Magdalena Minke jest Romką. Jak większość przedstawicieli tej społeczności w Głogowie, wychowała się w niezamożnej, by nie powiedzieć - bardzo biednej rodzinie. Przez te lata pod tym względem niewiele zmieniło się na lepsze. Dalej mieszka u mamy, która ma jeszcze na utrzymaniu czwórkę swoich dzieci, a rodzinę finansowo wspomaga babcia. Jakby tych problemów było mało, kilka lat temu badania wykazały u pani Magdaleny nowotwór głowy. - Po urodzeniu dziecka Magdę coraz częściej zaczęła boleć głowa - opowiada babcia pani Magdy Stanisława Minke. - Gdy straciła przytomność, trafiła do szpitala. Zabieg przeszła w Zielonej Górze. W tamtejszym szpitalu przebywała przez półtora miesiąca.
Na tym jednak kłopoty się nie skończyły. Do problemów finansowych doszły zdrowotne. - Ojciec dzieci nic nam nie pomaga, o nic nie dba i praktycznie dzięki mojej skromnej rencie jakoś wiążemy koniec z końcem - opowiada S. Minke.
Po wyjściu ze szpitala pani Magda nadal nie czuła się dobrze. Gdyby nie pomoc rodziny, sama nie dałaby rady normalnie żyć. - Po operacji mam sparaliżowaną prawą część ciała - mówi. - Sama nie mogę chodzić, a przy wielu czynnościach potrzebna mi jest pomoc.
- Za 100 złotych kupiliśmy jej specjalny wózek, aby mogła się jakoś samodzielnie poruszać - przypomina babcia Minke.
W tym całym nieszczęściu pojawił się jeden promyk nadziei. Badania w klinice w Poznaniu wykazały, że nie jest to nowotwór złośliwy. Konieczna jest za to rehabilitacja. - Na razie trudno mi się poruszać, a chciałabym swobodnie i bez bólu pobawić się z dziećmi - mówi pani Magda. - Nie wiem kiedy ponownie będę pełnosprawna. Może za dwa lata?
Od kilku dni młoda mama ponownie przebywa w szpitalu w Zielonej Górze. Przejdzie tam m.in. półtoramiesięczne zabiegi rehabilitacyjne. Jednak pomoc jej rodzinie jest nadal potrzebna. W jej zorganizowanie włączyła się asystentka ds. romskich w gminie miejskiej Ewelina Andrasz.
- Na początek poprosiłam o pomoc znajomych i przyjaciół - opowiada. - Udało się zrobić kilka paczek żywnościowych, ale to nie wystarcza. Potrzebne są pieniądze na witaminy, leki czy pampersy. Tu nie chodzi o jednorazową pomoc, a długofalową. Dlatego jestem na etapie tworzenia fundacji, dzięki której będzie można pozyskiwać dodatkowe środki finansowe.
Rodzina Minke od wielu lat jest pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Znamy jej sytuację bardzo dobrze i często udzielamy pomocy, oczywiście w ramach ustawowych przepisów - informuje dyrektor MOPS Andrzej Mazur. - Ponadto istnieje jeszcze coś takiego jak sytuacja szczególna, w której prezydent miasta może wydać zgodę na większą pomoc.
- A czy tę sytuację można potraktować jako szczególną? - pytamy.
- Na pewno tak - odpowiada dyrektor. - Powtarzam, z tą rodzina mamy częsty kontakt, ale teraz przyjrzymy się jeszcze dokładniej, jakiego rodzaju i jaki zakres może mieć akcja pomocowa. Po tym zainteresowaniu ze strony mediów zajmiemy się tą sprawą z urzędu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?