Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gombrowiczowskie miny, pozy... „Tancerz mecenasa Kraykowskiego” w Lubuskim Teatrze bawi i zasmuca

Zdzisław Haczek
Zdzisław Haczek
„Tancerz mecenasa Kraykowskiego” Witolda Gombrowicza na scenie Lubuskiego Teatru w reżyserii Jacka Bunscha. Występują: James Malcolm, Lech Mackiewicz, Tatiana Kołodziejska, Joanna Świrska
„Tancerz mecenasa Kraykowskiego” Witolda Gombrowicza na scenie Lubuskiego Teatru w reżyserii Jacka Bunscha. Występują: James Malcolm, Lech Mackiewicz, Tatiana Kołodziejska, Joanna Świrska FILIP PIELESIAK/ DZIAŁ ARTYSTYCZNY LUBUSKIEGO TEATRU
Kto chce zobaczyć adaptację jednego w pierwszych opowiadań Witolda Gombrowicza, niech wybierze się do Lubuskiego Teatru. I ruszy w tany ze... stalkerem!

Kim jest mężczyzna, który z masochistyczną wręcz radością przyjmuje uderzenia laski na swój grzbiet? Który ochoczo nadstawia plecy, razy przyjmuje „jak komunię” i na koniec wyznaje: „Przeżyłem parę chwil doskonałych, jakie dane być mogą jedynie komuś, kto już zaprawdę niewiele dni ma przed sobą”? To osobnik szalony, chory...

Tytułowy „Tancerz mecenasa Kraykowskiego” Witolda Gombrowicza, który za sprawą reżysera Jacka Bunscha, trafił właśnie na scenę Lubuskiego Teatru, cierpi na padaczkę. Czyli chorobę św. Walentego, którego powołano na patrona epileptyków, jak i zakochanych. Przed laty, a opowiadanie Gombrowicza pochodzi z roku 1926 - chorych na padaczkę określano nawet tancerzami św. Walentego.

Epilepsja i miłość. U Gombrowicza i w zielonogórskim spektaklu są bardzo blisko siebie. Fakt, tytułowy Tancerz (James Malcolm) wielbi przypadkowo spotkanego mecenasa Kraykowskiego (Lech Mackiewicz) uczuciem współczesnego stalkera. Śledzi, wyczekuje, aranżuje „wpadanie na siebie”, osacza w cukierni czy restauracji. W swą intrygę wciąga Żonę mecenasa (Tatiana Kołodziejska) i Doktorową (Joanna Świrska). Oni wszyscy mają być tylko nieświadomymi marionetkami w teatrze komedii Tancerza, w tej sekundzie zafascynowanego paznokciem małego palca Kraykowskiego.

Komedii? Tak! Zielonogórska sztuka eksploduje humorem. To ekwilibrystyka min, gąb, póz, gestów (jakże to Gombrowiczowskie!) niby z kina niemego, ale za sprawą kapitalnej muzyki Janusza Grzywacza wyczarowującej klimat filmu lat 50. Choćby scena ulicznych podchodów, ze zmultiplikowanym na kilku ekranach (projekcje: Jacek Katos) mecenasem (scenografia i kostiumy są dziełem Natalii Korneckiej).

I można by przy komediowo-obyczajowej warstwie „Tancerza...” pozostać. Ale jest przecież Gombrowicz. I jest James Malcolm, którego granatowy garnitur już po 20 minutach zmienia kolor. Z potu. Ale ten wysiłek owocuje. Aktor, pogrążony w choreograficznym amoku (brawo Paweł Matyasik!) tu uderzy obcasami, tam sięgnie językiem czerwonych szpilek Doktorowej - niesie spektakl, gdzie w pewnym momencie śmieszność sytuacji zaczyna ewoluować w stronę krzyku rozpaczy.

Bo kimże jest Tancerz? Człowiekiem chorym z samotności, który własne istnienie coraz mocniej opiera na fiksacji osobą mecenasa. Zaglądamy do głowy zaborczego stalkera. Ale finałowa - podwójna - stopklatka w wykonaniu znakomitego Jamesa Malcolma, uświadamia całą grozę sytuacji: cóż warta jest ofiara ku czci przez siebie wymyślonego, fałszywego boga?

Najbliższe spektakle w Lubuskim Teatrze „Tancerza mecenasa Kraykowskiego”: 14 i 16 listopada 2017, 19.00, bilety: 40/45 zł.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska