gorzów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?