Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głowa Mycana i kontry Staśkiewicza receptą na awans do finału Pucharu Polski

Paweł Górski
Paweł Górski
Lechia Zielona Góra nie bez trudu zameldowała się w finale lubuskiego Pucharu Polski. W meczu półfinałowym nieco krwi zielonogórzanom napsuli piłkarze Tęczy Krosno Odrzańskie, ale ostatecznie zwycięstwo 5:1 przypadło ekipie z Zielonej Góry.

Tęcza Krosno Odrzańskie – Lechia Zielona Góra 1:5 (0:0)

  • Bramki: B. Piec (62) – Mycan 3 (67, 81 i 93), Staśkiewicz 2 (88 i 90).
  • Tęcza: Tsokur – Koziński, Konopski (od 76 min Markiewicz), Cierech, Adamów, Rakociński (od 90+1 min Malczyk), Nowak, Poźniak, Krzal, Szcześniak (od 90 min Jackowiak), B. Piec.
  • Lechia: Fabisiak – Lechowicz, Ostrowski, Małecki (od 82 min Wieczorek), Surożyński (od 86 min Staśkiewicz), Ł. Maćkowiak (od 46 min Veneranda), Kaczmarczyk (od 64 min Łokietek), Soszyński, Athenstadt, Zientarski, Sitko (od 46 Mycan).
  • Żółta kartka: Lechowicz.

Pierwsza połowa spotkania była dosyć ospała w wykonaniu Lechii. Zielonogórzanie co prawda przeważali na murawie, ale niewiele z tego wynikało. Więcej groźnych okazji miała ekipa gospodarzy, która kilka razy wypuściła się na bramkę Wojciecha Fabisiaka. Niemniej do przerwy obyło się bez trafień z obu stron.

Przed drugą odsłoną trener Andrzej Sawicki zdecydował się przeprowadzić ofensywne zmiany, w wyniku których na boisku pojawili się Przemysław Mycan i Vinicius Veneranda. Trzeba przyznać, że przyniosły one skutek, bowiem ożywiło to zespół, który zaczął nękać defensywę Tęczy oraz obijać słupki i poprzeczkę bramki gospodarzy. Nadal jednak wynik pozostawał bezbramkowy.

Wszystko zmieniło się w 58 minucie, w której niefortunnie udział w meczu zakończył Mariusz Kaczmarczyk. Zawodnik Lechii z niewielkiej odległości dostał mocno piłką w okolice oka, co spowodowało u niego problem z soczewką kontaktową. Niestety był to koniec meczu dla zielonogórzanina, po którego została wezwana karetka.

Wznowienie gry po tym incydencie przyniosło pierwsze tego dnia trafienie. Grająca w przewadze Tęcza rozegrała na lewe skrzydło, skąd defensywę Lechii mocnym strzałem głową zaskoczył Bartosz Piec, wprawiając miejscową publiczność w euforię.

Na odpowiedź podrażnionych zielonogórzan nie trzeba było długo czekać. Już minutę później poprzeczkę ostemplował Artur Małecki, a w 67 minucie upragnione wyrównanie dał Lechii Przemysław Mycan, który głową wykorzystał precyzyjne dogranie Kacpra Lechowicza wprost z autu.

Remis 1:1 był przyczynkiem do kolejnych goli podopiecznych Andrzeja Sawickiego. Już chwilę później Artur Małecki świetnie dograł do Przemysława Mycana, który ponownie głową pokonał Semena Tsokura. W samej końcówce piłkarze z Zielonej Góry przypieczętowali zwycięstwo dwiema zabójczymi kontrami wykończonymi przez Krzysztofa Staśkiewicza. Wynik na 5:1 ustalił z kolei w doliczonym czasie gry Przemysław Mycan, notując tym samym klasycznego hattricka.

– Mecz toczył się całkowicie pod nasze dyktando, ale tak naprawdę w pierwszej połowie zbyt dużo sytuacji nie wykreowaliśmy – ocenił trener Lechii, Andrzej Sawicki. – Druga połowa zaczęła się sensacyjnie, stały fragment, niestety zagapiliśmy się. Ale zespół dobrze zareagował i nie spanikował. Szybko strzeliliśmy na 1:1, potem 2:1 i wiedzieliśmy już, że trzymamy wynik.

– Zabrakło nam trochę prądu w końcówce, zaczęliśmy odstawać fizycznie i myślę, że to był główny powód tego, że ten wynik jest wysoki. Myślę, że trochę za wysoki, bo ja jestem dumny z zespołu i z tego co dzisiaj pokazaliśmy – mówił po meczu trener Tęczy, Karol Widerowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska