Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowianie przegrali, ale wciąż są bliscy awansu

(rg)
Filip Kliszczyk jako jedyny z gorzowian trafiał w sobotę z drugiej linii. Jego strzelecki dorobek wyniósł w Ostrowie Wlkp. pięć goli.
Filip Kliszczyk jako jedyny z gorzowian trafiał w sobotę z drugiej linii. Jego strzelecki dorobek wyniósł w Ostrowie Wlkp. pięć goli. fot. Kazimierz Ligocki
Trzeba było aż 19 serii pierwszoligowych spotkań, by rywale zdołali pokonać drużynę z Gorzowa Wlkp. W sobotę sztuka ta udała się ostrowianom. Mimo porażki, akademicy wciąż są murowanymi faworytami rozgrywek.

OSTROVIA OSTRÓW WLKP. - AZS AWF GORZÓW WLKP. 31:26 (15:14)

OSTROVIA OSTRÓW WLKP. - AZS AWF GORZÓW WLKP. 31:26 (15:14)

OSTROVIA: Potocki 1 - Tomczak, Zawidzki i Nowakowski po 6, Jaszka i Sobczak po 3, Krupa i Krzywda po 2, Staniek i Piosik po 1, Mazurek.
AZS AWF: Wasilek, Małyszko - Janiszewski 9, Kliszczyk 5, Stupiński, Kaniowski, Jagła i Ruszkiewicz po 2, Bosy, Gumiński, Skoczylas i Rafalski po 1, Tomiak, Krzyżanowski.
Kary: 14 min - 18 min. Sędziowali: Robert Leszczyński i Marek Strzelczyk (obydwaj z Gdańska). Widzów 500.

Naszym nie szło od początku. W pierwszej połowie - przy stanach 4:5, 8:8 i 9:8 - sytuacji ,,sam na sam'' z ostrowskim bramkarzem nie wykorzystali kolejno w kontratakach: Mateusz Stupiński, Tomasz Rafalski i Bartosz Janiszewski. Na dodatek już po 15 minutach gry urazu pachwiny nabawił się Paweł Kaniowski, świetnie dogrywający kolegom piłkę na koło. Po odniesieniu kontuzji wszedł jeszcze kilka razy na boisko, lecz o stałym kierowaniu grą zespołu nie było już mowy. Niewykorzystane okazje sprawiły, że do przerwy akademicy przegrywali jedną bramką.

W drugiej części spotkania gorzowianie dwukrotnie obejmowali prowadzenie różnicą dwóch goli: 17:15 w 36 i 19:17 w 39 min. Ostatni remis - 21:21 - ,,wisiał' na świetlnej tablicy w 44 min. Zamiast powiększyć przewagę, gorzowianie popełniali banalne błędy. Mateusz Krzyżanowski i Arkadiusz Bosy zawodzili w obronie, zaś Jarosław Tomiak i Bartosz Ruszkiewicz chybiali w ataku. Ostatnią szansę na dogonienie rywali zmarnował Wojciech Gumiński, przestrzeliwując w 50 min (przy rezultacie 25:23) w sytuacji jeden na jeden z golkiperem Ostrovii.

- W końcówce nie mieliśmy już sportowych argumentów, by zatrzymać rozpędzonych i bardzo zmobilizowanych rywali - przyznał trener AZS AWF Michał Kaniowski. - Nasi rozgrywający nie trafiali z drugiej linii, więc z konieczności graliśmy tylko przez kołowego Janiszewskiego. Zdobył aż dziewięć goli, ale sam nie był w stanie utrzymać korzystnego wyniku.

Czary goryczy dopełniły dwie czerwone kartki dla naszych zawodników. W 53 min - w efekcie trzeciego dwuminutowego wykluczenia - zobaczył ją Bosy. Trzy minuty później za zbytnią ostrość w grze wyleciał z parkietu Tomasz Jagła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska