MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Głogów: Na autobusowej wojence

Jan Walczak 0 76 835 81 11 [email protected]
- Mam chorą rękę, więc jak mogłam zaatakować kontrolerki? - pyta pasażerka
- Mam chorą rękę, więc jak mogłam zaatakować kontrolerki? - pyta pasażerka
- Kontrolerki były bezczelne. Upominałam je i za to wezwały policję, by zrobiła ze mną porządek! - opowiada zdenerwowana pani Halina.

Bileterki tłumaczą się, że głogowianka chciała je pobić.

Jak doszło do takiej sytuacji? W ubiegły wtorek pani Halina jechała autobusem linii 54. Była świadkiem niemiłego zdarzenia. Młody mężczyzna wysiadał z pojazdu komunikacji, gdy wsiadły dwie kobiety.

Nagle panie zażądały od niego biletu. Jak się później okazało, były to kontrolerki z firmy Arsen, świadczącej usługi dla komunikacji miejskiej.

- Zarzuciły temu człowiekowi, że ucieka, chwyciły go za ubranie i szarpały. On wysiadał zupełnie normalnie - opowiada nasza Czytelniczka. - Tak osaczony pokazał im w końcu skasowany bilet - dodaje.

Po tym głogowianka wraz z inną pasażerką poprosiły kontrolerki, by przeprosiły Bogu ducha winnego młodzieńca. Ale tak się nie stało. Odszedł zdenerwowany.

Bez identyfikatora

- Zaczęłyśmy więc je upominać, krytykować głośno ich zachowanie w autobusie - wspomina zdegustowana kobieta. - One nie wypuściły nas z pojazdu aż do zajezdni. Tam czekała na nas policja.

Mundurowy uznał, że nie ma powodów do interwencji. Puścił zatrzymane kobiety wolno. - Czy tak można ludzi napadać w wejściu do autobusu, bez pokazania legitymacji? Czy nie ma procedur? - pyta pani Halina. - Zachowanie kontrolerek było chamskie - ocenia.

Przeprosiny po części

Skontaktowaliśmy się z szefową firmy Arsen Małgorzatą Matkowską. - Coś takiego się faktycznie zdarzyło. Pana, który został w ten nieelegancki sposób potraktowany już przeprosiłam - wyjaśnia szefowa kontrolerek. - Poproszę pracowników, by nie sprawdzali pasażerów, gdy ci wysiadają - zapewnia.

Jeśli chodzi o dwie panie postawione przed policjantami M. Matkowska broni sowich pracownic. - Powiedziały mi, że te kobiety je uderzyły, krzyczały na nie. Nie mogły pozwolić sobie na takie zachowanie, więc skontaktowały się z policją - powtarza opinie bileterek.

Pani Halina jest odmiennego zdania. Nie życzy sobie widzieć się z kontrolerkami. - Dość się nadenerwowałam. Wtedy wracałam z zabiegu rehabilitacyjnego. Mam chorą rękę. To byłoby niemożliwe, żebym kogokolwiek zaatakowała - kwituje takie tłumaczenia.

Jest jej przykro, że nikt jej nie przeprosił, a kontrolerki nie poniosły konsekwencji swojego zachowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska